Miasto eksmisji

Łukasz Drozda:

„…W przypadkach skrajnych będzie to prowadzić do eksmisji, co zdaje się być przerażającą perspektywą w świetle niedawnych nowelizacji ustawy o ochronie lokatorów i Kodeksu cywilnego. Na samą końcówkę kadencji Sejm uchwalił bowiem drakońskie prawo o jawnie antylokatorskim wydźwięku, które znacznie osłabia obowiązki państwa w dziedzinie zapewniania obywatelom dachu nad głową, przywracając możliwość eksmisji na bruk. Sprzeczne z Konstytucją przepisy [4], umożliwiają oparcie polityki mieszkaniowej na bazie noclegowni dla bezdomnych zamiast mieszkań socjalnych.

W myśl nowych standardów dla wielu sytuacji nawet osławione osiedla kontenerowe wydają się być alternatywą luksusową. Kolonie te reklamuje się jako obozowiska przeznaczone wyłącznie dla ludności uosabiającej patologie, ale w rzeczywistości stają się czymś diametralnie innym. Jedyną obecną na nich patologią okazuje się bieda, albowiem ubóstwo w myśl kulturowej hegemonii prawicy określa się mianem zjawiska patologicznego właśnie. Dzisiejsze kontenery w Poznaniu czy Józefowie pod Warszawą są siedliskami ludzi zbiorczo określonych jako populacja problemowa. Grzechy jej przedstawicieli są różnorodne i niekoniecznie związane z alkoholizmem, często są to kobiety z dziećmi, które wskutek losowych zdarzeń, będących nierzadko efektami szokowej transformacji gospodarczej, upadły do poziomu podklasy. Akcja „Mia100 kamienic” to początek zmian w polityce lokalowej Łodzi. Wiadomo już, że Ratusz zdecydował się postawić 3 osiedla kontenerowe. Co ciekawe, towarzyszą temu kuriozalne tłumaczenia urzędników, obiecujących, że nie będą one powstawać w oddaleniu od siedlisk ludzkich, tak aby uniknąć cech stygmatyzacji i tworzenia się gett biedy…

Kontenerowe standardy są straszne, mimo obiecywania uprzednio schludnych zabudowań. Dzisiaj przepełnia te mieszkania grzyb, a cieniutkie ściany wymagają horrendalnych wydatków na ogrzewanie. Generują je energochłonne i kosztowne grzejniki elektryczne. Mieszkańcy kontenerów wpychani są w rosnące długi, pogrążające ich w ubóstwie. Zamiast próbować wydobyć taką ludność z socjalnego niebytu, karze się ją jeszcze większym upośledzeniem ekonomicznym. Wykorzenieni ze społeczeństwa nie mają jak do niego wrócić. Osobiste dramaty często rzeczywiście prowadzą do patologicznych zachowań, zamieniając neoliberalny dogmat przedstawiający biedę jako synonim degeneracji w samospełniającą się przepowiednię. W takich okolicznościach przeciwdziałać temu nadzwyczaj trudno. Ale, co gorsza, projekty tego typu wpychają w ubóstwo również kolejne pokolenia, po raz kolejny udowadniając znane tezy o dziedzicznym charakterze biedy. Wykluczenie staje się wyrokiem pozbawionym związku z osobistą odpowiedzialnością, jakkolwiek słuszną bądź też nie….”

Więcej – http://www.monde-diplomatique.pl/index.php?id=1_4

Mam dwa pytania:

– Ile kosztuje utrzymanie jednego łóżka w polskiej noclegowni?

– Komu te łóżka się opłacają?

Polecam:

– Na Węgrzech – http://www.bratalbert.org.pl/portal/images/stories/bezdom/barat.pdf

– W Braniewie – http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/olsztyn/braniewo-bezdomny-dokonal-samopodpalenia,1,5007375,region-wiadomosc.html

,

6 Responses to Miasto eksmisji

  1. ElaC pisze:

    To są działania zbrodnicze i tyle. Dziwię się tylko, że nasze władze gdzieś rozminięły się z wlasnymi wladzami umysłowymi. Parafrazując Gogola: „Komu szkodzicie? Sami sobie szkodzicie!”
    Czy oni nie rozumieją, że całe to zło obróci się także przeciw nim samym? Że społeczeństwo jest jak organizm – gdy choruje któraś jego część – cały ustrój jest zaburzony, cały organizm cierpi i w końcu cały umrze przedwcześnie.
    Dzięki za linki, Pani Tereso!
    P.S.
    Z dietą daje radę, chociaż nadal burzę się przeciwko wadze i kalkulatorowi ?

  2. Renia pisze:

    „Z dietą daje radę, chociaż nadal burzę się przeciwko wadze i kalkulatorowi”.

