Zgoda na wykluczenie z debat to korupcja

http://paradowska.blog.polityka.pl/2011/08/26/kadry-sa-najwazniejsze/#comment-87237 :

magrud pisze:
2011-09-01 o godz. 18:31

„Właśnie rozpoczynają się debaty wyborcze w TVN 24. Zapraszane będą tylko te komitety wyborcze, które dziś maja swoją reprezentację w Sejmie. Podobnie uczynił Polsat.
Jest to oczywiste złamanie Konstytucji i powinno skutkować sankcjami ze strony KRRiTV oraz protestem do PKW.
Kropkozjad podniósł już ten problem. Ja dodam od siebie, że przestrzeganie prawa jest obowiązkiem wszystkich obywateli Najjaśniejszej, oraz tych, którzy na jej terytorium przebywają. Tako rzecze Konstytucja!
Ergo, Art. 32 ust. 2 ( zakaz dyskryminacji z jakichkolwiek powodów) obowiązuje zarówno nauczyciela wobec uczniów, pracodawcy wobec pracowników, a także i to w szczególności redakcje i właścicieli mediów.
Jego łamanie winno się spotkać z sankcją.
Jeżeli, normę tę złamie funkcjonariusz publiczny to, w sytuacji, kiedy dodatkowo spowoduje szkodę dla interesu publicznego lub prywatnego, podlega także odpowiedzialności karnej ( wynika to z Art.7 Konstytucji). Tyle i aż tyle stanowi Prawo. Jaka jest praktyka, każdy widzi.

W przypadku kampanii wyborczej dyskryminacja któregokolwiek z komitetów zarejestrowanych w PKW oznacza brutalne naruszenie zasady równości szans. Tym samym czyni z mediów głównego rozgrywającego na polskiej scenie politycznej. Obywatelom zaś ogranicza dostęp do informacji i w konsekwencji, wolność wyboru.
Jeżeli, jeszcze, godzi się na to premier lub którykolwiek z posłów i ministrów, czyli funkcjonariusze publiczni, to mamy do czynienia z bezprawiem do kwadratu.

W kategoriach etycznych sprawa wygląda jeszcze gorzej.
Przypominam, że posłowie zgodnie z nakazem Art.104 ust.2 Konstytucji przed rozpoczęciem sprawowania mandatu składają przed Sejmem następujące ślubowanie:
„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.”
Także Prezes Rady Ministrów, wiceprezesi Rady Ministrów i ministrowie składają wobec Prezydenta Rzeczypospolitej następującą przysięgę:
„Obejmując urząd Prezesa Rady Ministrów (wiceprezesa Rady Ministrów, ministra), uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej Polskiej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem.” ( Art.151 Konstytucji).
W obu przypadkach złożenie ślubowania jest warunkiem koniecznym sprawowania mandatu, czy też ministerialnej funkcji. Jest umową uroczyście i publicznie zawartą z Narodem, czyli z nami wszystkimi.
To z tego powodu, za złamanie dobrowolnie złożonej przysięgi, za sprzeniewierzenie się rudymentarnemu obowiązkowi osoby te podlegają odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.
Nie muszą popełnić czynu zabronionego. Ich występek (zdrada, złamanie umowy) jest, bowiem we wszystkich kulturach uznawany za haniebny.
Odpowiedzialność za egzekwowanie prawa spoczywa na władzy wykonawczej. Członkowie rządu są, więc podwójnie odpowiedzialni.
Dopuszczają się krzywoprzysięstwa nie tylko łamiąc prawo, ale także pozwalając na jego łamanie.

Czy chcielibyście mieć żonę lub męża, który tak postępuje? Albo wspólnika lub kontrahenta w interesach? Pozwolilibyście, by taki wiarołomca był waszym adwokatem? Z pewnością nie!
Dlaczego, zatem jesteście gotowi uczynić z ludzi , którzy tak postępują swoich przedstawicieli w Sejmie lub Senacie? Porąbało Was? Instynkt samozachowawczy szwankuje?
Trzeba nie mieć godności by pozwalać się uporczywie i do tego publicznie zdradzać.
Jedynym politykiem, który upomniał się o obecność w debatach wszystkich komitetów wyborczych, czym dochował wierności złożonej przysiędze, był Ryszard Kalisz.
I w mojej ocenie tylko on zasługuje dziś na reelekcję. Reszta do domu!
Na liczącą 460 mieszkańców Gomorę i 100 Sodomę jeden sprawiedliwy, to o wiele za mało, by ten burdel ocalić. Nieprawdaż?

