rozmowa z prof. nadzw. dr hab. Katarzyną Lisowską z Instytutu Onkologii w Gliwicach
‚
Niezgodnością z prawem Unii Europejskiej tłumaczył prezydent Bronisław Komorowski swoją decyzję o zawetowaniu ustawy o nasiennictwie, która zawiera przepisy dotyczące GMO. Prezydent ogłosił swoją decyzję w środę, 23 sierpnia br. w Belwederze. Przypomnijmy: przyjęta przez parlament ustawa o nasiennictwie nie reguluje sprawy upraw genetycznie modyfikowanych, ale też ich nie zakazuje. Określa tryb rejestracji i wytwarzania materiału siewnego, głównie tradycyjnych odmian. Zawiera jednak zarazem, wywołujący duże kontrowersje, przepis dotyczący możliwości rejestracji odmian transgenicznych. Prezydent ocenił, że nie przyłożono wystarczającego wysiłku, by wytłumaczyć opinii publicznej kwestie GMO. Jak powiedział, efekt jest taki, że znaczna część opinii publicznej ma obecnie obawy do żywności modyfikowanej genetycznie, której on osobiście nie podziela. I właśnie o obawach wobec żywności modyfikowanej genetycznie rozmawiam z prof. nadzw. dr hab. Katarzyną Lisowską z Instytutu Onkologii w Gliwicach, która uczestniczyła w konsultacjach prezydenta z naukowcami w sprawie ustawy o nasiennictwie.
GMO to nowy „wynalazek” człowieka. Czy faktycznie i tym razem potrzeba była jego matką?
U progu większości naukowych odkryć nie leży bezpośrednia potrzeba, ale ciekawość badawcza i chęć zgłębiania tajemnic natury. Tak było również z genetycznie modyfikowanymi organizmami – najpierw była ciekawość mechanizmów jakie decydują o tym, że geny „działają”, a potem próba – czy potrafimy geny i inne sekwencje składać jak puzzle w nową, funkcjonującą całość.
Pierwsze próby manipulacji genetycznych na roślinach użytkowych zaczęły się w latach 80-tych i dotyczyły tytoniu. Z kolei pierwszy jadalny GM produkt to był pomidor o nazwie Flavr Savr dopuszczony na rynek w 1994 roku. Nie miał żadnych innych zalet, poza tym, że można go było dłużej przechowywać i się nie psuł. Jednak konsumenci nie chcieli go kupować i w końcu został wycofany z rynku. Także i dzisiaj, wbrew powszechnym wyobrażeniom, asortyment modyfikowanych genetycznie roślin uprawnych jest raczej skromny. Są to niemal wyłącznie cztery rośliny: soja, kukurydza, rzepak i bawełna. GM odmiany roślin odpornych na suszę i inne zmiany klimatyczne, mogące rosnąć na glebach zasolonych, jak również słynny „złoty ryż” z witaminą A – wciąż pozostają w sferze badań laboratoryjnych i funkcjonują raczej jako chwytliwe hasła marketingowe, niż jako rzeczywistość. W Europie wolno uprawiać jedynie dwie rośliny GMO: kukurydzę MON 810 (Monsanto) i ziemniak Amflora (BASF). Jednak wiele krajów Europy zakazało tych upraw. Ponad 90% uprawianych obecnie na świecie odmian GMO zawiera jedynie dwa rodzaje modyfikacji genetycznych, z których jedna powoduje oporność na herbicyd, a druga – zdolność syntezy naturalnego środka owadobójczego – bakteryjnej toksyny Bt. Rośliny pierwszego typu są oznaczane jako HR (herbicide resistant). Najczęstszą marką handlową roślin HR są odmiany Roundup Ready (RR) produkowane przez firmę Monsanto. Są one odporne na herbicyd Roundup, produkt tej samej firmy. Modyfikacja ta pozwala stosować opryski herbicydowe w czasie sezonu wegetacyjnego – chwasty giną, a uprawy GMO tolerują herbicyd. Toksyczne pozostałości herbicydu są niestety obecne w zebranym ziarnie.
Skąd się wzięło przekonanie, że GMO jest niezbędne w rolnictwie?
Poznanie molekularnych mechanizmów dziedziczenia, rozwój biologii molekularnej i możliwości, jakie stwarza tzw. inżynieria genetyczna, to wielkie osiągnięcia nauki w ostatnim stuleciu. Te odkrycia podsyciły nadzieje, że zbliżamy się do rozwiązania zagadki życia i że wkrótce zyskamy narzędzia, aby naturę poprawiać i naginać do naszych potrzeb. Ja sama wykorzystuję w mojej pracy naukowej techniki inżynierii genetycznej i znam tę euforię, jaką daje fakt, że możemy wycinać geny z jednego organizmu, wstawiać do drugiego, i że to działa! Jednak natura znów dała nam prztyczka w nos, bo za chwilę przekonaliśmy się, że nasza wiedza wciąż jest niepełna i niewystarczająca. Nie wszyscy jednak potrafią przyjąć taką lekcję z pokorą. Zawsze znajdą się naukowcy, którzy będą brnąć dalej w ślepy zaułek, pełni wiary w swoje możliwości. Zawsze też znajdą się tacy, którzy wietrząc dobry interes pójdą w tym kierunku. I tak została sztucznie wykreowana potrzeba zastosowania GMO w rolnictwie – jako „zbawcza technologia przyszłości”, która pozwoli wykarmić rosnącą populację światową, bo jest rzekomo bardziej wydajna i opłacalna. W rzeczywistości, za tymi pięknymi hasłami kryje się wielki biznes, wykorzystujący prawo patentowe, ściśle uzależniający rolnika od umów licencyjnych i swoich produktów, a hasła humanitarne i troskę o środowisko traktujący jako mechanizmy marketingowe. A grzechem wielu naukowców, którzy tak bardzo przekonują do zalet GMO, jest brak szerszej refleksji, jakie negatywne skutki społeczno-ekonomiczne i jaki wpływ na środowisko mogło by mieć wprowadzenie w Polsce technologii rolniczych opartych o genetycznie zmodyfikowane rośliny.
Może przybliży Pani krótko te skutki…
Uprawy GMO można określić jako „rolnictwo bez rolnika”. Na tysiące hektarów wystarcza kilka osób do obsługi. W Ameryce Południowej właściciel mieszka w Santiago de Chile i nigdy nie widział swoich wiejskich areałów. Wynajmuje firmę, która wiosną posieje, kilka razy w sezonie opryska plantacje, a potem zbierze zbiory. Polska ani Europa to nie są miejsca, gdzie ten rodzaj rolnictwa powinniśmy promować. Wprowadzanie latyfundiów może skończyć się upadkiem drobnych gospodarstw rolnych. Trzeba myśleć o tym, jak ta żyjąca na wsi część społeczności stawi czoła konkurencji potężnych koncernów i mechanizmów wprowadzających latyfundyzację wsi. Chcemy właśnie takiej przyszłości dla rolników w Polsce?
Kto na GMO zyskuje, a kto traci?
Trzeba mieć świadomość, że GMO to gra wielkich interesów. My dyskutujemy o zagrożeniach dla środowiska, o potencjalnym ryzyku zdrowotnym, a w rzeczywistości tu chodzi o interes ekonomiczny. Pamiętajmy, że Polska to blisko 40-to milionowy rynek konsumencki i jeden z największych krajów rolniczych w Europie. Jest więc o co walczyć! Dlatego lobby GMO trzyma rękę na pulsie i dokłada wszelkich starań, aby polskich konsumentów przekonać do żywności GMO, rolników zachęcić do uprawy modyfikowanych odmian, a polityków, naukowców i media uczynić swoimi sojusznikami. W dniach gorącej dziś debaty nad GMO w Polsce, portal Wikileaks zrobił nam prezent, ujawniając w sierpniu kilka depesz wysłanych z ambasady amerykańskiej w Warszawie. Ta lektura odsłania kulisy wielkiej wojny gospodarczej wokół GMO i mechanizmy, jakie są wykorzystywane, aby urabiać opinię publiczną, polityków i media. Widać z nich, jak pracowicie spędza czas amerykańska dyplomacja w Warszawie, jak konsekwentnie realizuje strategiczne cele swojego rządu. Powinniśmy się od nich uczyć. Byłam zbulwersowana, kiedy odkryłam, że wszystkie argumenty, które uzgodnili amerykańscy urzędnicy jako potencjalnie skuteczne w przekonywaniu Polaków do GMO, są dziś w powszechnym obiegu w naszych mediach! W depeszach z Warszawy czytamy m.in.: „adwokaci GMO – wpływając na opinię publiczną, muszą skupić się na potencjalnych zyskach dla konsumentów, a nie dla producentów. Nasza strategia, aby wpłynąć na bardziej pozytywne nastawienie opinii publicznej powinna być skupiona na podkreślaniu zysków dla konsumentów i na pozytywnym wpływie jaki GMO może mieć na obniżenie cen żywności i leków”. Czy coś nam to przypomina? Dalej czytamy: „Stopniowe wprowadzanie GM ziarna paszowego, inaczej niż żywności, wobec której jest duży opór, mogłoby w końcu zmiękczyć społeczny sprzeciw wobec innych zastosowań GMO. Importowane pasze GMO już są w Polsce, a wiec ten most został już przerzucony.” Ile razy czytałam w prasie, że „mamy już w Polsce GM soję i dlatego już za późno na protesty i zakazy GMO.” Świadomie, lub nie, nasi politycy, naukowcy i media realizują strategię, która została stworzona w ambasadzie USA. A że amerykański eksport soi GMO do Polski jest szacowany na 100 mln USD – to wyjaśnia, dlaczego tak bardzo chcą, abyśmy uwierzyli w zalety GMO…
Obejrzałam film dokumentalny „Naukowcy pod obstrzałem. Pułapki inżynierii genetycznej”.* „To przerażający obraz środowiska naukowego, które znajduje się w coraz większym niebezpieczeństwie utraty obiektywizmu w obliczu presji ze strony sektora komercyjnego” – czytamy w opisie. Czy rzeczywiście jest tak źle?
Powiem tyle – większości publikacji naukowych, które dowodzą, że żywność/karma GMO niczym się nie różnią od produktów naturalnych, pochodzi z laboratoriów koncernów, które produkują GMO. Już sam ten fakt powinien budzić refleksję – czy ci naukowcy są w pełni obiektywni? Czy nie ma tu konfliktu interesów pomiędzy dobrem społecznym a biznesem? Ten problem będzie się zresztą coraz bardziej nasilał, ponieważ coraz mniej publicznych pieniędzy jest zaangażowanych w badania, a coraz więcej badań finansuje przemysł biotechnologiczny. Kto płaci – ten wymaga. Trudno oczekiwać, że biznes będzie płacił za badania, których wyniki mogłyby rzucić cień wątpliwości na jego produkty.
„Nie ma żadnych dowodów na to, żeby żywność genetycznie modyfikowana komukolwiek zaszkodziła. Jedzą ją Amerykanie od 15 lat, karmione jest nią bydło i drób, i nic złego się nie dzieje” – taką tezę wygłasza genetyk z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Piotr Węgleński. Czy rzeczywiście żywność pochodząca z odmian GMO jest dobrze przebadana?
