W końcu zabrałam się za danie z nerek wieprzowych, których nigdy wcześniej nie przyrządzałam. Kupiłam 2 sztuki, umyłam, pokroiłam w plasterki, osmażyłam z obu stron na smalcu, przełożyłam do garnka wraz z pozostałym smalcem ze smażenia, dodałam wodę i przyprawy (liść laurowy, 5 ziaren ziela angielskiego, majeranek, pieprz i tymianek; tymianku najwięcej) i gotowałam te nerki 2 godziny na małym ogniu, by na koniec resztę wody odparować.
Miałam:
‚
Zdecydowałam, że zjem je z duszoną cebulą, czyli podsmażę tę cebulę na smalcu, dodam śmietanę 30 %, dodam pieprz i sól, odparuję i sprawdzę jak ta cebula z nereczkami będzie smakować. Cebuli było 120 g, smalcu 20 g, a śmietany 70 g, więc w sumie uzyskałam: B – 3,08 g; T – 41,28 g; W – 10,45 g. Duszonych nerek wzięłam 50 g, czyli łącznie na talerzu miałam:
‚
Próbę uznaję za udaną Następnym razem może zrobię w pomidorach? Poza tym gotowane nerki pewnie można dodawać do masy na pasztet… Np podgardle, skórki wieprzowe, wątróbka, nerki, jajka, żółtka, trochę przypraw. I do salcesonu. Może wkrótce?
.
PS. Mazurek wielkanocny polecam – http://www.stachurska.eu/?p=1693 .
‚
[shopeat_button]
Pani Tereso , Pani nie zrobiła tego dania.. To co Pani napisała jest lakoniczne , niedopracowane i napisane pro forma . Nerki filtrują krew i niestety – śmierdzą moczem. Aby były zdatne do konsumpcji trzeba zrobić porządną „obróbkę” wstępną. Jeżeli naprawdę Pani zrobiła to danie i je zjadła – gratuluję wrażliwości smakowej …
Nie można po ludzku pisać? Po co ta złośliwość.? Ma Pani jakieś nierozładowane wewnętrzne frustracje i chce na blogu je rozładować? Z takim stylem pisania nadaje się Pani do psychoanalityka a nie tutaj… ?