Reasumując, w życiu publicznym, w polityce zgoda ( również ta milcząca) posłów, senatorów, ministrów na wykluczenie z debat, także w mediach komercyjnych, Ruchu Palikota i Polskiej Partii Pracy to korupcja w stanie czystym, zaś w wymiarze etycznym: zdrada, wiarołomstwo, krzywoprzysięstwo itp.
A w ujęciu praktycznym, jest to znakomity test na wiarygodność i uczciwość polityków, oraz ich demokratyczne i prawne (czytaj: polityczne) kompetencje.

Ps.
O tym samym świadczy stosunek do ustaleń i wniosków komisji śledczych. Tej dla zbadania okoliczności śmierci Bidy i tej od nielegalnych wpływów ( nie nacisków) wywieranych na podległych funkcjonariuszy w celu przekroczenia lub niedopełnienia przez nich obowiązków.”

.

I jak tu się nie martwić? Przecież było tak, że komitety wyborcze kandydujących w wyborach ugrupowań miały prawo domagać się równości w dostępie do czasu antenowego. Komu to przeszkadało, czy przeszkadza? Czy zainteresowani wykluczeniami, i w tej sprawie, wiedzą co robią?

.

8 Responses to Zgoda na wykluczenie z debat to korupcja

  1. Renia pisze:

    …i ta nasza „kochana” demokracja jest tylko pozorna. Jest to raczej mediokracja. Większość głosuje na tych, których wyznaczą właśnie media…a media są tylko narzędziem w rękach władzy… i jeszcze koncernów – głównie spożywczych i farmaceutycznych.
    Najgorsze w tym wszystkim jest fakt, iż wyborcy wierzą w to, że sami podejmują decyzje ws wyborów…

  2. Cztery parlamentarne ugrupowania debatują – http://wybory.onet.pl/parlamentarne-2011/aktualnosci/trwa-pierwsza-debata-przedwyborcza-padly-pierwsze-,1,4837941,aktualnosc.html . Wyborcom ma być w smak, że pozostałe ugrupowania kandydujące do Parlamentu są z debat wykluczone? Dziwi, że na to wykluczenie godzą się partie obecne aktualnie w Parlamencie.

  3. I dalej:

    magrud pisze:

    2011-09-02 o godz. 20:10

    „@inviniveritas

    Na mój postulat równego dostępu wszystkich komitetów wyborczych do debat we wszystkich mediach elektronicznych, postulat wynikający – moim zdaniem- wprost z norm Konstytucji, odpowiedziałeś:
    ?(…)BZDURA!
    Art. 32 ust. 2 konstytucji mówi o wolnościach i prawach CZŁOWIEKA (a nie partii).?
    Pozostając w twojej poetyce, odpowiadam: RĘCE OPADAJĄ!
    Nie pamiętasz, gdzie masz postawić krzyżyk? Przecież nie przy nazwie i numerze komitetu, bo wtedy, głos będzie nieważny.
    Nie głosujemy ani na partie, ani na komitety wyborcze. Tak się może wydawać, gdyż ordynacja proporcjonalna reguluje zasady podziału mandatów, w sposób, który wyklucza możliwość zdobycia mandatu przy indywidualnym starcie w wyborach lub np. w jednym tylko okręgu. Ale podział mandatów to jedno a akt wyboru drugie. My głosujemy na konkretnego kandydata. To po pierwsze.
    Po drugie, z zakazu dyskryminacji jednostki wynika bezpośrednio zakaz dyskryminacji zbioru jednostek, zwłaszcza, iż prawo do swobodnego zrzeszania się jest konstytucyjnym prawem politycznym. Gdyby przyjąć tok myślenia zaproponowany przez Ciebie, to wyszłoby nam, że po zrzeszeniu się z innymi, jednostka traciłaby prawa obywatelskie. Czysty nonsens, nieprawdaż?

    Zanim przejdę do ustosunkowania się do drugiej części twojego wywodu pozwolę sobie zacytować trzy normy konstytucyjne, adekwatne do naszej dyskusji:

    Art. 11.
    Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania partii politycznych. Partie polityczne zrzeszają na zasadach dobrowolności i równości obywateli polskich w celu wpływania metodami demokratycznymi na kształtowanie polityki państwa.
    Art. 32.
    1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
    2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
    Art. 60.
    Obywatele polscy korzystający z pełni praw publicznych mają prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach.