Trudno dziś odpowiedzieć na pytanie, czy te produkty mogą być szkodliwe dla zdrowia. Wyniki badań naukowych na zwierzętach są niejednoznaczne, a badań na ludziach nikt nie prowadził. Wiemy dziś, że żywność GMO raczej nie powoduje ostrej toksyczności, bo to nie cyjanek potasu, który przynosi natychmiastowy efekt. Tutaj dynamika ujawniania się szkodliwych zmian – tak jak w przypadku palenia papierosów czy narażenia na azbest – ujawni się po dłuższym czasie. Problem w tym, że producenci GMO robią tylko krótkoterminowe testy na zwierzętach, w których takie zjawiska słabo się ujawniają, albo wcale. Brakuje długoterminowych testów, które wykażą, czy nie ma toksyczności chronicznej, albo wpływu na dalsze pokolenia. GMO w żywności mamy dopiero od 17 lat, nie ma w tej chwili obserwacji jego wpływu na ludziach, a instytucje takie jak EFSA (European Food Safety Authority) nie przeprowadzają własnych badań bezpieczeństwa GMO, a analizują jedynie wyniki dostarczane im przez producentów. Czy producent, starający się autoryzację produktu, dostarczy wyniki, które pozostawiają jakiekolwiek wątpliwości co do bezpieczeństwa? To jest konflikt interesów! Wiemy też obecnie, że to raczej nie „obcy DNA” wprowadzony do tych roślin może być przyczyną szkodliwych efektów. Szkodliwe są pestycydy stosowane w technologii upraw typowej dla GMO. Trzeba bowiem pamiętać, że 90% uprawianych odmian GMO ma jeden z dwóch (albo oba na raz) rodzajów modyfikacji – odporność na opryski herbicydowe, albo zdolność do produkcji toksyny Bt – pestycydu pochodzenia bakteryjnego. Coraz więcej danych wskazuje, że herbicydy takie jak Roundup, stosowane w uprawach GMO mogą powodować wady rozwojowe i problemy z płodnością. Nie wiadomo dotąd, co robi toksyna Bt w organizmie człowieka. Niepokojący jest z pewnością fakt, że zarówno środki takie jak Roundup jak i toksyna Bt przenikają do krwi konsumentów. Ich ślady wykryto nawet we krwi pępowinowej noworodków. Przyszłość pokaże, jakie szkody mogą poczynić te substancje w ludzkim organizmie. W mojej opinii – żywność GMO z pewnością nie zasługuje na miano zdrowej żywności. Chcę jednak uspokoić konsumentów: wbrew obiegowym opiniom, w Polsce wcale nie ma w sprzedaży genetycznie modyfikowanych popularnych warzyw i owoców, np. pomidorów, sałaty czy truskawek. Także nektarynki, czy bezpestkowe mandarynki, to nie jest GMO. Możemy się za to spotkać w sklepie z GM kukurydzą, rzepakiem czy soją. Jednak przy odrobinie staranności, można tych produktów unikać.
„Wydajne odmiany genetycznie modyfikowanych roślin uprawnych to konieczność, jeśli chcemy wyżywić rosnącą liczbę ludzi na świecie” – tak uważa prof. Piotr Węgleński. Czy Pani się z tym zgadza?
Dane FAO wyraźnie mówią, że zasoby ziemi są w stanie wykarmić obecną, a nawet znacznie większą populację bez potrzeby uciekania się do GMO. Problem głodu nie bierze się z braku żywności, tylko z niesprawiedliwej dystrybucji, z biedy, a także ze spekulacji giełdowych i przeznaczania żywności do produkcji biopaliw. Obietnica, że GMO nakarmi głodujących to hasło czysto marketingowe. To kolejny przykład socjotechniki. Mówi się, że chcemy nakarmić głodujący świat, a tak naprawdę nie karmimy głodujących, tylko wlewamy to do baku samochodowego. Zresztą w Polsce nie mamy braków żywności, a wręcz przeciwnie – Unia Europejska wymaga od nas ograniczenia produkcji rolnej! Uprawy GMO nie są więc w Polsce do niczego potrzebne.
Czy zechciałaby Pani odnieść się do jeszcze jednej tezy prof. Węgleńskiego. Powiedział on na konferencji prasowej pod koniec sierpnia, iż mało kto sobie zdaje sprawę z tego, że w Polsce cukrzycy korzystają z insuliny, która jest wyprodukowana przez GMO. Tym GMO jest bakteria, której wszczepiono jeden gen człowieka: ten gen, który odpowiada za insulinę. „Hasło „Polska wolna od GMO” jest bardzo nośne, ale czy osoby, które je głoszą, nie chcą, żeby cukrzycy dostawali insulinę?” – pytał retorycznie prof. Węgleński.
To jest szkolna wiedza. Każdy, kto uważał na lekcji biologii wie o tym, że od lat – tanią insulinę otrzymuje się z GM bakterii. Tylko co to ma do rzeczy? Przecież nikt nie protestuje przeciwko wykorzystaniu GM bakterii w przemyśle farmaceutycznym! Hasło „Polska wolna od GMO” dotyczy jedynie rolnictwa – chodzi wyłącznie o to, aby w Polsce nie były uprawiane GM kukurydza MON810 i ziemniak Amflora. Nie ma to żadnego związku z produkcją insuliny.
Czy za jakiś czas będziemy mogli kupić żywność wyprodukowaną tradycyjnie, czy będzie tylko ta GMO?
Wszystkie opowieści o tym, że piękne truskawki, pomidory czy mandarynki bez pestek muszą być GMO to bzdury. To działanie na podświadomość: skoro wszędzie tego jest pełno, to już nie ma przed tym ucieczki. To nie jest prawda. Na całym świecie, a szczególnie w Europie, rośnie społeczny opór przeciwko technologii GMO w rolnictwie i produkcji żywności. Obecnie zakaz upraw kukurydzy MON810 obowiązuje w przodujących krajach rolniczych – Francji i Niemczech, a także w Luksemburgu, Grecji, Austrii, na Węgrzech, w Bułgarii i we Włoszech. Irlandia oraz Walia prawie w 100% objęte są strefą wolną od GMO, zaś Anglia w niemal 50%. Także w Szwajcarii obowiązuje moratorium na uprawy GMO, nałożone w wyniku ogólnokrajowego referendum. Ramowe stanowisko z 2008 roku mówi wyraźnie, że nasz rząd dąży do tego, aby Polska była krajem wolnym od GMO w zakresie rolnictwa. Dotąd to stanowisko nie było skutecznie realizowane w obawie przed sankcjami Komisji Europejskiej. Ale niedawno prezydent Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie, która zawierała furtkę prawną zezwalającą na uprawy GMO. Minister rolnictwa również dziś deklaruje, że będzie starał się ograniczyć zastosowania upraw GMO w Polsce i w Europie. Jest ku temu sprzyjający klimat, bo w lipcu tego roku Parlament Europejski opracował nowe wytyczne, które mają pozwolić krajom członkowskim samodzielnie decydować o zakazach upraw poszczególnych odmian GMO. Zakazy mogą być motywowane względami ochrony środowiska, względami społecznymi, a nawet kulturowymi. Te przepisy niedługo wejdą w życie. Mam wielką nadzieję, że to nie były tylko przedwyborcze obiecanki, ale realne działania, abyśmy w Europie nie byli kiedyś skazani wyłącznie na GMO i monopol korporacji, które są producentami tego wynalazku.
Czy rzeczywiście uprawy GMO są takie ekonomiczne? Dużo się mówi o tym, że żywność GMO ma być tańsza.
W dyskusjach nad ustawą o nasiennictwie czy ustawą o GMO, albo podczas debaty nad tym, czy Polska ma się zgodzić na uprawy GMO, czy ich zakazać, nie słyszałam, aby ktokolwiek przedstawił rzetelną analizę ekonomiczną i przekonujące wyliczenia. Znów więc podejrzewam, że to głównie chwyt marketingowy. Soja GMO, którą sprowadzamy z Ameryki jest rzeczywiście tańsza, ale nie dlatego, że jest modyfikowana, tylko dlatego, że pochodzi w wielkoobszarowych, przemysłowych upraw, gdzie zostały do minimum ograniczone koszty pracy ludzkiej. Między innymi dlatego uważam, że ten model agrobiznesu nie jest odpowiedni dla Polski. W Polsce mamy na wsi nadmiar rąk do pracy, co stwarza korzystne warunki do rozwoju rolnictwa tradycyjnego, rodzinnego, ekologicznego. Taki rodzaj rolnictwa produkuje zdrową żywność i daje utrzymanie ludności wiejskiej. Uprawy GMO nieodwołalnie prowadzą do latyfundyzacji wsi, rugowania drobnych rolników z ziemi i wzrostu bezrobocia. Zyski czerpią z tego tylko nieliczni, a społeczeństwo ubożeje. Chyba nie o to nam chodzi?
Warto powiedzieć też kilka słów o technologii upraw GMO.
Posłużę się przykładem. W Ameryce Południowej są latyfundia pełne soi GMO, które opryskuje się z samolotów herbicydem, na który są one uodpornione. Te samoloty nieraz opryskują chwastobójczym Roundup’em mieszkających w okolicy ludzi i ich pola. W tych regionach już od kilku lat notuje się podwyższony odsetek problemów z płodnością, pojawiają się wady wrodzone u dzieci.
Badania laboratoryjne nad wpływem Roundupu na komórki ssaków i na rozwój zarodkowy prowadzą m.in. dwa zespoły badawcze – zespół prof. Seraliniego z Caen we Francji oraz zespół prof. Carrasco z Argentyny. Seralini wykazał, że składniki Roundupu uszkadzają komórki i powodują zaburzenia w przekazywaniu sygnałów wewnątrzkomórkowych, a prof. Carrasco opublikował obserwacje, że Roundup powoduje powstawanie wad rozwojowych u zwierząt doświadczalnych – rozwijały się embriony z jednym okiem (cyklopia) lub z zaburzeniami rozwoju głowy (acefalia, mikrocefalia). Biorąc pod uwagę, że około 80% wszystkich upraw GMO na świecie, to odmiany odporne na Roundup lub inne podobne środki, związek tego herbicydu z GMO jest oczywisty. Jedząc GMO zjadamy pozostałości tej substancji.
Czy żywność modyfikowana genetycznie jest jakoś oznakowana?
W UE jest obowiązek znakowania żywności, która zawiera powyżej 0,9% GMO. Na zachodzie ruchy konsumenckie mają ogromne oddziaływanie na rynek i wiele sieci handlowych podjęło decyzję, że będzie sprzedawać tylko produkty z metką „nie zawiera GMO”. Także w Rosji i na Ukrainie, bardzo wiele produktów jest reklamowanych jako wolne od GMO. W Polsce ten trend dopiero się zaczyna. Obawiam się, że nasze inspekcje będą w najbliższym czasie musiały wziąć się solidnie do roboty i zacząć regularnie testować produkty żywnościowe, abyśmy mogli mieć pewność, że znaczek „bez GMO” jest wiarygodny.
Rzecznik Greenpeace Polska, Jacek Winiarski, tak skomentował decyzję prezydenta Komorowskiego: „Greenpeace jest bardzo zadowolony z weta prezydenta. Uważamy, że jest to krok w dobrym kierunku i cieszymy się, że prezydent wziął pod uwagę sprzeciw opinii publicznej – a badania mówią, że 67 proc. Polaków sprzeciwia się GMO – oraz skutki dla rolnictwa, które – gdyby ta ustawa weszła w życie – mogłoby stracić na konkurencyjności na rynkach europejskich, bo siła polskiej żywności tkwi w tym, że ciągle jeszcze jest zdrowa i naturalna”. Polska będzie wolna od GMO?
