„Przewlekłe choroby niezakaźne, jak schorzenia układu krążenia, choroby płuc, nowotwory i cukrzyca już dziś stanowią główną przyczynę zgonów ludzi na świecie, a śmiertelność z ich powodu będzie rosła – alarmują eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Wbrew popularnym poglądom, największe żniwo choroby te zbierają w krajach biednych i średnio zamożnych, wynika z pierwszego raportu WHO na temat rozpowszechnienia przewlekłych chorób niezakaźnych oraz ich konsekwencji.
Zaprezentowano go w środę w Moskwie podczas Globalnego Forum WHO nt. Chorób Niezakaźnych i w przeddzień rozpoczęcia Pierwszej Globalnej Konferencji Ministerialnej nt. Zdrowego Stylu Życia i Chorób Niezakaźnych, którą organizuje WHO razem z władzami Federacji Rosyjskiej.
Jak wynika z raportu, w 2008 r. schorzenia niezakaźne, takie jak choroby serca, udary mózgu, przewlekłe schorzenia płuc, nowotwory złośliwe i cukrzyca były przyczyną 63 proc. wszystkich zgonów. Z ich powodu zmarło wówczas 36,1 mln osób, z czego niemal 80 proc. (29 mln) stanowili mieszkańcy krajów biednych i średnio zamożnych. Obala to mit, że niezakaźne choroby przewlekłe to głównie zmora zamożnych społeczeństw – uważają autorzy raportu.
– Około 30 proc. osób umierających z powodu tych schorzeń w krajach o małych i średnich przychodach nie ukończyło 60 lat i jest w najbardziej produktywnym okresie życia – powiedziała dr Ala Alwan, wicedyrektor generalna WHO ds. Chorób Niezakaźnych i Zdrowia Psychicznego.
Dlatego straty te mają wymiar nie tylko osobisty, ale też społeczno-ekonomiczny, bowiem spadek liczebności siły roboczej danego kraju spowalnia jego rozwój gospodarczy i przyczynia się do ubożenia jednostek, rodzin i społeczeństwa. – Powstaje efekt błędnego koła – bieda przyczynia się do przewlekłych chorób niezakaźnych, a one potęgują biedę. Dopóki agresywnie nie przeciwstawimy się epidemii tych schorzeń, trudno będzie ograniczyć zasięg biedy na świecie – podkreśliła dr Alwan.
Zaznaczyła zarazem, że te przedwczesne zgony są tym bardziej tragiczne, iż większości z nich można by zapobiec, gdyby rządy państw przyjęły surowszą politykę prewencyjną. Eksperci WHO zaliczają do niej bardziej restrykcyjne działania antynikotynowe, przejawiające się wyższymi podatkami na wyroby tytoniowe, zakazem ich reklamowania oraz zakazem palenia w miejscach publicznych; promocję aktywności fizycznej; promocję wartościowej diety – np. przez wprowadzenie dopuszczalnych norm zawartości soli w pokarmach oraz zakaz promocji niezdrowej żywności i napojów wśród dzieci; ograniczenie szkodliwego spożycia alkoholu i poprawę dostępu do podstawowej opieki medycznej.
Za 80 proc. zgonów z powodu chorób niezakaźnych odpowiadają głównie cztery grupy schorzeń: choroby układu sercowo-naczyniowego (17 mln zgonów w 2008 r.), nowotwory złośliwe (7,6 mln), choroby dróg oddechowych (4,2 mln) oraz cukrzyca (1,3 mln). Na ryzyko ich rozwoju wpływają cztery podstawowe czynniki: palenie tytoniu, brak aktywności fizycznej, nadużywanie alkoholu oraz niezdrowa dieta.
Jak szacują eksperci WHO, jeśli decydenci nie podejmą odpowiednich działań prewencyjnych, do 2030 r. choroby niezakaźne będą zabijać rocznie ok. 52 mln osób.
– Można bez przesady ocenić, że niektórym państwom grozi katastrofa – zdrowotna, społeczna i przede wszystkim ekonomiczna. Przewlekłe choroby niezakaźne podwójnie godzą w ich rozwój, powodując każdego roku miliardy dolarów strat w dochodzie narodowym oraz spychając miliony ludzi na krawędź ubóstwa – podsumowała dyrektor generalna WHO dr Margaret Chan, która zaprezentowała raport w Moskwie.
