Jak zarybisz, tak złowisz. W Brazylii. U nas też. Zarybiają rządzący, z Parlamentem włącznie. Łowią również: albo sukcesy, albo porażki. W Brazylii sukcesy, oczywiście pospołu ze społeczeństwem, u nas? U nas porażki, również pospołu ze społeczeństwem. I ubiegają się o więcej…
Proponuję Państwu wypowiedź @ Magrud na temat bezrobocia wywołany przez Redaktora Daniela Passenta – http://passent.blog.polityka.pl/2011/09/21/mlody-gniewny/#comment-209862 :
‚
magrud pisze:
2011-09-23 o godz. 04:51
„Bardzo dobrze, że pan Passent pochylił się nad pretensjami młodzieńca.
Ledwie zapachniało świeżym powietrzem a już blogowisko doznało szoku tlenowego i wydało się, iż nie tylko protegowany „GW” Sergiusz Łukaszewicz ma medialną sieczkę w głowie i zero kontaktu z rzeczywistością.
I jak tu ganić 23 latka, kiedy starzy wyjadacze nie są w stanie mu odpowiedzieć niczym innym poza najnowszą wersją telewizyjnej propagandy.
Przypomnę, zatem, iż przez ostatnie 20 lat wbijano do głów, że problemy na rynku pracy wynikają z niskiego poziomu wykształcenia naszego społeczeństwa.
Pracę, w szczególności tę fizyczną deprecjonowano na wszelkie możliwe sposoby, a osobom ją wykonującym wmawiano, iż same sobie zgotowały los bezrobotnych. Zawodówki likwidowano, a robotników i chłopów, wraz z ich związkami zawodowymi traktowano jak najgorsze wstecznictwo i hołotę wkładającą kij w szprychy modernizacji.
No i teraz, kiedy społeczeństwo się wykształciło, a pracy dalej nie ma to okazuje się, że młodzież złe kierunki wybrała, albo, że brakuje im zawodowego doświadczenia lub też rozeznania potrzeb rynkowych.
Z kolei te „rynkowe” kompetencje, których młodym brakuje, starsi mają widocznie w nadmiarze, skoro, często już po czterdziestce, tak zaczynają ciążyć swoim pracodawcom, że blisko jedna trzecia z nich wyrzucana jest z rynku pracy na długo przed emeryturą. I jak tu za rynkiem nadążyć? Jak rozgryźć jego logikę?
Dlatego, o ile sieczka w głowie pana Łukaszewicza mnie razi, to jego pretensje, uznaję za całkowicie uzasadnione. On został po prostu oszukany.
Prawda przecież jest taka, że pracy nie ma gdyż przemysł upadł, albo wyniósł się do Chin, czy innego Bangladeszu.
Teraz wmawia się nam, że wszystkiemu winne są wysokie koszty pracy, czyli, że też jesteśmy sami sobie winni, bo nie potrafimy pracować za miskę ryżu.
Powinniśmy, zatem zamiast znęcać się nad młodzieńcem, zadać sobie pytanie, po co komu będzie przemysł i jego wyroby oraz te „przyszłościowe” usługi, kiedy osiągniemy już tu w Polsce, Europie, czy gdzie indziej owe optymalne dla rynków kompetencje i koszty pracy?
Kto, choćby i od Chińczyków, kupi cokolwiek poza miseczką ryżu, na którą, z dwoma fakultetami i czterema językami obcymi, pracować będziemy od świtu do nocy przez te nieliczne lata naszej zarobkowej aktywności? Nieliczne, gdyż do 35 roku życia będziemy na wolontariacie, a po pięćdziesiątce staniemy się za starzy i za mało elastyczni dla zmieniających się jak w kalejdoskopie wymagań rynku.
Odpowiedź jest prosta, ale zbyt przerażająca, by jej szukać. Gołowąs Łukaszewicz woli, więc wierzyć, że zawiódł człowiek ( Tusk) a nie ideologia firmowana przez aktora i gospodynię domową.
Spójrzmy wreszcie prawdzie w oczy i przyznajmy, że fatalny los zgotowaliśmy młodym ludziom. Ja im nie zazdroszczę.
Zajrzyjcie do naszych szkół, a zobaczycie, że nauczyciele już nie uczą , tylko sprawdzają wiedzę nabytą w trakcie korepetycji. Zobaczycie, że trwa tam wojna totalna. Uczniowie walczą między sobą, rodzice walczą z nauczycielami, a ci ostatni z uczniami. Dziś już młodzi ludzie nie mają, za co być wdzięczni ani swoim pedagogom, ani tym bardziej społeczeństwu, które ofiarowało im wyłącznie możliwość startu w pozbawionym jakichkolwiek reguł wyścigu szczurów do pustoszejącego w zastraszającym tempie koryta.
I na końcu, skąd oni mają wiedzieć, że istniało kiedyś coś takiego jak cnoty obywatelskie? Czyśmy im tę wiedzę i te wartości zaszczepili? Czy też wręcz odwrotnie, gloryfikowaliśmy egoizm i chciwość, a ludzi sadziliśmy wyłącznie po stanie konta?
Czy protestowaliśmy, kiedy przez ostatnie dwadzieścia lat, zatruwano nas kłamstwem o szkodliwości państwa?