Ramowe stanowisko rządu mówi, że Polska ma być wolna od GMO w rolnictwie, ale dotąd rząd niewiele zrobił w tym kierunku. Bardzo budujące jest natomiast to, że w ostatnim czasie powstał wyraźny, oddolny ruch konsumencki. Kiedy w ustawie o nasiennictwie próbowano przemycić zapisy, które zezwalały by na uprawy GMO, w całej Polsce były dziesiątki manifestacji i happeningów. Demonstrowano pod Sejmem, pod Senatem i pod Kancelarią Prezydenta. Skutecznie – bo w końcu mamy prezydenckie weto do tej ustawy. Teraz, po wyborach, czekamy na dalsze kroki ministra Sawickiego. Mam nadzieję, że zgodnie ze swoją deklaracją, ministerstwo opracuje rozporządzenia zakazujące uprawy kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora. Te zakazy mogłyby zacząć obowiązywać jak tylko UE zatwierdzi nowe przepisy zezwalające krajom członkowskim samodzielnie decydować w sprawie upraw GMO.
Czym dla polskiego i europejskiego rolnictwa byłoby wprowadzenie takich upraw?
Przytoczę trzy najistotniejsze zastrzeżenia, jakie pojawiły się w opracowaniu Biura Analiz Sejmowych podczas debaty nad ustawą o GMO:
1. Skutki uwalniania GMO do środowiska są dalekosiężne i nieodwracalne, a równocześnie znacznie groźniejsze od skutków powodowanych przez jakiekolwiek inne czynniki zagrażające obecnie bioróżnorodności i jakości środowiska, przy czym rzeczywista skala zagrożeń pozostaje wciąż nierozpoznana.
2. Koegzystencja upraw GM i tradycyjnych oraz ekologicznych jest de facto niemożliwa (zbyt wiele nieprzewidywalnych czynników decyduje o „ucieczce genów”, czyli o niekontrolowanym rozprzestrzenianiu się pyłku lub nasion) oraz ze względu na rozdrobnioną strukturę agrarną polskiego rolnictwa; rolnictwo ekologiczne i transgeniczne wykluczają się.
3. Uprawa GMO jest sprzeczna z dalekowzrocznym interesem polskiego rolnictwa i przemysłu spożywczego; dopuszczenie odmian GMO uderzy w tradycyjny model polskiego rolnictwa, zagrozi konkurencyjnej pozycji polskiej żywności w UE i może doprowadzić do szybkiego wzrostu bezrobocia.
Zwraca Pani uwagę przy zakupach na oznaczenia „bez GMO”?
Tak. Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby nie wspierać ze swojej kieszeni koncernów biotechnologicznych. Wolę kupować od tradycyjnych i lokalnych producentów. Tak jak mówiłam, modyfikuje się głównie cztery rośliny: soję, kukurydzę, rzepak i bawełnę. GM soja w większości przeznaczana jest na cele paszowe, zaś kukurydza – głównie na pasze i biopaliwa, a rzepak do produkcji olejów jadalnych i na biopaliwa. W Polsce możemy się zetknąć z GM soją obecną w wyrobach sojowych (potrawy wegetariańskie, mleko sojowe) i dodatkach (białko sojowe w wędlinach, lecytyna sojowa w czekoladzie). Tylko kupując soję z certyfikatem możemy być pewni, że jest wolna od GMO. Problemem jest białko sojowe w wędlinach – etykiety nie informują, z jakiej soi pochodzi. Nie sądzę jednak, by były to takie ilości, których należałoby się obawiać. Większość kukurydzy w Polsce pochodzi z importu z Węgier, gdzie obowiązuje zakaz upraw GMO. Ja kukurydzę kupuję węgierską. Co jest w płatkach kukurydzianych, tego już niestety nie wiemy. Amerykańskie wyroby oraz oleje rzepakowy i kukurydziany mogą zawierać GMO. Chcąc więc uniknąć GMO, należy kupować soję z certyfikatem ekologicznym, kukurydzę z Węgier i zrezygnować z oleju rzepakowego. Warto też zwracać uwagę na metki „organic cotton” – to bawełna pochodząca z naturalnych upraw. To może być nasz świadomy konsumencki wybór, jeżeli chcemy wspierać tradycyjne rolnictwo a nie korporacje, które czerpią zyski ze sprzedaży opatentowanych ziaren GMO.
Dziękuję za rozmowę.
Ewa Borycka-Wypukoł
Katarzyna Lisowska – gliwiczanka z kresowymi korzeniami. Z wykształcenia i zamiłowania biolog. Absolwentka Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Ma tytuł doktora habilitowanego w specjalności biologia medyczna. Pracuje jako biolog molekularny, na stanowisku profesora, w dziale badawczym Centrum Onkologii w Gliwicach. Jest także członkiem Komisji ds. GMO przy Ministerstwie Środowiska. W sierpniu br. brała udział, jako zaproszony ekspert, w spotkaniu z Prezydentem RP, po którym Prezydent zawetował ustawę o nasiennictwie. Stan rodzinny: mąż, dwoje dzieci i pies. Pasje: fotografia, narty, Tatry, psy, genealogia, Kresy Wschodnie, zrównoważony rozwój, zrównoważony transport, ochrona drzewostanów miejskich. Jest także radną Rady Osiedlowej Śródmieście w Gliwicach.
* Cytat ze strony TV Planete:
Co mieli ze sobą wspólnego Árpád Pusztai i Ignacio Chapela? Obydwaj byli wybitnymi naukowcami, którzy ostrzegali świat przed negatywnymi skutkami sprzedaży żywności genetycznie modyfikowanej. Gdy skrytykowali branżę, której przyświecał cel finansowy a nie dobro i zdrowie ludzi, ich kariery nagle legły w gruzach. Árpád Pusztai przeprowadził wiele eksperymentów na szczurach, aby udowodnić długoterminowe skutki spożywania żywności genetycznie modyfikowanej. Jego odkrycia były szokujące. Zwierzęta cierpiały z powodu uszkodzonego systemu immunologicznego, skurczonych genitaliów i zmniejszonej zdolności przyswajania metali. Po publikacji wyników swych badań tylko przez dwa dni był bohaterem w środowisku naukowym. Podobno prezydent USA Bill Clinton wezwał dyrektora instytutu i Pusztai został zwolniony po 30 latach pracy, a jego zastraszeni koledzy zaczęli publikować fałszywe wyniki badań, aby zmniejszyć efekt afery. Nadal prowadzono badania nad żywnością genetycznie modyfikowaną, która wkrótce zaczęła być sprzedawana na całym świecie. W konsekwencji wielkie przedsiębiorstwa jak Monsanto pełną parą produkują pestycydy, których stosowanie bez uszczerbku dla ludzkiego zdrowia nie zostało w pełni uzasadnione. Dziś 95% badań nad GMO jest finansowane przez korporacje.
http://www.planete.pl/dokument-naukowcy-pod-obstrzalem-pulapki-inzynierii-genetycznej_35417
Źródło – http://optymalni.org.pl/index.php?dzial=nau&id=5
.
Polecam:
– Prof. Mieczysław Chorąży: STOP GMO – Ingerencja człowieka w dziedzictwo przyrody – możliwości i granice – http://optymalni.org.pl/index.php?dzial=nau&id=14
– Filmoteka Optymalnych – http://optymalni.org.pl/index2.php
‚
Aż dziw bierze, ze biolog molekularny może mówić takie rzeczy.
Postaram się jednak odnieść do każdego punktu. zaczynajmy:
„GMO to nowy „wynalazek” człowieka. Czy faktycznie i tym razem potrzeba była jego matką?”
W zasadzie nie mam większych zastrzeżeń. Nic nowego Pani Lisowska w temacie GMO nam nie mówi. Myli się jednak w kwestii Złotego Ryżu, twierdząc, iż jest on w sferze badań laboratoryjnych. Pierwsza genetycznie modyfikowana odmiana tej rośliny powstała już w roku 1999. A więc ponad dziesięć lat temu. Druga odmiana, z większą ilością witaminy A powstała już w roku 2005, czyli już sześć lat temu. Przypominam, ze pierwsze kraje wprowadzają Zloty Ryz do upraw już w tym roku! Szkoda, iż Pani Lisowska nie wspomina ot choćby, o polskim lnie, który został stworzony do produkcji leczniczych opatrunków. Jest dużo przykładów roślin genetycznie modyfikowany o cechach korzystnych dla zdrowia człowieka (soja z większą zawartością kwasów nienasyconych).
„Skąd się wzięło przekonanie, że GMO jest niezbędne w rolnictwie?”
Pani Lisowska mówi:
„Ja sama wykorzystuję w mojej pracy naukowej techniki inżynierii genetycznej i znam tę euforię, jaką daje fakt, że możemy wycinać geny z jednego organizmu, wstawiać do drugiego, i że to działa! Jednak natura znów dała nam prztyczka w nos, bo za chwilę przekonaliśmy się, że nasza wiedza wciąż jest niepełna i niewystarczająca.”
O jakim prztyczku w nos mówi Pani Lisowska? Tą bardzo ważną wiedzą nie ma zamiaru się z nami podzielić? Najważniejsze to rzucić hasłem „natura znów dała nam prztyczka w nos”.
Dalej czytamy:
„I tak została sztucznie wykreowana potrzeba zastosowania GMO w rolnictwie – jako „zbawcza technologia przyszłości”, która pozwoli wykarmić rosnącą populację światową, bo jest rzekomo bardziej wydajna i opłacalna.”
Potrzeba stosowania GMO nie jest sztucznie wykreowana. Została wykreowana przez rynek, który potrzebuje coraz to nowszych, bardziej wydajnych i odpornych na szkodniki i różnorodne warunki odmian. Wcześniej robiliśmy to za pomocą pracochłonnego krzyżowania roślin, dziś pomaga w tym nam biotechnologia.
Przypominam, iż szacuje się, że do roku 2025 będzie na ziemi 1 miliard ludzi więcej niż obecnie. Jak wyżywić tych ludzi, gdzie uprawiać dla nich zboża. Wycinając lasy? Istnieje realna potrzeba korzystania z nowoczesnych technologii zwiększania wydajności produkcji. Jeśli tego nie zrobimy, świat stanie przed ogromną katastrofą humanitarną? Szkoda, ze Pani Lisowska zamiast negować tę technologię, nie spróbuje zaproponować innych rozwiązań, które łagodziłyby skutki niedoboru żywności.
Dalej:
„wykorzystujący prawo patentowe, ściśle uzależniający rolnika od umów licencyjnych i swoich produktów, a hasła humanitarne i troskę o środowisko traktujący jako mechanizmy marketingowe.”
Cóż za piękna manipulacja faktami. Czy Pani Lisowska nie wie, iż obecnie rolnik, aby sprzedać soje ziarno, potrzebuje mieć kwalifikowany materiał z certyfikatem ważnym jeden rok? Jest to najzwyklejsza w świecie forma patentu/prawa autorskiego.
A jeśli Pani Lisowskiej tak patenty przeszkadzają, to dlaczego nie protestuje przeciw patentom które obowiązują np. produkty lecznicze, oraz całą masę innych wynalazków?
Na koniec jeszcze jedna rada. Niech Pani Lisowska wybuduje laboratoria, wyposaży je, zatrudni kilka zespołów naukowców, opłaci kilkuletnie badania nad nową odmianą GMO, potem poświeci miliony dolarów na wprowadzenie jej do upraw poprzez załatwienie odpowiednich zezwoleń. A gdy już uda jej się to, to niech bez opłat licencyjnych udostępni to za darmo, a każda firma hodowlana skrzyżuje jej odmianę z własną odmianą, wymyśli fajną nazwę i będzie sprzedawać to za grubą kasę. Czy Pani Lisowska naprawdę nie rozumie idea wprowadzenia prawa patentowego?