Publikacja ta ma być jednym z kluczowych elementów działań WHO w latach 2008-2013 na rzecz wdrożenia Globalnej Strategii na rzecz Prewencji i Kontroli Chorób Niezakaźnych. Z kolei w dniach 19-20 września 2011 r. w Nowym Jorku odbędzie się pierwsze w historii spotkanie Zgromadzenia Ogólnego ONZ na wysokim szczeblu, które będzie dotyczyło tego problemu. ”
‚
Pytanie: Czekają nas zmiany polityczne w zakresie wynagrodzeń za pracę – http://www.stachurska.eu/?p=5835 , by społeczeństwa stać było na adekwatną dla zdrowia żywność, czy może za podatkowe pieniądze zaopatrzenie w… leki, które zdrowiu nie pomogą? Oczywiście nie bez kolejki do lekarza i refundacji leków, że tak powiem. Komu refundacji nie starczy to się zapożyczy, bo tak jest urządzona opieka zdrowotna by zajmowała się głównie wystawianiem zleceń do apteki na rzecz zysku przemysłu farmaceutycznego? Ja pytam… Poduczona informacją o sytuacji w Warszawie – http://www.stachurska.eu/?p=2712 , jak i przecież wszędzie indziej.
‚
‚
http://emerytury.wp.pl/kat,7531,title,Co-trzeci-Polak-nie-dozyje-emerytury,wid,14379388,wiadomosc.html :
„Rządowa reforma emerytur ma swoją mroczną tajemnicę, o której politycy nie chcą nam mówić. Co trzeci z nas, mimo że odkłada całe życie składki na emeryturę, nie zobaczy jej na oczy. Bo nie dożyje 67 lat. Żyjemy znacznie krócej niż Europejczycy na Zachodzie – i to nie polityczne ataki opozycji, ale twarde dane naukowe.
W 2010 roku żyło zaledwie 63 procent Polaków urodzonych w 1946 roku – podaje Główny Urząd Statystyczny. A Komisja Europejska dorzuca, że aż 40 procent mężczyzn w naszym kraju umiera przed 65. rokiem życia. Co to oznacza? Po pierwsze, że nawet do emerytury na starych zasadach nie dożywa u nas 4 na 10 mężczyzn. A ponad jedna trzecia Polaków i Polek w ogóle. Brzmi jak koszmar?! Owszem. W takim razie jak nazwać pomysł rządu, by ten wiek emerytalny wydłużyć?
Zaklęcia polityków, że będziemy żyli coraz dłużej i coraz lepiej – jak w krajach zachodnich – też można między bajki włożyć. Dlaczego? Naukowcy obliczyli, że aż 68 procent Polaków w wieku 65–74 lata uskarża się na przewlekłe dolegliwości. Dane Naczelnej Rady Lekarskiej są jeszcze bardziej szokujące – aż 40 procent Polaków w wieku 65–74 lata nie ma już żadnych zębów.
I to się prędko nie zmieni, bo Polak zarabiający średnio trzy razy mniej niż np. Niemiec, nie ma za co dbać o swoje zdrowie. Większość pieniędzy wydajemy na mieszkanie, rachunki i jedzenie, a na leki, rehabilitację czy urlopy nieustannie nam brakuje. W dodatku dziś w Polsce wiele produktów jest już droższych niż na Zachodzie – jedzenie, napoje, chemia gospodarcza, kosmetyki czy ubrania…
Polacy odchodzą na emeryturę nie dlatego, że są leniwi. Po prostu nie są w stanie już dłużej pracować lub nie ma dla nich pracy. – I dłużej nie pracują ci, którzy nie mają gdzie pracować, albo mają naprawdę ważne powody zdrowotne, rodzinne lub inne. Jest bardzo nieduża grupka tych, którzy co się właściwie ich określa, są lenie, że nie chcą pracować – tłumaczył w radiu PIN ekonomista Ryszard Bugaj (68 l.).