    Pani Elu dobrze jest korzystać na początku z gotowych wyliczeń dań z „Książki Kucharskiej” dr Kwaśniewskiego. Ale ważyć należy, jeżeli chce się wiedzieć ile czego się zjadło…Ja to lubiłam robić… ?

    Życzę Pani wytrwałości – bo naprawdę warto… ?
    Mój mąż jest od poniedziałku na Diecie Optymalnej i już unormowało się jemu ciśnienie – czego nie potrafiły zrobić nawet tabletki…

  3. Pani Elu, cytuję z Agnieszki Wołk – Łaniewskiej:

    „Powszechnie wiadomo, że wysepki bezwstydnego bogactwa na oceanach nędzy to klasyczna struktura społeczna III świata i że – poza tym że czasem może z tego powstać rewolucja – nie wynika z tego nic dobrego. Ostatnio jednak brytyjscy naukowcy poczynili odkrycie, które musi radować serce każdego lewaka. Otóż do tego, żeby spieprzyć państwo, nie trzeba zróżnicowania społecznego rodem z „Niewolnicy Isaury”. Wystarczy, żeby najbogatsi zarabiali siedem razy więcej niż najbiedniejsi – i już się wszystko pierdoli.
    Richard Wilkinson – emerytowany profesor z Uniwersytetu Nottingham i kultowa postać w brytyjskim systemie służby zdrowia – oraz dr Kate Pickett, epidemiolog z Uniwersytetu York, opracowali teorię wszechzwiązku rzeczy i zjawisk. Teoria, choć nowa, pozostaje zdecydowanie w duchu starej marksistowskiej. Wyraża się bowiem w stwierdzeniu, iż wszystkie zjawiska społeczne – od wskaźnika zabójstw, poprzez globalne ocieplenie, aż do otyłości – da się wytłumaczyć przez nierówność społeczną.

    Nie poprzez bogactwo czy biedę, mierzone w PKB, dochodzie narodowym na głowę, średniej płacy czy jakimkolwiek innym wskaźniku makroekonomicznym – tylko właśnie poprzez stosunek rozpiętości dochodów między bogatymi i biednymi. Na pohybel pamięci Miltona Friedmana i jego dogmatowi, że im bogatsi są bogaci, tym lepiej żyje się wszystkim – Wilkinson i Pick-ett udowadniają, iż nie należy bogatym dać się bogacić za bardzo, bo wszystkim robi się od tego gorzej. Lepiej jest, jak jest równiej. I nie chodzi tu o politycznie poprawną „równość szans”, przez fanatyków wolnego rynku noszoną w charakterze listka figowego. Chodzi o naszą prawdziwą, lewacką równość z gatunku „a żołądki jednakowe”….” Więcej – http://www.nie.com.pl/art20895.htm .

    Książka została przetłumaczona na język polski – http://bonito.pl/k-473753-duch-rownosci .


    PS. Pani Elu, ciężko chorowałam zanim dzięki Doktorowi Janowi Kwaśniewskiemu sobie pomogłam. I moje doświadczenie mówi mi, że skrupulatne stosowanie diety pomaga o tyle bardziej że warto parę minut dziennie na tę skrupulatność przeznaczyć. Pani zrobi jak zechce, jednak po co odkładać moment znaczącej poprawy kondycji? Może da się podejść do rachunków z odrobiną humoru robiąc je przeciw sklerozie na przykład? Albo dla dobrego przykładu na rzetelność dla młodzieży? Obiecuję trzymać kciuki :-)

  4. ElaC pisze:

    Pani Tereso, Pani Reniu, dzięki za kciuki i słowa otuchy. To, że się burzę to tylko objaw mojego polsko-tatarskiego charakterku, ale rozumu mi całkiem nie odebrało, więc poburzy się, poburzy i przestanie ? A dietę trzyma.

    Tekst Łaniewskiej znam, i inne. Sama o tym odkryciu pisałam – m.in, że zaliczam je do najważniejszych odkryć ostatnich lat w sferze społecznej. Art. „Opowieść wigilijna inaczej: Rozwarstwienie” http://www.razemztoba.pl/index.php?NS=srodek&nrartyk=6351

  5. Tatarskiego rodowodu gratuluję :) Zawszeć to wartość dodana.

  6. Renia pisze:

    Pani Elu, mój mąż się też burzył i naturę ma upartą (jest z podlaskiego :lol:), ale jak wysokie ciśnienie i bóle głowy (nawet po tabletkach) go przestraszyły i uprzykrzyły mu życie, to jest teraz potulny jak baranek… ? i się nie burzy. Ma dobrze sobie ze mną bo nic nie musi liczyć – wszystko ma podane na tacy…
    Teraz jest w siódmym niebie i znowu snuje plany na przyszłość… ?

Dodaj komentarz