I na koniec, nikt rolników nie zmusza do kupowanie nasion od firm, typu Monsanto! Nikt nikogo nie zmusza do uprawiania GMO. To ich wolny wybór, ze chcą uprawiać GMO!
„brak szerszej refleksji, jakie negatywne skutki społeczno-ekonomiczne i jaki wpływ na środowisko mogło by mieć wprowadzenie w Polsce technologii rolniczych opartych o genetycznie zmodyfikowane rośliny.”
Kolejne bzdury. Jak zwykle rzucamy oskarżenia, nie podając racjonalnych argumentów? Z dostępnej literatury naukowej wynika, iż skutki socjo-ekonomiczne są bardzo pozytywne, szczególnie w krajach rozwijających się, typu Chiny, Indie, Argentyna.
O tym, ze technologia ta poprawia standard życia i jest opłacalna niech świadczy fakt, iż obecnie na świecie mamy 15,4 miliona rolników uprawiających GMO. 14 milionów pochodzi z krajów rozwijających się, które wymieniłem wyżej. Czy Pani Lisowska uważa ich za idiotów? Czy oni uprawiają te GMO, mimo tego że jest nieopłacalne, jak sugeruje Pani Lisowska?
Z przeprowadzonych badań wynika, iż 95% rolników w Hiszpani, którzy w zeszłym roku uprawiali GMO, chciałoby kontynuować ich uprawę w roku 2010. Pozostali jeszcze nie zdecydowali. Czy oni również są idiotami i lubią dopłacać do interesu?
A o jakim negatywnym wpływie na środowisko maja uprawy GMO to nie wiem o czym Pani Lisowska mówi. Może o tym, że wcześniej zamiast używać jednego glifosatu (IV klasa toksyczności), używano czterech innych środków jednocześnie (z I i II klasy toksyczności). Rzeczywiście bardzo sprzyja to środowisku. Jak donoszą badania, nie tylko mniej chemii zużywa się w rolnictwie, ale spadło zużycie paliwa oraz emisja gazów cieplarnianych! Tak wiem, to straszne.
Dalej:
„Może przybliży Pani krótko te skutki…”
Pani Lisowska mówi:
„Uprawy GMO można określić jako „rolnictwo bez rolnika”. Na tysiące hektarów wystarcza kilka osób do obsługi. W Ameryce Południowej właściciel mieszka w Santiago de Chile i nigdy nie widział swoich wiejskich areałów. Wynajmuje firmę, która wiosną posieje, kilka razy w sezonie opryska plantacje, a potem zbierze zbiory.”
Tylko zastanawiam się, co z tego? Może to i lepiej, że na roli mniej ludzi jest nastawionych na działanie środków chemicznych. Zatrudnienie bezpośrednio przy uprawach, rzeczywiście spada, co jest imho dobre. Za to poprzez większą produkcję, zwiększa się zatrudnienie w branżach około rolniczych, na co również wskazują badania. W Indiach, w rejonach gdzie uprawia się bawełnę Bt, odnotowuje się spadek bezrobocia i przyrost dochodów w rolnictwie. Podobnie jest w Argentynie.
Co jeszcze:
„Wprowadzanie latyfundiów może skończyć się upadkiem drobnych gospodarstw rolnych.”
Tylko nie jest to wina GMO, że mało-obszarowe gospodarstwa są mało opłacalne! W Polsce nie mamy GMO, a proces upadku małych gospodarstw jest obserwowany od dawna. Tak więc jej zarzuty są wyssane z palca.
Dalej:
„jak ta żyjąca na wsi część społeczności stawi czoła konkurencji potężnych koncernów i mechanizmów wprowadzających latyfundyzację wsi.”
Mądrych i trudnych słów Pani Lisowska używa. Ale jak wyżej napisałem. Zjawisko powstawania dużych gospodarstw nie ma związku z GMO!
CDN
„Jest dużo przykładów roślin genetycznie modyfikowany o cechach korzystnych dla zdrowia człowieka (soja z większą zawartością kwasów nienasyconych).”
Kwasy tłuszczowe roślinne nienasycone zwiększają zachorowalność na nowotwory… ?
http://zdrowie.onet.pl/newsy/nadmiar-tluszczow-moze-przyspieszac-rozwoj-raka-pi,1,3676527,artykul.html
„…nienasycone kwasy tłuszczowe i sterole obecne w olejach, bardzo łatwo ulega oksydacji (utlenianiu). Utlenione sterole i kwasy tłuszczowe zwiększają ryzyko wystąpienia nowotworów.”
http://nowadebata.pl/2012/01/19/nowe-badania-diety-polakow-solidna-robota-czy-zwykla-fuszerka/
” Przypominam, iż szacuje się, że do roku 2025 będzie na ziemi 1 miliard ludzi więcej niż obecnie. Jak wyżywić tych ludzi, gdzie uprawiać dla nich zboża. Wycinając lasy? Istnieje realna potrzeba korzystania z nowoczesnych technologii zwiększania wydajności produkcji. Jeśli tego nie zrobimy, świat stanie przed ogromną katastrofą humanitarną? Szkoda, ze Pani Lisowska zamiast negować tę technologię, nie spróbuje zaproponować innych rozwiązań, które łagodziłyby skutki niedoboru żywności. ” – genepeace pl
————————-
Świat rzeczywiście stanie przed wielką katastrofą humanitarną jeśli zamiast nas ubywać coraz więcej nas przybędzie . To my ludzie jako najbardziej zdegenerownay gatunek istot żyjący na tym świecie stanowimy dla niego największe zagrożenie właśnie przez to ,że się bezmyślnie rozmnażamy. Nie trzeba nam więcej żywności , trzeba nam więcj ludzi mądrych a nie stada idotów posłusznych doktrynom polityczno-gospodarczo-religijnym namawiającym do reprodukcji przerastającej możliwości przyrodnicze tej Planety.
Trzeba nam więcej zdrowej żywności a nie sztucznie pędzonych jej odpowiedników , nota bene genetycznie modyfikowanych odmian ryżu jest już ok. 500 albo i wiecej . Tylko czy nam akurat potrzebny jest ten przeklęty ryż ? Otóż jak najbardziej nie . Kukurydza , soja , ryż , ziemniaki , zboża podstawowe, i co tam jeszcze … są nam potrzebne w jak najmniejszej ilości , a praktycznie wcale. To samo oleje wielonienasycone. Kto widział chociaż raz film pt. ” HOME – SOS ZIEMIA ” , ten wie na czym polega problem .
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,6694540,_Home___S_O_S_Ziemia____film_o_pieknej_planecie__ktora.html
„HOME – S.O.S. ZIEMIA”
Wyobraźmy sobie, że oblicze Ziemi zmienia się pod wpływem naszej działalności do tego stopnia, że już za pięćdziesiąt lat każdy z nas na własnej skórze wyraźnie tego doświadczy. Kwestie pewnych niedostatków, które jeszcze dziś wydają nam się sporadyczne, całkiem niedługo stać się mogą wielką zmorą ludzkości. Brak wody pitej, głód, susza, przeludnienie, wyczerpanie zasobów naturalnych, następujące po sobie kolejno klęski ekologiczne w kontekście obecnych czasów, nabierają realności. Człowiek – istota inteligentna, zapomniał o tym, że zasoby, w które bogata jest Ziemia, są ograniczone, że nasza cywilizacja jest maszyną napędzaną wyłącznie tym, co daje nam nasza Planeta. Człowiek – istota zachłanna, która pragnąc zaspokoić rosnący światowy popyt, nie dała Ziemi czasu na odbudowę i regenerację. W końcu człowiek – istota destrukcyjna i krótkowzroczna, która przyglądając się temu w jakim tempie wymierają kolejne gatunki, nie potrafiła przewidzieć, iż ten problem dotknąć może w końcu samą ludzkość. Wyobraźmy sobie to, co na co dzień wydaje nam się niewyobrażalne…
5 czerwca 2009 równocześnie w 130 krajach setki tysięcy widzów, będących świadkami „największego na świecie multimedialnego wydarzenia pro-ekologicznego”, miało okazje podziwiać przepiękne, zapierające dech w piersiach obrazy ukazujące największe zjawiska natury. To właśnie za sprawą osobliwego duetu : Luca Bessona i znanego fotografa Yana Arthusa-Bertranda, powstał wzruszający i fascynujący zarazem film „Home – S.O.S. Ziemia!”. Został on w całości nakręcony z powietrza i jest efektem dwudziestoletniej niemal pracy fotografa, wspomnieniem z podróży, pełnym zachwytu ale też i rodzącym pewne niepokoje, obawy przed tym, iż nastanie moment, w którym okaże się, że w niedługim czasie zrujnowaliśmy wszystko, co kształtowało się przez niemal 4 miliardy lat. Jest to jednak nie tylko podróż przez wszystkie kontynenty, rejestrująca piękno tego świata, nadająca jego przejawom i niezwykłym zjawiskom znamię dzieła sztuki. Film ten staje się również dokładną rejestracją i analizą wszelkich zagrożeń, jakie ciążą nad naszą Planetą. Zagrożenia te generowane są przez nikogo innego, jak samą ludzkość właśnie, która przez 200 000 lat swego istnienia zdążyła poważnie zakłócić równowagę biologiczną Planety. W tym kontekście film „Home- S.O.S. Ziemia!” staje się nie tylko wizualną ucztą dla naszego oka, ale też pewną przestrogą przed tym, co może nastąpić jeżeli człowiek nie przestanie niszczyć środowiska, plądrować ziemskich złóż i zasobów. Film ten ma za zadanie wyzwolić w nas obawy przed bezrefleksyjnością podobnych praktyk i zwrócić uwagę na to, iż jako mieszkańcy tej Planety jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za ten stan.
Bertrand nie chce ostrzegać, pragnie raczej obrazami natchnąć człowieka do działania, do obrania określonego stanowiska w sprawie najwyższej wagi. Katastroficzny ton i pesymistyczne widmo zagłady ustępują miejsca optymistycznej wizji, którą pod koniec rozpala autor, dając nam również dowody i na to, że istnieją sposoby, by powstrzymać głośne tykanie zegara drastycznych zmian. Jak twierdzi reżyser: „za późno już na pesymizm”. Nadszedł czas, by ludzki geniusz przysłużył się w końcu Planecie, niedługo bowiem i na to może zabraknąć nam czasu.
—————————————
Nadciąga nieuchronnie koniec tzw. cywilizacji eksploatotorów. Ziemia sobie doskonale poradzi bez nas -ludzi . Z nami w nadmiarze czeka ją katastrofa na niewyobrażalną skalę .
Czy ktoś jeszce ma wątpliwości o co tu chodzi ? Natura będzie dla nas bezlitosna, tak jak my sobie z nią poczyniamy. ” Jak Kuba Bogu , tak Bog Kubie „, na tej zasadzie .
Film: dokumentalny/przyrodniczy, Francja, 2009
reżyseria: Yann Arthus-Bertrand,
scenariusz: Isabel Delannoyle, Yann Arthus-Bertrand,
zdjęcia: Michel Benjamin, Dominique Gentil,
muzyka: Armand Amar
producent: Luc Besson, Denis Carot
Twierdzic, ze WIELKIE KORPORACJE robia cokolwiek dla dobra ludzkosci a nie DLA WIELKICH PIENIEDZY to smieszna naiwnosc.