Premier i jego świta wciskają nam jeszcze jeden kit: że należy wydłużać wiek emerytalny, bo wkrótce nie będzie miał kto pracować na emerytury przyszłych pokoleń. Premier Donald Tusk (55 l.) mówił wprost o „drastycznym braku rąk do pracy”. A to bzdura! Nawet rządowy GUS podał ostatnio, że po raz kolejny wzrosło bezrobocie – do 13,5 procent. Bez pracy jest już 2 miliony 168 tysięcy osób. A idą nowe zwolnienia. 289 zakładów w niedługim czasie planuje zwolnić kolejne 22 tysiące pracowników!
Panie premierze, czy im wszystkim też pan powie, że są leniami i pętakami, którym nie chce się pracować na emeryturę. A może wreszcie pan przyzna, że wydłużanie wieku emerytalnego ma jedynie wspomóc kasę państwa. A dla zwykłych Polaków niczego nie zmieni, bo i tak dostaną groszowe emerytury, jeśli w ogóle do nich dożyją?! „
„Panie premierze, czy im wszystkim też pan powie, że są leniami i pętakami, którym nie chce się pracować na emeryturę.”
——————-
” Żyjemy znacznie krócej niż Europejczycy na Zachodzie – i to nie polityczne ataki opozycji, ale twarde dane naukowe. ”
===================
Dlaczego żyjemy znacznie krócej od innych nacji w Europie wiadomo chociażby po wszystkich wpisach mieszczących się na tym blogu i nie ma potrzeby rozpisywania się , wystarczy poczytać inne wątki sprawa jest dla wielu jasna.
Natomiast co do „pętactwa” , którym obarczył nas po przez swój zwrot do szefa NSZZ – „S” należy się trochę pochylić. Wygląda na to ,że obecny rząd jest tak zdufany w sobie ,że traktuje społeczeństwo swego kraju jak pętaków , którzy przeszkadzają mu w sprawowaniu władzy a zadniczo ” udupianiu ” (sorry za zwrot) tego społeczeństwa na bazie kredytu zaufania danego mu w ostatnich wyborach. Sprawa dotyczy oczywiście tej przeważajacej części narodu , które już ledwo zipie w obięciach neoliberalizmu gospodarczego zafundowanego nam po 89 roku. Te 10-15 % społeczeństwa , które na przemianach skorzystało wcale nie martwi się o swoją przyszłość (ma na to odpowiednie kapitaly) a o przyszłość reszty – ma je tam gdzie słońce nie dochodzi.
Pytanie zachodzi jedno – jak długo jeszcze ta większościowa reszta wytrzyma ? Jak długo damy się ” wydymwywać ” jako zbiorowość stanowiąca sól tej ziemi ? Kiedy wreszcie spojrzymy na to co się dzieje realistycznie a nie przez pryzmat zwodniczych obiecanek cacanek kolejnych ekip rządzących ?
Nie wiem .
A propos chorob w nowej dzielnicy mieszkaniowej na warszawskiej Białołęce, to jest to dzielnica gdzie na 47 ha mialo powstac zaplecze edukacyjno-sportowo-kulturalne a wiec przedszkola, szkoly itd. Niestety Komisja Majatkowa oddala ten teren kosciolowi w slynnym przekrecie. Mieszkaja tam glownie mlodzi ludzie z malymi dziecmi. Nic dziwnego, ze ludzie choruja na choroby krążeniowe, podobno zawaly maja nawet mlode kobiety. A wszystko przez stres (kredyty) i ciagly pospiech. Miasto nawet myslalo o dowozie dzieci do przedszkoli w srodmiesciu! Jeszcze trzeba dodac, ze to po drugiej stronie Wisly a most dopiero oddano do uzytku pare dni temu.
Bardzo sie dziwie, ze ci badacze sie dziwią z powodu wlasnie takich chorob w tej dzielnicy.
FOR L. Balcerowicza lobbuje na rzecz szybkie podwyzszenia wieku emerytalnego i zmniejszenie wydatkow na emerytury? Po co te oszczednosci? Zeby bylo wiecej kasy na dotacje dla biznesu…
http://www.for.org.pl/pl/a/2104,Aid-for-the-provision-of-services-of-general-economic-interest
http://www.ekonomia24.pl/artykul/706160,843316-Bruksela-pozwoli-na-wieksza-pomoc.html