    Otóż z zasady równości wobec prawa wynika, iż nie tylko władze publiczne, ale wszystkich obywateli i wszystkie podmioty prawne, tworzone przecież i kierowane przez ludzi, obowiązuje zakaz dyskryminacji kogokolwiek. W związku z powyższym teza, jakoby media prywatne mogły zgodnie z Konstytucją dyskryminować którykolwiek z komitetów wyborczych jest błędna.
    Przywołany Kodeks Wyborczy nakłada na media publiczne obowiązek nieodpłatnego nadawania materiałów wyborczych i określa zasady współpracy z PKW. Nie nakłada na tychże nadawców obowiązku respektowania zasad konstytucji, gdyż przywołane powyżej przepisy stosuje się bezpośrednio.
    Stąd też każdy przejaw dyskryminacji jest niezgodny z obowiązującym prawem, a na władzach publicznych spoczywa szczególny obowiązek zwalczania dyskryminacji we wszystkich jej formach.
    Do ciekawych i zbieżnych z tezą mojego wpisu wniosków dojdziemy, kiedy prześledzimy losy protestu, jaki sztab Palikota wystosował do redakcji TVN24. W swojej nocie Palikot przywołał właśnie art.11. Wcześniej Kalisz apelując o równy dla w s z y s t k i c h dostęp do debat posłużył się art.32. Widać jest albo równie niekompetentny, co ja. Jak widać można różnie, ale chodzi o to samo. O równość szans i sprzeciw wobec szklanym sufitom.
    Najciekawsza jest jednak odpowiedź dyrektora TVN 24. Cytuję za portalem Onet.pl:
    „Całkowicie podzielam Pański punkt widzenia na temat wagi debat przedwyborczych dla polskiej demokracji. Dlatego właśnie taką debatę organizujemy. Otwieramy studio dla wszystkich, którzy chcą ze sobą dyskutować. Zaprosiliśmy do studia tych, którzy się porozumieli, dogadali, że chcą się spotkać. Wychodzę z założenia, że lepsza debata „czterech” niż żadna. Jeśli porozumie się Pan z partiami PO, PSL, SLD i PJN na temat udziału w dyskusji oczywiście będzie Pan zaproszony”.
    Co z niej wynika?
    Banda czworga łamie solidarnie konstytucję i do tego deprawuje media.
    Nie tylko przyzwala na dyskryminację, ale bezczelnie i solidarnie uczyniła z niej, sądząc po sondażach, bardzo skuteczny oręż do walki z konkurencją.
    Jednym słowem, Sodoma i Gomora.”

  4. Ela C. pisze:

    Zgadzam się całkowicie ze zdaniem magrud w tej sprawie. I taką patologiczną sytuację się utrwala pomimo, że ludzie już nie chcą głosować, bo jak mówią – nie maja na kogo. Potwierdza to żenująco niska frekwencja wyborcza.

  5. Partie parlamentarne mają eletorat zwany „żelaznym” Pani Elu, więc mogą chcieć nie powiększać grupy obywateli udających się do urn. Przeciwnie, im mniej osób się do urn uda tym lepiej dla „skostniałego układu” za jaki można od biedy nazwać POPiS.

  6. Dostałam mailem:

    „Witaj,

    Jak przystalo na prawdziwa demokracje nowy polski KODEKS WYBORCZY przewiduje, ze prawo do darmowych debat telewizyjnych w telewizji publicznej maja tylko partie, ktore otrzymuja gigantyczne miliony z naszych podatkow i dlatego mogly zarejestrowac listy we wszystkich 41 okregach.

    Palikot nie ma prawa do debaty darmowej w telewizji publicznej bo nie zarejestrowal list w 2 okregach, PPP w 3 okr. Wyjatkowo w podobnej sytuacji jest PSL (39 okregow). Pozostali co maja 19, 20 czy 8 okregow – tym bardziej odpadaja z darmowych debat w tv publicznej.

    A oto fragment kodeksu:

    Art. 120. § 1. Telewizja Polska Spółka Akcyjna, zwana dalej „Telewizją Polską”, ma obowiązek przeprowadzenia debat pomiędzy przedstawicielami tych komitetów wyborczych w wyborach do Sejmu lub w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Rzeczypospolitej Polskiej, które zarejestrowały swoje listy kandydatów we wszystkich okręgach wyborczych, a w przypadku wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej – pomiędzy kandydatami. Czas debat nie jest wliczany do czasu antenowego, o którym mowa w art. 117 i art. 119.

    § 2. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji określi w drodze rozporządzenia, po zasięgnięciu opinii Zarządu Telewizji Polskiej, szczegółowe zasady i tryb przeprowadzenia debat, o których mowa w § 1, w tym czas trwania debat i program ogólnokrajowy, w którym debaty będą przeprowadzane, sposób przygotowania i emisji debat, oraz sposób upowszechnienia informacji o terminie emisji debat – tak, aby zapewnić poszanowanie zasady równości w prezentowaniu stanowisk i opinii uczestników debaty.

    Teresa Jakubowska”

Dodaj komentarz