Jak do tej pory ich ingerencja w rolnictwo powoduje same klęski czy to chodzi o GMO czy o przemyslowy tucz czy tworzenie gigantycznych jednorodnych plantacji. Kraje Trzeciego Świata nie potrzebuja tego bo maja nadmiar rak do pracy a nie odwrotnie.
Przemyslowy tucz świn przyczynil sie do upadku rolnictwa Meksyku i do szturmu bezrobotnych rolnikow na amerykanska granice.
Stworzono gigantyczne plantacje np bananow Chiquita czy Dole rugując drobnych rolnikow z ziemi, którzy przedtem uprawiali banany roznych odmian. Teraz zostaly one one zniszczone. Powoduje to koniecznosc stosowania wiekszej ilosci srodkow chemicznych przeciw chorobom opanowujacym natychmiast kolosalne aeraly, opryski z samolotow takze ludzi, choroby i niewolnictwo bylych wlascicieli ziemi. To jest wlasnie dzialanosc wielkich koncernow. Odkad zobaczylam film o tym, przestalam kupowac banany Chiquita i Dole.
Banany o roznych odmianach zostaly na Martynice gdzie Francuzi jeszcze tego pilnuja. Kupuje tylko banany z Martyniki , niestety sa bardzo rzadko. Jest zalew tych opryskiwanych z samolotow.
Jest zdaje sie film o przemyslowym tuczu swin w Polsce o ile pamietam w bylym PGR kupionym przez Smithfields o ile nie przekrecam. Boje sie to ogladac. Tam tez wystarcza pare osob do obslugi tysiecy świń. To nie zapobiega bezrobociu. Przeciwnie niczego to nie zalatwia z wyjatkiem wielkich pieniedzy dla koncernu. O dewastacji srodowiska nie wspomne.
Ja jestem bardzo za tradycyjnym rolnictwem i tradycyjnym, ekologicznym jedzeniem. Uważam, że tylko produkując zdrową, tradycyjną żywność, nasze rolnictwo ma szanse na eksport swoich produktów i odpowiedni zarobek…
Świadomość społeczeństwa rośnie i zbyt na zdrową żywność na pewno wzrośnie…
http://www.gmo-safety.eu/news/1388.igw-genetically-modified-biosafety-research.html
Niemieccy naukowcy są zgodni. Genetycznie modyfikowana kukurydza MON810 jest tak samo bezpieczna dla zdrowia jak tradycyjne odmiany kukurydzy.
Natomiast zwracają uwagę, że jej uprawa korzystnie wpływa na środowisko, dzięki zwiększeniu bioróżnorodności na polach, na których jest uprawiana. Badacze wskazują również na mniejszy stopień erozji gleby oraz wzrost żyzności gleby. Takie wnioski zostały przedstawione, po podsumowaniu różnorodnych projektów badawczych, dotyczących wpływu GMO na zdrowie i środowisko. Badania finansowane były przez Niemieckie Ministerstwo Nauki i Badań (BMBF) i trwały ponad 25 lat.
Wybadali same korzyści z GMO? Żadnych wad?
Rewelacja!
Jest to zagrożenie dla naszego rolnictwa…
@Renia
O jakich „wadach” piszesz?
Co do linku. Kolejny materiał, gdzie umieszcza się mnóstwo nieprawdziwych informacji, a jedynym celem takiego „newsa” jest po prostu wystraszenie ludzi. Jeśli mam wybierać miedzy Panią Jadwigą Łopatą, jej partnerem Sir Julianem, a niemieckimi naukowcami, którzy przez 25lat badali GMO, to wybacz ale Pani Jadwiga mnie nie przekona. Rozumiem, że chce ochronić swoje gospodarstwo ekologiczne. Tylko niech przyzna o co jej na prawdę chodzi, a nie rzuca na lewo i prawo fałszywe oskarżenia pod adresem GMO!
Co do żywności ekologicznej:
http://www.npr.org/blogs/thesalt/2012/01/26/145890058/the-un-usual-suspect-why-organic-spices-arent-always-safe?sc=tw&cc=share
Przeczytaj o tym, że nie zawsze jest ona zdrowa, jak wydaje się niektórym.
Widzę ,że kolega Grenepeace niewile zrozumiał i pewnie nie obejrzał filmu ,o którym wspomiałem w swoim poprzednim wpisie. Oczywistym dla mnie jest też fakt ,że dzisiejsze bardzo uwspółcześnione i przez to zawężone pojęcie co to jest ekologicznie zdrowa żywność i czym się różni od rzeczywiście naturalnej nie dociera.
Te wszystkie Twoje podpórki o szkodliwości zdrowego żywienia są warte funta kłaków . Radze zapoznać się z wiedzą prof. Wiąckowskiego
” « Dla kogo przeznaczone są preparaty NUTRIVI? (4).Na produkcji roślin GMO można stracić. USA straciły ponad 11 mld dolarów! »Prof. Wiąckowski: Toksyczna żywność spowoduje masowe zgony. Kwiecień 24, 2011, 9:19 pm,ilość odsłon 469
Tagi: kwasy omega- 6, kwasy omega-3, toksyczna żywność.
Stan zdrowia mieszkańców Polski jest fatalny. Konsumpcja toksycznej żywności to znacznie pogorszy – mówi prof. Stanisław Wiąckowski z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, były Przewodniczący Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Wiosenna trawa jest szczególnie bogata w kwasy tłuszczowe omega 3. – Były one zatem obecne w mleku krów wychowywanych na pastwiskach oraz w pochodnych od mleka: maśle, śmietanie, serze i jogurcie. Występowały również obficie w wołowinie z bydła karmionego trawą i w jajkach kur swobodnie żerujących, a nie karmionych ziarnem. Od lat 50 tych popyt na mleko, produkty mleczne i na wołowinę wzrósł tak bardzo, że producenci ograniczyli pastwiska, a przeszli na hodowlę masową – przypomina prof. Wiąckowski.
– Kukurydza, soja i bawełna GM obfitują wyłącznie w kwasy omega 6. Stały się one głównymi składnikami pasz, a także diety dla wielu ludzi. To powoduje, że proporcje między spożywanymi przez nas kwasami omega 3 i 6 zmieniły się z 1:1 dawniej do 1:15. Jeśli chodzi o poszczególne produkty: w wołowinie stosunek ten wynosi 1:40 a w kurczakach 1:20 – ostrzega.
Podkreśla, że dodatek toksyn w roślinach GM znakomicie pogarsza stan zdrowia i sztucznie wymusza popyt na genetycznie modyfikowaną paszę. – Tłumaczy to niezrozumiałą dla lekarzy epidemię otyłości, częste stany zapalne wywołane kwasami tłuszczowymi omega 6, prowokującymi zarówno choroby nowotworowe, jak i choroby serca – alarmuje Stanisław Wiąckowski. – Następstwem takiego stanu rzeczy mogą być masowe zgony – prognozuje.
ŁR, http://www.portalspozywczy.pl
@OPTY
Masz racje, ni oglądałem filmu, który tutaj umieściłeś. Nie wiem jak ma się on do bezpieczeństwa i szkodliwości GMO?
Prof. Więckowskiego i jego pseudonaukową książkę znam aż za dobrze. Jeśli naukowiec z tytułem profesora, powołuje się w swojej książce na książki jogina i instruktora tańca Jeffreya M. Smitha (Nasiona Kłamstwa i Genetyczna Ruletka), to sam wystawia ocenę swojej rzetelności. W jego książce jest zawartych mnóstwo nieprawdziwych informacji, oraz nie potwierdzonych opisów badań.
Co poradzić, są i tacy naukowcy. Szkoda tylko, że wykorzystują, jak Pani dr Lisowska, autorytet naukowy do rozpowszechniania nieprawdziwych informacji.
Szkoda, że nikt z przeciwników nie wskaże racjonalnych i realnych rozwiązań problemu rozwiązania wielu kwestii związanych nie tylko ze wzrastającą populacją ludzi, ale również ze wzrostem zanieczyszczeń itd.
Wnioskuję z Twojego posta, że chyba należy dokonać masowej eksterminacji na ludności w Afryce i Azji?
I jeszcze jedno. Zrobiliście sobie z Ekologii kolejny rodzaj Religii. To chyba jakaś niepohamowana chęć posiadania jakichś Bogów. Kiedyś był Bóg Ojciec, teraz mamy Matkę Naturę. Jak każdy „Bóg”, ma ona zawsze dobre intencje, jest dla nas najlepsza, dba o nas, ona zawsze wie co jest dla nas najlepsze, itp, itd. Człowiek, de facto część Natury, przedstawiany jest jako największa zaraza i zagrożenie dla Matki Natury.
Może nasz mityczny „Jezus”, to w Ekoreligii jest „Ludzkoscią”. Może naszym celem jest zagłada? Która i tak wcześniej czy później ma nastąpić. Może nie po to Matka Natura wymyśliła nas takimi inteligentnymi, żebyśmy nagle przestali rozwijać technologie, itd?
A jeśli bardziej poważnie mamy ująć sprawę Natury i jej radzenia sobie w środowisku. Jest w Ekologii (taka dziedzina naukowa, jakby niektórzy zapomnieli), termin „Opór Środowiska”. Jak się okazuje, istnieje pewien próg liczebności dla każdej populacji (roślin, zwierząt), przy którym wzrost zostaje zahamowany i spada jej liczba, by następnie znów wzrastać. Może jeszcze nie osiągnęliśmy tego progu? A jak go osiągniemy, to Natura już zrobi co do niej należy?
Szkoda, że większość nie rozumie, że cały ten świat, to nic innego jak wzajemne oddziaływanie na siebie atomów.
Może te nasze dyskusje nie mają sensu, gdyż niedługo nic innego nie będzie chciało na naszej planecie rosnąć – tylko rośliny GMO?
Ach ci naukowcy… ?
…”Pojawia się jednak pytanie, co wchodzi lub będzie wchodzić w skład tych oprysków? Wiadomo, że może to być aluminium i stront, to trucizny powodujące raka, autyzm, problemy oddechowe a także zakwaszenie gleby, co może powodować konieczność obsadzania jej przez uprawy modyfikowane genetycznie…”
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/naukowcy-wezwali-ochrony-ziemi-sloncem-za-pomoca-smug-chemicznych
@Renia
„Może te nasze dyskusje nie mają sensu, gdyż niedługo nic innego nie będzie chciało na naszej planecie rosnąć – tylko rośliny GMO? ”
Jeśli chodzi o rośliny uprawne, to z dużym prawdopodobieństwem, ocierającym się o pewność, powiem Ci że tak. I nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie. Szkoda, że nie potraficie dostrzec jakie możliwości dają takie technologie.
A czy tak bardzo tęsknisz za odmianami, które uprawiane były 100lat temu? Zrozum, że genetyczna modyfikacja, to jest to samo co tradycyjne krzyżowanie roślin. Z tą różnicą, że w krzyżowaniu łączymy tysiące genów, ze sobą, w oczywisty sposób, bardzo nieprzewidywanie. W inżynierii genetycznej, „wkładamy” jeden gen. Co do samego genu, nie ma tak na prawdę różnicy skąd pochodzi, czy od bakterii, zwierzęcia czy rośliny. Ich natura, skład jest zawsze taki sam. Zawsze składa się z czterech zasad A, C, T, G i nie ma powodu przypuszczać, że „zwierzęcy” gen jest lepszy/gorszy od roślinnego lub na odwrót.
