.
@ Blackend przepis na takie danie zamieścił na forum.dr-kwasniewski.pl . Użyte produkty to:
– 100 g (2 szt) jaj
– 200 g pieczarek
– 80 g masła
– 300 g boczku parzonego
– 100 g smalcu
– 10 g mąki
– 80 g cebuli
– 400 g ziemniaków
– 200 g żółtego sera
Technologia przygotowania dania została sfilmowana – https://www.youtube.com/watch?v=-QB7dbhKZJA&feature=channel :
Policzyłam, że produkty jak wyżej zawierały:
– Białko – 104,37 g
– Tłuszcz – 391,88 g
– Węglowodany – 81,22
a że placków było 18 to jeden zawierał:
– Białko – 5,79 g
– Tłuszcz – 21,77 g
– Węglowodany – 4,5 g
– B : T : W = 1 : 3,8 : 0,8
‚
[shopeat_button]
Pychota! Chyba zaraz dzisiaj je zrobię :))
świetny przepis i idealne proporcje szykuję produkty Pomysł z filmem jest wspaniały dziękuję
Objadłam się jak pszczoła! O Boziu, teraz się turlam, ale w jakiej błogości… Dzięki za przepis!
jerzy555 pisze: „…świetny przepis i idealne proporcje …”
Szanowny Panie Jerzy
Że przepis świetny i placki pewno super smaczne, to nie wątpię ale z tymi proporcjami??? – to tak ładnie na papierze wygląda, bo po pierwsze całego smalcu ze smażenia się nie da zjeść, po drugie to nic nie ma o tym „keczupie” w rachunkach. Proponuję przeczytać z czego się składa, to łeb może rozboleć, np. o cukrze i konserwantach. No chyba, że Pan sam sobie go zrobi po swojemu.
Ja, będąc na Bałkanach zakochałem się w ajwarze, który polecam w miejsce tego keczupu i najlepiej zrobić go sobie samemu. Myślę, że też byłaby super przyprawa do tych cudownych placuszków.
Pozdrawiam, Nemer
Przepraszam za tę kursywę, coś musiałem skopać niechcący.
Co do ketchupu to staramy się nie popadać w skrajność i też go używamy, ale nie te najtańsze i najgorsze marki. Ja stosuję ketchup „Włocławek” – łagodny. Ale rzadko i w niedużych ilościach. Na forum dr. Kwaśniewskiego czytałam kiedyś wpis Jego syna Tomasza, w którym pisał on, że zapoznał się z produkcją tego ketchupu (mieszka we Włocławku) i twierdzi, że jest to produkt w miare dobry. Przy odżywianiu się głównie produktami naturalnym, trochę chemii też nas nie zabije, mamy silniejszy układ odpornościowy i mniej przeciążoną wątrobę.
Też jesteśmy ludźmi i możemy czasem „grzeszyć”…
Gdyby każdy produkt chciałoby się produkować samemu, to nie starczyłoby czasu na nic innego… ?
Przepraszam, że odpowiadam za Jerzego, ale już taka jestem… ? i nic nie da się z tym zrobić… ?
Pozdrawiam serdecznie – Renia
Elu, ile smalcu zużyłaś do smażenia placków?
Okazuje się, że smalcu poszło pół kostki, czyli połowa tego co podano w przepisie, czyli proporcje nam się zmieniają. Ale nie ma tego złego, co by na drzewo nie weszło, upss… żarty się mnie trzymają o tej porze Chciałam tylko przez to powiedzieć, że opiłam ten fakt – napojem 30- procentowym, a jakże
Co do ketchupu – faktycznie, przy tym skażeniu wszystkiego, jeden ketchup już nie robi różnicy :), zwłaszcza w niewielkich ilościach. Ale ja, szczerze mówiąc, i tak podejrzliwie na te gotowe produkty patrzę i dlatego różnorakie sosy i dodatki raczej same robimy (raczej córka niż ja ;)).
PS Jutro skrobnę coś znowu w dzienniku EliC, bo dzisiaj Ela nie mogla się we właściwym czasie dopchać do komputera, a teraz jest już lekko sfatygowana i śpiąca, więc udaje się wcześniej na spoczynek. Dobrej nocy życzę
Renia pisze: Też jesteśmy ludźmi i możemy czasem „grzeszyć”…
Reniu
leje Pani „mniód” na moje serce, bo wie Pani co mi nasza Gospodyni, w łaskawości swojej, kiedyś zaleciła jako pokutę za wypicie jednego piwa w tygodniu, na które sobie pozwalam przy grze w kulki? Cały następny dzień głodować! A o tym, że nam trochę chemii nie zaszkodzi to wiem bardzo dobrze z telewizorni, w której co dzień głoszą najprawdziwszą prawdę, że sól odpadowa z zakładów chemicznych kitowana do wyrobów spożywczych nam na pewno nie szkodzi. No i cieszę się z tego.
Pozdrawiam, Nemer
Elu, pół kostki smalcu to 100 g? Co by nie wprowadzić się w błąd warto sprawdzić
Poszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki – kostka smalcu ma 200g.