Czy nauczyliśmy młodzież szacunku do starszych, czy też pozwalaliśmy takim rynkowym demonom jak Balcerowicz szerzyć darwinizm społeczny i rwać na strzępy międzypokoleniową solidarność kapitałowymi emeryturami?
Sergiusz jest taki jak III RP. Tym się od niej różni, że jest bardziej dla poznania ludzkiego namacalny. To, co ciekawego dla mnie wynikło z dyskusji o nim, to konstatacja, że wielu jest tu takich, którzy jednocześnie kochają drzewo i brzydzą się jego owocem oraz nie rozumieją, że drzewo i owoc to jedno.”
.
Polecam więc:
– felieton Daniela Passenta, wraz z komentarzami czytelników – http://passent.blog.polityka.pl/2011/09/21/mlody-gniewny/
– i wywiad red. Jacka Żakowskiego z Ladislau Dowborem, byłym doradcą prezydenta Braylii, Luli da Silvy: Jak zarybisz, tak złowisz – http://www.polityka.pl/swiat/rozmowy/1518772,1,z-ladislau-dowborem-doradca-bylego-prezydenta-brazyli.read
– oraz strona Ladislau Dowbora – http://dowbor.org/mozaika.asp , arcyciekawa.
‚
http://passent.blog.polityka.pl/2011/09/21/mlody-gniewny/#comment-209915 :
Wodnik53 pisze:
2011-09-23 o godz. 21:52
„Ha, ha , ha. Pan Redaktor – ukłony – odkrył nagle spustoszenie jakie spowodowała neoliberalna (lub jak kto woli – neokonserwatywna) „sieczka” edukacyjna w umysłach młodych (i nie tylko, nie tylko !) ludzi. Przestrzegali o tym onegdaj N.Postman, Ch.Lasch, A.Huxley, M.McLuhan, B.Barber itd. No i oczywiście G.Orwell………
T.Jefferson miał stwierdzić: „…Jeśli naród oczekuje, że może być jednocześnie niedouczony i wolny w cywilizowanym kraju, to oczekuje czegoś, co nigdy nie miało miejsca i nigdy się nie zdarzy”. Finito. Koniec. Kropka.
I to by było na tyle za cały komentarz do „sieczki” neoliberalnej w głowach wielu ludzi – nie tylko w Polsce. Te miazmaty na długo będą psuć spojrzenie na świat i drugiego człowieka – na pewno przez dekady. Świadomość jest niezwykle trudno zmienić i czyni się to mozolnie. To tak np. jak Europa wychodziła z „wieków ciemnych” Średniowiecza – przez wieki. Dopiero Rewolucja Francuska zadała ostateczny i gruntowny cios tej mentalności i rzeczywistości – prawda, w sposób brutalny i krwawy.
Pan Sergiusz Ł. (o którym pisze Gospodarz Blogu) to wykwit edukacja a’la pani Radziwiłł (religia w szkole), minister-lasecznik (Stelmachowski), mecenas Giertych i minister-reformator (chemik) z rządu Buzka-Krzaklewskiego.
No potężny efekt edukacji IPN-owskiej.
Ale macie coście chcieli – im gorzej tym lepiej (chce się zakrzyknąć); Tfu nie idę na wybory, niech wygrywa kto chce i tak wszyscy są „po jednych pieniądzach”, a ich owocem (ich polityki) są m.in. takie Sergiusze Ł.
Nie iść na wybory, albo gdy się już idzie kreślić wszystkich jak leci !!!
Pzdr
Wodnik 53″
http://wyborcza.pl/1,86676,9743953,Brazylia_przeciw_nedzy.html :
„…Prezydent, w latach 60. członkini lewicowej miejskiej partyzantki, potem wybitna ekonomistka, menedżer i minister, powiedziała, że walka z nędzą to zarazem moralny obowiązek państwa wobec lekceważonych dotąd grup obywateli. To także inwestycja w rozwój kraju, który nie może się opierać tylko na powodzeniu nielicznych.
Zamierza poszerzyć programy socjalne wprowadzane w życie przez kilkanaście ostatnich lat przez jej poprzedników Fernanda Cardoso i Lulę da Silvę, m.in. program Bolsa Familia oferujący pomoc finansową dla biednych rodzin posyłających swoje dzieci do szkół. Programy te pomogły już w ostatnich latach wyjść z biedy 28 mln ludzi.
Wciąż jednak problem ten dotyczy 16,2 mln Brazylijczyków, czyli ok. 8,5 proc. ludności. Połowa z nich mieszka na wsi, zwłaszcza w zacofanych regionach północy i północnego wschodu. Większość stanowi młodzież poniżej 19. roku życia, a 40 proc. to dzieci.
W dotarciu do potrzebujących, którzyy żyją na marginesie społeczeństwa i poza zasięgiem państwa – albo wskutek własnej izolacji i ignorancji, albo nieskuteczności administracji – ma pomóc ostatni spis ludności z 2010 r. Programem pokieruje minister rozwoju społecznego Tereza Campello, która będzie dysponować budżetem w wysokości 12,5 mld euro rocznie…”
Więcej… http://wyborcza.pl/1,86676,9743953,Brazylia_przeciw_nedzy.html#ixzz1vfDyxdlM .