Mi te obecne krzyżówki warzyw znacznie mniej smakują niż dawniejsze tradycyjne odmiany…Obecna np. marchew, czy buraczki mają tylko ładny wygląd a smaku ani zapachu prawie żadnego (podobnie jest z pomidorami)…. Ja jestem za jak najmniejszą ingerencją w Naturę…
Komentarze użytkownika „genepeace pl” są totalnym nieporozumieniem. W sposób bezczelny stara sie dyskredytowac uczonych oraz ich teorie, odbiegajac przy tym od rzeczywistego meritum. Stosowana przez niego retoryka to wypisz wymaluj ta, ktorą skutecznie obnaża w swej książce wspomniany Jeffrey Smith. Odnośnie tej publikacji, to szerokie gremium naukowców i ekspertów z doktorem Pusztai na czele (ten najbardziej niewygodny, którego nieudolnie próbuje się dyskredytować) wyraziło aprobatę co do istoty poruszanych spraw, zagrożeń oraz przede wszystkim szeregu przywoływanych badań… Jedyną pozytywną rzeczą, jaką mogę napisać o wspomnianym „genepeace pl”, to fakt, iż roześmiałem się do rozpuku po przeczytaniu jego następujacego wymysłu:
„Kolejne bzdury. Jak zwykle rzucamy oskarżenia, nie podając racjonalnych argumentów? Z dostępnej literatury naukowej wynika, iż skutki socjo-ekonomiczne są bardzo pozytywne, szczególnie w krajach rozwijających się, typu Chiny, Indie, Argentyna.”
Ciekawe o jakiej naukowej literaturze i racjonalnych argumentach mowa? Czy chodzi o źródła, według których tysiące farmerów indyjskich stosujących wynalazki Monsanto popełniło samobójstwo, po tym jak zostali doprowadzeni na skraj nędzy i rozpaczy? Czy może chodzi o fakty, mówiące, że dziesiątki milionów indyjskich farmerów oficjalnie protestuje przeciwko GMO i żałujących, że zaczęli stosować opatentowane cuda Monsanto? Szkoda, ze w „niezależnych” mediach nie chce się głośno mówić o takich rzeczach…
Osobiście poświeciłem wiele czasu na studiowanie racji obu stron. Jako ze sam jestem naukowcem, usilnie starałem się przekonać samego siebie, co do słuszności i korzyści, jakie może dawać GMO. Niestety ale z całą stanowczością mogę stwierdzić, że w tym wypadku nauka posłużyła interesom wielkiej, bezdusznej korporacji, zamiast dobru całego społeczeństwa.
Co do problematyki żywności w nieco szerszym kontekście polecam gorąco film dokumentalny „Nakarmimy świat”.
http://www.iplex.pl/filmy/nakarmimy-swiat,1816
Pozdrawiam
Skojarzenia ? :
– Handlarze niewolników nie zniknęli – http://www.stachurska.eu/?p=256
– Wytępić całe to bydło – http://www.wab.com.pl/?ECProduct=850
@Renia
Widzę, że promocja teorii spiskowych to Pani specjalność.
@Krzysztof
Kolejne badania z roku 2011 o pozytywnych skutkach upraw GMO. Finansowane przez Unię Europejską:
ideas.repec.org/a/gam/jsusta/v3y2011i5p743-762d12336.html
„@Renia
Widzę, że promocja teorii spiskowych to Pani specjalność.”
Lepiej być przezornym niż naiwnym…
@Renia
„Lepiej być przezornym niż naiwnym…”
Najlepiej w ogóle z domu nie wychodzić.
Każdy ma wybór (przynajmniej powinien go mieć) i może być przezornym albo „robić” za tester – czy jak kto woli – za królika doświadczalnego…
Dostałam mailem:
„UWAGA! ACTA ZAGRAŻA TEŻ NASZEJ NIEZALEŻNOŚCI ŻYWNOŚCIOWEJ! PODAJ DALEJ TĘ WIADOMOŚĆ!
Decyzja o przystąpieniu państw Unii Europejskiej do ACTA zapadła podczas polskiej prezydencji na posiedzeniu Rady UE ds. rolnictwa i rybołówstwa w dniach 15 – 16 grudnia 2011. Posiedzenie prowadził polski minister rolnictwa Pan Marek Sawicki.
ACTA DOTYCZY wszystkich aspektów życia, w tym również ŻYWNOŚCI.
Określa ramy prawne dla dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej. GMO – Genetycznie Modyfikowane Organizmy, wprowadzane na nasze talerze i do upraw SĄ PATENTOWANE i SĄ WŁASNOŚCIĄ KORPORACJI.
Żywność jest towarem strategicznym, kto kontroluje żywność, ten kontroluje świat! Przepisy ACTA dotyczą ochrony własności intelektualnej, a więc też opatentowanych nasion i roślin GMO.
Rolnicy stracą prawo do swoich nasion, stracimy niezależność żywnościową, będziemy całkiem zależni od ponadnarodowych korporacji.
Rząd RP chce pozwolić na uprawy GMO mimo, że już 9 krajów UE (w tym Niemcy i Francja) wprowadziło zakazy takich upraw. Nasze pola zostaną nieodwracalnie zanieczyszczone przez GMO, które jest własnością korporacji. ACTA odda kontrolę nad produkcją żywności w Polsce w ręce korporacji. GMO powoduje poważne problemy zdrowotne, w tym bezpłodność. PODPISZ PETYCJĘ O ZAKAZIE UPRAW GMO W POLSCE:
http://alert-box.org/petycja/rozporzadzenie-zakazujace-gmo/
===============================
ICPPC – International Coalition to Protect the Polish Countryside,
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi
34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
http://www.icppc.pl http://www.gmo.icppc.pl http://www.eko-cel.pl
Przeczytaj – „Zmieniając kurs na życie. Lokalne rozwiązania globalnych
problemów”, autor: Julian Rose http://www.renesans21.pl „
@Pani Tereso
Czekałem na połączenie ACTA i GMO…. i się doczekałem!
Jak można dopuścić się do takiej manipulacji, to tego nie pojmuję!? Rozumiem, że wszystko, co złe i co jest bardzo medialne jest łączone z GMO, to wasz sposób działania. Ale na Boga, co ma ACTA, do GMO?
http://renesans21.pl/
Całkowicie się z tym zgadzam, że tylko oddolne inicjatywy lokalne mogą przyczynić się do poprawy życia na Ziemi i przeciwstawienia się niszczycielskiej sile korporacji. Na inicjatywy odgórne nie ma co liczyć… ?
http://strefatajemnic.onet.pl/teorie-spiskowe/acta-i-gmo-maja-wspolny-mianownik,1,5012966,artykul.html
@Pani Tereso
Nie wiem ile razy muszę się odnosić, do tych samych, fałszywych oskarżeń GMO.
W tekście powyżej jest napisane.
„czym jest GMO (Genetically Modified Organisms). Są to organizmy żywe, które nie powstały w wyniku naturalnych procesów, lecz jako wynik modyfikacji przeprowadzonych w procesie inżynierii genetycznej.”
Przypominam, że obecnie uprawiane rośliny również nie powstały w wyniku naturalnych procesów, a poprzez lata selekcji genetycznej, manipulowania na chromosomach, mutagenezie, itp.
„Osoby zorientowane w tematyce GMO wiedzą doskonale, że nasiona GMO sprzedawane i uprawiane są na prawach licencji, w związku z czym rolnik zobowiązuje się do uiszczenia odpowiedniej opłaty firmie, która stworzyła dany rodzaj uprawy. ”
A ja przypominam, że obecnie rolnicy również powinni kupować nasiona kwalifikowane, z licencją ważną jeden rok. Opłatę pobiera Agencja Nasienna i przekazuje odpowiedniemu hodowcy.
„Schmeiser utrzymywał, że swoje pole uprawia w ten sam sposób od lat i pojawienie się na nim GMO mogło być związane jedynie z pyłkami lub samosiejkami, pochodzącymi ze znajdującego się nieopodal gospodarstwa uprawiającego taki właśnie zmodyfikowany rzepak. ”
Tylko idioci mogą wierzyć Panu Schmeiserowi, którego pole w 90% (a uprawiał 400ha), skalało się z odmian GMO! I jeszcze śmie twierdzić, że „to samosiejka”. Zabawne. Przypominam również, iż w trzech instancjach przegrał sprawę z Monsanto.
Nadal nie widzę związku z ACTA i GMO. Co więcej wydaje mi się, że ochrona patentowa jest bardziej restrykcyjna od zapisów ACTA.
Natomiast rozumiem, że Wy przeciwnicy GMO lubicie mieszać do wszystkiego co „złe” GMO i taka jest chyba główna przyczyna.
Gratuluję!
Pan myśli, że wie co my lubimy? Nam nie zależy na mieszaniu – wręcz odwrotnie – na spokoju i niezakłóconej Naturze. Mieszają inni…
Gene Peace, musi Pan? Zabawne ? ?
” Nie wiem ile razy muszę się odnosić, do tych samych, fałszywych oskarżeń GMO. ” –
genepeace.pl pisze:
Luty 1, 2012 o 12:29
———————
Wszystkie oskarżenia w sprawie GMO są prawdziwe , proszę zapozanć się z wiedzą prof. Wiąckowskiego ,prof. Chorążego i innych.
@OPTY
„Wszystkie oskarżenia w sprawie GMO są prawdziwe , proszę zapozanć się z wiedzą prof. Wiąckowskiego ,prof. Chorążego i innych.”
Zapoznałem się. Niestety bredzą i tyle.
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=a6c446651010f47a
http://orwellsky.blogspot.com/2012/01/gmo-kolejny-obok-acta-atak-wielkich.html
@Renia
Piękny obrazek, podoba mi się. Bardzo ładnie ukazuje niewiedzę przeciwników GMO dotyczącą technologii tworzenia GMO.
@Tereso Stachurska
Nie wiem o co chodzi z tą całą ACTA. Nie czytałem tej ustawy i prawdopodobnie Pani, ani większość internautów tak się jej sprzeciwiających również.
W jednym się tylko zgodzę z naszym premierem Donaldem. Do póki nie pojawiła się informacja na angielskiej Wikipedii, nikt, dosłownie nikt o tym nie mówił, a temat znany jest od wiele dłuższego czasu.
Teraz widzę, że do ACTA wrzuca się nawet GMO. Zręczny zabieg, ale nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Prawo patentowe jest dużo restrykcyjne od ACTA.
Czy za mało jeszcze człowiek tą Ziemię „udoskonalił”?
http://nowadebata.pl/2012/02/05/perfekcja-techniki/#more-4468
@Renia
Ja już nie wiem przeciw czemu Wy protestujecie? Przeciw ACTA? Przeciw postępowi naukowemu? Przeciw korporacjom?
Przyjmujecie tylko to co dla was wygodne i użyteczne, resztę odrzucacie, bo wydaje się wam, iż jest dla Was zbędne?
Rozumiem, że chętnie skorzystacie z najnowocześniejszych dokonań badan w dziedzinie medycyny. Rozwój rolnictwa i stosowanie w nim najnowocześniejszych technologii jest już bee, bo tak.
Też nie podoba mi się to, iż naszym życiem coraz bardziej sterują korporacje, tylko jaki to ma związek z bezpieczeństwem GMO?
Jeśli nie podobają mi się korporacje to wszystkie, a nie tylko Monsanto.
Niemożliwe jest zamknięcie się na świat w kwestii rolnictwa, jak twierdzą przeciwnicy. Nie jesteśmy samowystarczalni i nigdy nie będziemy.