Penie Nemer, Gospodyni i tak była jeszcze w miarę wyrozumiała… 8) mogło skończyć się większą pokutą… ? Mój mąż już nawet nie próbuje myśleć o piwie… ? ?
Polecam zamiast mąki dać kaszę manną, placki są bardziej chrupiące.
ale zamiast smalcu dam olej bedzie zdrowsze
alez to musi byc pycha!!!zaraz lece do sklepu po skladniki!!!
Dora Rieti, proszę „zaryzykować” smalec, naprawdę zdrowszy. Przemysł reklamowy i jego zleceniodawcy wmawiają nam dla swego zysku że jest inaczej. Dla przykładu
– http://nowadebata.pl/2011/12/07/pokochaj-olej-rzepakowy-czyli-zapowiedz-ii-wojny-tluszczowej/
– http://nowadebata.pl/2011/04/09/piec-zdrowych-tluszczow-ktorych-niepotrzebnie-unikasz-w-kuchni/
PYSZNE! Nawet mój syn niejadek się zajadał tymi placuszkami. Objadłam się i jest mi dobrze i syto
Katarzyna,
witam Polecam inne dania z zakładki „na moim stole”. I to co znajduje się w „w kwestii formalnej”.
Mnie placki ziemniaczane na smalcu zdecydowanie nie „leżą”. A tym olejem , nie przesadzajmy, tak jak z keczupem. Używany od czasu do czasu krzywdy nie zrobi
Enka1111 , witam Polecam – http://nowadebata.pl/2011/03/06/nauka-w-komisjach-czyli-polityczne-korzenie-hipotezy-tluszczowo-cholesterolowej/ .
Wszystko smażone na smalcu jest smaczne gdy się je to na ciepło i smaży na dobrym smalcu (białym a nie szarym). Olej przy smażeniu ma brzydki zapach a przy jedzeniu smak i do tego jest niezdrowy… ?
Najlepszy jest smalec gdy go sami zrobimy przetapiając świeżą słoninę. U nas sprzedają mieloną więc roboty z tym nie ma zbyt wiele.
Ale każdy ma prawo wybierać to co woli… i do woli… ?
Tak samo frytki smażone na smalcu są nieporównywalnie lepsze od tych z oleju.
W wykwintnych restauracjach dobrzy kucharze mięsa tylko na smalcu smażą i pieką… ?
Smalec, ser, boczek ? I to mają być placki ziemniaczane? Bleee…
Mdli mnie na samą myśl o tym paskudztwie.
Mnie też kiedyś mdliło jak byłam na diecie śródziemnomorskiej. Apetyt tkwi „w głowie”. Jako dziecko lubiłam tłuste jedzenie: boczek wędzony, smalec ze skwarkami, śmietanę (bitą i nie tylko) tłuszcz z pieczeni polany na ziemniaki albo pure z masłem…Potem jak zaczęłam „dbać” o zdrowie to tłuszcz nagle był blee, ale jak choroby się pojawiły to znowu wróciłam do smaków dzieciństwa… ? Teraz dla mnie to margaryna jest blee, kurczaki fermowe, słodkie napoje, słodkie ciasta, wyroby mączne, to jest wszystko blee…szczególnie ta cała chemia z marketów – bleeee
Dodam jeszcze co dla mnie jest „blee”, otóż takie robactwo, którym jest teraz modnie się zachwycać, a nazywa to się krewetki… blee
Teraz nie wypada lubić wątróbkę, móżdżek czy jaja… w dzieciństwie i wczesnej młodości ja to uwielbiałam i jadłam bez wyrzutów sumienia, bo wtedy to jeszcze nie było „szkodliwe”. Jajka mieliśmy od swoich kur i nikt nikomu nie wyliczał ile kto ich zjada i w jakiej postaci. Wątróbka była moim największym rarytasem, tylko był problem z jej zakupem. Teraz ona leży na półkach w mięsnym i za grosze ludzie jej nie chcą kupować, bo jest „bleee” . Ale się porobiło…
Pomysł z filmikiem nie całkiem dobry, bo u mnie zamiast niego białe pole. Może by jednak podać normalnie opis.
Proszę uprzejmie:
Cebulę posiekać w kostkę i zeszklić na maśle na patelni ( Jak i na czym smażyć – http://www.stachurska.eu/?p=14705 ), dodać pokrojone w plasterki pieczarki oraz pokrojonny najpierw w cienkie plasterki a potem w kostkę boczek i wszystko dusić na małym ogniu do odparowania wody.
Ziemniaki zetrzeć na dużych oczkach, dodać do nich zawartość patelni jw, mąkę, jajka, przyprawy, wszystko wymieszać i smażyć na patelni na smalcu placki po 5 minut z każdej strony, na koniec dokładając na każdy placek plasterek żółtego sera, który – pod przykryciem – ma się roztopić. Gotowe.
Pozdrawiam
Zrobiłam wczoraj placki. Były pyszne i na zawsze pozostaną z nami! Jedyny kłopot miałam z przekładaniem, bo jednak nie tworzą jednolitej masy i się dość mocno rozwalały.