A jeśli przeciwnicy uważają, że możemy się odizolować to niech popatrzą na kraje typu Korea Północna, jak im się wiedzie gdy nikt z nimi nie handluje. Na tej samej zasadzie rozpadł się i blok komunistyczny w Europie. Takie ogromne kraje i powierzchnie pod uprawy, a rozpadło się to wszystko przez izolację handlową.
Czy tak, źle nam jest po wstąpieniu do „faszystowskiej” Unii? Ja widzę budowane drogi, obiekty, remonty, prawie wszystkie maja tabliczkę Unii Europejskiej. Jasne coś za coś, wiele firm nie odnalazło się we wspólnocie i kapitał został przejęty przez międzynarodowe firmy. Z drugiej strony płynie strumień pieniędzy na innowacje i badania, z których nie jedna firma już skorzystała. Jak się mówi, coś za coś.
Nie jestem bezkrytyczny i dostrzegam pęknięcia w pięknej fasadzie, ale próbujmy dyskutować racjonalnie, nie tylko o GMO.
Ja nie odrzucam techniki, trudno byłoby mi zrezygnować z samochodu, komputera, pralki czy zmywarki…Ale trzeba umieć we wszystkim znaleźć ten „złoty środek” aby nie niszczyć środowiska i przez to samego siebie…
@Renia
„Ale trzeba umieć we wszystkim znaleźć ten „złoty środek” aby nie niszczyć środowiska i przez to samego siebie…”
A gdyby okazało się, że dzięki stosowaniu np. kukurydzy MON810 spadło zużycie pestycydów w rolnictwie, co bezpośrednio poprawia kondycję otaczającego środowiska?
A gdyby okazało się, że kukurydza ta zawiera mniej rakotwórczych mykotoksyn od tradycyjnych odmian?
Czy nie warto uprawiać takich roślin?
Właśnie to jest najdziwniejsze w działaniu organizacji pseudoekologicznych. Bardzo często odrzucają technologii, które tak na prawdę przyczyniają się do naprawy środowiska! I dotyczy to nie tylko kwestii GMO.
Czy to nie hipokryzja?
Proszę do czego prowadzi pseudoekologiczna polityka:
http://www.ppr.pl/artykul-biopaliwa-szkodza-bardziej-niz-ropa-naftowa-167029-dzial-1.php
Podziękujmy pseudoekologom.
http://cia.media.pl/korporacja_monsanto_pod_ostrzalem_ekologow , Świat się budzi.
@Teresa Stachurska
To info powyżej jest z roku 2003.
http://www.monsanto.co.uk/news/ukshowlib.php?uid=7484
Słuchajcie. Walka o GMO to walka naprawdę walka wielkich koncernów o kasę. Tak naprawdę my zwykli obywatele nie widzimy na codzień tej walki ale nie dajmy sie zwariować. Spójrzcie na amerykanów. U nich już nie ma niezależnego rządu. Mamy wielkie koncerny : muzyczne, wydawnicze, naftowe i produkcji żywności. Jak myślicie czy szefostwo takich koncernów myśli o najbiedniejszych czy ich głównym zadaniem jest maksymalizacja zysków ? Nie jestem rolnikiem ale uważam, że mamy świetne podstawy w rolnictwie małym i skoncentrowanym na jakości. Każdy z nas ma jedno życie, przeżyjemy 30 lat, 60 lat a może sto więc w sumie po co ma nas obchodzić GMO które ma wpływ na zdrowie dopiero po kilku-kilkudziesięciu latach. Przecież będziemy martwić sie później.. Słuchajcie sam jestem alergikiem i moje dziecko też jest. Ogólnie w przypadku potomstwa jest tak, że jeśli rodzic jest alergikiem to prawdopodobieństwo, że jego dziecko też nim będzie wynosi 60%! Jak myślicie z czego to wynika? Czy martwimy się o kolejne pokolenia? Raczej nie sądze. Nie martwią się o to koncerny a my myślimy o tym w niewielkim stopniu. Nigdy nie poprę GMO , uważam, że powinniśmy czerpać z natury pełnymi garściami, bo w przyszłości ta natrura może być zupełnie inna. Dla ciekawych, sprawdzcie jak w tej super ameryce rosła średnia życia w ostatnich latach. Polecam.
Z poważaniem
Ksla
@Renia
Ty chyba nie rozumiesz to,co czytasz.Masz problemy zrozumieniem tak oczywistych faktów wypowiadanych przez ludzi którzy zajmują się tymi zagadnieniami.Jeśli taki analfabeta jak ja rozumiem,to proszę żeby zgłosiła się do logopedy lub innego specjalisty
O mało bym zapomniał. Kilka słów do Pana/Pani „genepeace pl” którego cytuję:
„A jeśli Pani Lisowskiej tak patenty przeszkadzają, to dlaczego nie protestuje przeciw patentom które obowiązują np. produkty lecznicze, oraz całą masę innych wynalazków?”
Otóż drogi internauto. Mi takie patenty przeszkadzają. Patent służy wyłącznie zbijaniu kasy. Nie wiem jak czesto zmieniasz maszynkę do golenia ale wiem, że mógłbyś jej w ogóle nie zmieniać jeśli tylko mógłbyś kupiś sobie maszynkę z ostrzami ceramicznymi. Nie wiem czy wiesz że jakiś czas temu ktoś już zgłosił na to patent. Zgadnij tylko kto go wykupił i w czyich rękach jest teraz.. Podpowiem – MACH 7 firma G. Myślisz, że bardzo im zależy aby dostarczyć coś co mogłoby pomóc ludziom ale im się nie opłaca ponieważ lepiej jest sprzedawać maszynki które sie wymienia co 2 tygodnie. Drugi przykład – firmy produkujące oświetlenie. Sprawdź ile czasu deklaruje producent że żarówka będzie świecić. 2 lata ? Wow super!! Tyle, że producent nie mówi że posiada technologię do produkcji żarówki która mogłaby świecić sto lat.
Tak właśnie działają patenty.
Pozdrawiam
Ksla.
Dzięki za radę. Dobrze, że ja się jeszcze stale uczę, to są jakieś – chociaż nikłe – szanse dla mnie… ?
Odpisywałam osobie o nicku „ania”…
@ksla
Ciekawy pogląd Pani demonstruje.Patenty służą do zbijania kasy.Hm.
Nie wiem jak z tą żarówką ale znam prostszy sposób na unikanie zmieniania maszynek do golenia – zaopatrzyć się w brzytwę.
Zastanawia mnie dlaczego , jeśli firma wkłada ciężką kasę w badania i nową technologię , ma nie mieć z tego zysku? Czy zysk jest czymś złym?
@Verbal
Według mnie zysk w pojęciu dobra dla ogółu jest czymś bardzo dobrym. W przypadku wielkich koncernów chodzi o zysk wąskiej grupy osób, która nie zważa na dobra ogółu. Taki rodzaj zysku potępiam. Uważam nie nie przynosi on nic dobrego.
Ksla
No ale ja właśnie mam na myśli zysk indywidualny. Bo co to jest właściwie „zysk dla dobra ogółu” .Piękna idea tylko w świetle Pani słów wychodzi na to ,że firma powinna zainwestować swoją ciężką kasę w poszukiwanie technologii a potem oddać to za pół darmo „dla dobra ogółu”. Sorry , ale po przyjęciu takiej filozofii dość szybko nikt nie będzie wykładał swojej kasy na próżno. Mnie trochę dziwi takie czepianie się firm i korporacji o to ,że pracują dla zysku podczas gdy każdy „czepiający” nie ma zwykle nic przeciwko własnemu zyskowi indywidualnemu.Pachnie hipokryzją.
Co to jest „zysk indiwidualny”. To , że kupi Pan puszkę kukurydzy o złotówkę taniej? Jestem za wspieraniem małych i średnich przedsiębiorstw. Polityka dużych globalnych firm jest zupełnie inna od polityki tych maluczkich. Cieszę się, że wielkie koncerny inwestują „swoją ciężką kasę” w poszukiwanie nowych technologi. Sęk w tym aby nie blokowali innych. Przecież nie tylko jedna firma/osoba na świecie wpada na te same rewelacyjne pomysły. Załóżmy, że chciałbym rozpocząć produkcje i sprzedaż ceramicznych maszynek do golenia w Polsce bo wiem, że ludzie tego potrzebują. Ale jak to zrobić skoro tzw.
PATENT blokuje mi drogę..
Rewelacyjne pomysły to raczej domena XIX wieku.Dziś to raczej skumulowany efekt wieloletnich badań sztabów ludzi. A efekt ich pracy jest ich własnością.To proste. Poza tym patenty są limitowane czasowo.Ma Pan obiekcje wobec ochrony własności intelektualnej?
Dyskusja nt własności intelektualnej – http://www.stachurska.eu/?p=6494 , jeszcze nie przebrzmiała.
Pingback: GMO odbiera bezpieczeństwo żywnościowe kraju!!! « PUBLIKUJ Z LIBER BLOGIEM
@ksla
Tak jak pisze Verbal. Twoje wypowiedzi ocierają się o hipokryzję. Załóżmy nawet, że jakaś firma wymyśli jakiś wynalazek, trwały przez dziesięciolecia i niezniszczalny. Nasyci nim rynek i w pewnym momencie okaże się, że nikt już nowych nie chce kupować bo po co? Firma się zamyka, właściciel nie zarabia, są zwalniani ludzie, nie mają pracy, nie kupują nowych rzeczy, innych producentów, itp, itd.
Tylko dlatego jeszcze nasz kraj nie wpadł w recesję, bo napędza naszą gospodarkę popyt wewnętrzny,generowany przez takie mrówy jak ja czy Ty. Kto zapewniłby wzrost gospodarczy gdyby większość ludzi nie miała pracy.
Rozumiem, system Ci się nie podoba, dla mnie również. Tylko wymyśl coś lepszego zamiast wpisywać się w stereotyp Polska wiecznie na wszystko narzekającego.
Głośno krzyczycie, tupiecie, itd. Szkoda tylko, że sami nie przedstawiacie nowych rozwiązań.
@Verbal Czy sztabem ludzi mogłby nazwac Pan:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lucjan_%C5%81%C4%85giewka
Chodzi o to aby promować dobre rozwiązania i udostępniać je na zasadach „fair”. Mogę płacić za licencję na patent ale niech to będzie uczciwe.
Niestety w Polsce główny wysiłek Państwa kierowany jest na rozpatrywaniu artefaktów przeszłości. Dlaczego nie wspieramy takich ludzi jak pan Łagiewka ? Ten wizjoner został ograny przez patenty ponieważ nie miał należytego wsparcia ze strony naszego Państwa.
@ksla
Nie no , potraktuję to jako żart. Mamy wspierać szarlatanerię? Proszę bardzo … ze środków prywatnych. Odkąd inżynieria taka czy śmaka zeszła do poziomu struktur molekularnych , nauki biologiczne do poziomu biologii molekularnej odtąd do prawdziwego odkrycia trzeba narzędzi badawczych. Faceci co siedzą w domach i wynajdują przy pomocy zeszytu i ołówka perpetuum mobile albo panaceum zwykle okazują się fantastami (at least)
Panowie GENE PEACE i Verbal ( że też Pan się za szarlatanerię nie ma…, zadziwiające ), polecam – http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/gmo-kolejny-obok-acta-atak-wielkich-koncernow,51603 , odsłon od wczoraj 22 tysiące.
Poleciła Pani link do artykułu o rolniku-oszuście , o którym już napisał genepeace.Wystarczająco. Nic nowego do wejrzenia. Może zamiast histerycznych tekstów pisanych przez każdego kto się uznaje za znawcę tematyki ,zafundować sobie lekturę aktów prawnych o których gadają wszyscy a prawie nikt ich nie czytał.
Nie , droga Pani , nie mam się za szarlatana albowiem nie wciskam ludziom dętych pseudoodkryć. Ale przyznam się do szarlatanerii jeśli ktoś mi coś takiego udowodni.
Co do histerii to też proszę się w sobie (i w genepeace/GENE PEACE przy okazji) rozejrzeć ? ?
Ciekawe ,że praktycznie nie używa Pani argumentacji merytorycznej
Nie ma takich słów , którymi możnaby skutecznie przemówić do głupców .
” Głupi wie wszystko porócz tego ,że jest głupi ” – prof. W . Sedlak
Gdzie w grę wchodzą duże pieniądze tam wszystko z zasady jest nieuczciewe.
GMO – głupota modyfikowana odgórnie
” Nie można przyrody zwyciężyć inaczej niż przez to , że się jej słucha ” – F. Bacon lub ” Aby władać naturą , trzeba przestrzegać jej praw. ”
GMO to walka z przyrodą , przegranym może być człowiek i całe środowisko. Kto tego nie rozumie jest poprostu głupcem – ” Prawda jest niepewna, głupota nieuleczalna” – w ślad za klasykiem.
Polecam przeczytać sprawozdanie z wyjazdu do tej ‚cudownej’ ameryki:
http://www.biobabalscy.pl/usa/
Czytając pomyślcie o różnorodności i o pszczołach i wyobraźcie sobie, że przez rok żywicie się kanapką z dżemem. Podobnie jest z pszczołam w stanie Iowa gdzie na przestrzeni setek kilometrów hoduje się kukurydzę i soję wyłącznie.. Nic dziwnego, że pszczoły w stanach wymierają, wystarczy skojarzyć fakty:
http://www.mojeopinie.pl/kiedy_pszczola_zniknie_z_powierzchni_ziemi_to___albert_einstein,3,1186680121
Albert Einstein:
„Jeśli z Ziemi zniknie pszczoła, człowiekowi pozostaną tylko cztery lata życia; nie ma więcej pszczół, nie ma więcej zapylania, nie ma więcej roślin, nie ma więcej zwierząt, nie ma więcej ludzi…”
Tyle apropo GMO i latyfundiów.
Cieszmy się z takiego bogatego w różnorodność rolnictwa jakie mamy obecnie.
Nie naśladujmy ślepo ameryki, ona wcale nie jest taka wspaniała.
Pozdr,
Ksla
test
Zgadzam się z przedmówcą… ?
sadzac po nazwie pan GENEPEACE ma uspokoic nastroje w Polsce co do GMO. Wyglada na to, ze jest oplacany pewnie przez LIMAGRAIN albo cos w tym guscie.
Co do wyzywienia ludzi, to glod jest zjawiskiem politycznym rozwiazywalnym nawet przy dzisiejszej produkcji zywnosci. Wystarczy poczytac ile ludzie wyrzucaja zywnosci.
Zwiazek GMO z ACTA jest oczywisty. Chodzi o patenty. ACTA poruszyl internautow, ale chodzi o wszelkie patenty czyli interes wielkiego kapitalu, bo nie samych tworcow, ktorzy dostaja nieraz tylko ochłapy.
ŚWIAT WEDŁUG MONSANTO: DDT, PCB, CYKLE-SAFE, AGENT ORANGE, PROSILAC, ROUNDUP.
Pingback: GMO-Kolejny przekręt wielkich koncernów obok ACTA « ZYGFRYD GDECZYK
Czarny scenariusz może stać się realny… raczej już jest w trakcie realizacji…
http://www.poznajprawde.net/aktualnosci/323-14-oznak-na-to-e-nasz-wspoczesny-wiat-chyli-si-ku-upadkowi.html
Sprzeciw przeciw AKTA – to bunt ludzi, którzy słusznie poczuli zagrożenie kagańcem, zwlaszcza wsrod korzystajacych z internetu. To zagrozenie jest na tyle zrozumiale, co bliskie realizacji, wiec reakcja na ten projekt ruszyla lawinowo , zwlaszcza,ze AKTA w szczegolny sposob bronia interesów ludzi bogatych. Inaczej ma sie sprawa z GMO – bo niewiele osob zdaje sobie sprawe z tego, że ta zywnośc w sposob powolny, zabija i ludzi i zwierzęta. Zdecydowanie mniejsza ilosc osob orientuje sie w skladzie chemicznym, srodkow ochrony tych roślin (randap), ktory kumulując sie w organizmach daje podloze do namnazania sie komorek rakowych i zmian genetycznych. Proces ten jest nie jest zauwazalny z dnia na dzień, wiec nie budzi az takich emocji , jak sprawa AKTA – A POWINIEN !!!
Powtarzam, bo jakoś chyba nie weszło:
http://wiadomosci.wp.pl/title,Amerykanie-naklaniali-polskich-dziennikarzy-do-lobbingu,wid,14270347,wiadomosc.html
Szanowni Państwo
Na tej stronie: http://www.vitalmania.pl/forum/topics/wyniki-g-osowania-w-sejmie-za
można znaleźć listy tych posłów, którzy głosowali za tą nieszczęsna ustawą „o nasiennictwie” mającą na celu dopuszczenie do wślizgnięcia się GMO, (jak złodziejowi) bokiem i zdobycia przyczółka przez Monsanto i innych korporacyjnych łotrów , by pozbawić nas szans na chociaż trochę zdrowej żywności.
Ja tego nie umiałbym zorganizować ale zastanawiam się, czy tym posłom i senatorom, którzy głosowali „za” a są dzisiaj w Sejmie nie należałoby jakoś uświadomić, że jeśli nadal będą pozytywnie reagować na bezczelny i nachalny lobbing amerykański w tej sprawie, to znajdą się na naszej „czarnej liście” i że będą tępieni w każdej następnej kampanii wyborczej jako szkodnicy.
Słusznie…
Panie Nemer, dziękuję za link z 16:20 . Ponoć trzeba 200 ludzi (i kasy na to) by wprowadzić co się chce. U nas może mniej wystarczy? Artykuł na wp.pl może przyprawić o dreszcze, zgroza. Ludzie, jakość ich życia i zdrowia, to zetony?
Za link z 17:04 również dziękuję. Wniosek popieram!
Dostałam mailem:
– http://www.truth-out.org/monsanto-found-guilty-chemical-poisoning-france/1329834175
Dostałam mailem:
„…po polsku: http://wyborcza.pl/1,91446,11139012,Francja__Sad__koncern_Monsanto_winien_zatruciu_rolnika.html
Pogooglowalam, ten herbicyd Lasso, w Polsce zakazny dopiero od 2008.”
– http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/598609,pis_w_sejmie_o_gmo_polska_moze_byc_liderem_zdrowej_zywnosci_prezydencki_projekt_zly.html
– http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/598610,ruch_palikota_za_odrzuceniem_prezydenckiego_projektu_o_gmo.html?utm_source=link&utm_medium=referral&utm_campaign=nastepny-artykul
Polecamy
Zbuntowana Dziewica
Wiceminister uwięziony nad ziemią
Lek, który uzależnia od seksu
Wiadomości
Polska
Świat
Prasa
Ciekawostki
Nauka
Religia
Na tropie
Tylko w Onecie
Pogoda
Program TV
Daj znać
Raporty
Zwykły Bohater
Regionalne
Warszawa
Białystok
Kielce
Kraków
Kujawsko-Pomorskie
Lublin
Lubuskie
Łódź
Olsztyn
Opole
Podhale
Poznań
Rzeszów
Szczecin
Śląsk
Trójmiasto
Wrocław
W. Brytania i Irlandia
Obserwuj nas
Share on facebookFacebookShare on twitterTwitterShare on google_followGoogle Mobile
Sukces po 8 latach. Zakazano upraw GMO
Natępne
Warszawa, 30.11.2004 – Pierwsza akcja Greenpeace przeciw GMO w Polsce. Miała na celu powstrzymanie sprzedaży w Polsce kukurydzy modyfikowanej genetycznie firmy Pioneer Hi-Bred i wprowadzenie zakazów upraw GMO.
fot.(c) Greenpeace
Na skutek zakazu upraw GMO wprowadzonego 2 stycznia przez rząd, w Polsce nie będzie można uprawiać roślin modyfikowanych genetycznie. – Wprowadzenie zakazu upraw GMO to dla nas ogromny sukces i satysfakcja. Przez osiem lat, wraz z naukowcami i rolnikami przekonywaliśmy kolejne polskie rządy do tego kroku, dostarczając dowody na niebezpieczeństwa dla przyrody i rolników związane z tą technologią. Cieszymy się, że rząd dotrzymał słowa i dołączyliśmy do grona progresywnych krajów, w których uprawy GMO będą zakazane – powiedziała Joanna Miś, koordynatorka kampanii STOP GMO w polskim Greenpeace. (Greenpeace/Onet,żg)
http://wiadomosci.onet.pl/fotoreportaze/Kraj/sukces-po-8-latach-zakazano-upraw-gmo,5384399,0,fotoreportaz-maly.html
Polecamy
Zbuntowana Dziewica
Wiceminister uwięziony nad ziemią
Lek, który uzależnia od seksu
Wiadomości
Polska
Świat
Prasa
Ciekawostki
Nauka
Religia
Na tropie
Tylko w Onecie
Pogoda
Program TV
Daj znać
Raporty
Zwykły Bohater
Regionalne
Warszawa
Białystok
Kielce
Kraków
Kujawsko-Pomorskie
Lublin
Lubuskie
Łódź
Olsztyn
Opole
Podhale
Poznań
Rzeszów
Szczecin
Śląsk
Trójmiasto
Wrocław
W. Brytania i Irlandia
Obserwuj nas
Share on facebookFacebookShare on twitterTwitterShare on google_followGoogle Mobile
Sukces po 8 latach. Zakazano upraw GMO
Natępne
Warszawa, 30.11.2004 – Pierwsza akcja Greenpeace przeciw GMO w Polsce. Miała na celu powstrzymanie sprzedaży w Polsce kukurydzy modyfikowanej genetycznie firmy Pioneer Hi-Bred i wprowadzenie zakazów upraw GMO.
fot.(c) Greenpeace
Na skutek zakazu upraw GMO wprowadzonego 2 stycznia przez rząd, w Polsce nie będzie można uprawiać roślin modyfikowanych genetycznie. – Wprowadzenie zakazu upraw GMO to dla nas ogromny sukces i satysfakcja. Przez osiem lat, wraz z naukowcami i rolnikami przekonywaliśmy kolejne polskie rządy do tego kroku, dostarczając dowody na niebezpieczeństwa dla przyrody i rolników związane z tą technologią. Cieszymy się, że rząd dotrzymał słowa i dołączyliśmy do grona progresywnych krajów, w których uprawy GMO będą zakazane – powiedziała Joanna Miś, koordynatorka kampanii STOP GMO w polskim Greenpeace. (Greenpeace/Onet,żg)
Czarny charakter… ?
http://weganizm.blox.pl/2013/03/Obama-podpisal-ustawe-zapewniajaca-immunitet-dla.html
” Roundup to jest taki zajzajer, że wytruje wszystko poza zmutowaną pod jego kątem uprawą. Jednak chemicy i genetycy zaczynają przegrywać z mutacjami Frankensteinami, które sami niechcący powołali do życia. Mutujący w Kanadzie krostowiec… ”
http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20130719/superchwast