.
Piotr Ikonowicz:
‚
„Przez dwie godziny wyjaśniałem lewicowemu audytorium w Słupsku, że według danych jakie udało mi się zgromadzić w ramach „Diagnozy kryzysu społecznego w Polsce”, ubóstwo dotknęło co najmniej dwóch trzecich polskiego społeczeństwa.
Po tych dwóch godzinach, gdy zaczęła się dyskusja kolejni jej uczestnicy zaczynali swe wypowiedzi od słów: „Zgadzam się z panem Ikonowiczem, że istnieje w Polsce pewna niewielka grupa osób wykluczonych i biednych, którym należy pomagać.” Wyglądało to tak jak gdyby ci ludzie byli kompletnie głusi. Tak działa propaganda. Jeżeli ktoś bez przerwy wysłuchuje kłamstw, to nie od razu pogodzi się z prawdą. Tak działał Goebbels i tak też działa TVN, Jarosław Gugała, i większość pozostałych mediów głównego nurtu. Kłamstwo wystarczająco wiele razy powtarzane staje się prawdą.
Tymczasem bezsporne fakty i dane statystyczne wskazują, że jesteśmy społeczeństwem biednym i wciąż ubożejącym. Wynika to z rozwarstwienia społecznego, które postępuje w miarę jak rośnie dochód narodowy. Co z tego, ze rośnie średnie miesięczne wynagrodzenie, skoro jednocześnie coraz mniejszy odsetek zatrudnionych tą średnią osiąga, a zarobki większości ludzi pracy nie nadążają za rosnącymi bardzo szybko kosztami utrzymania zwłaszcza takich dóbr podstawowych jak żywność, energia czy czynsze mieszkaniowe? Przeciętnego wynagrodzenia nie osiąga 65% zatrudnionych. Również dwie trzecie Polaków i Polek nie może sobie pozwolić na choćby tygodniowy urlop poza miejscem zamieszkania. Blisko dwie trzecie rodzin w Polsce nie ma żadnych oszczędności, a oszczędności większości tych, którzy coś odłożyli nie przekraczają kilku tysięcy złotych. Jak wynika z badań aż 32% ankietowanych nie jest w stanie pozwolić sobie na spożywanie choćby co drugi dzień posiłku złożonego z mięsa, ryby lub kurczaka. 30% dzieci w Polsce cierpi z powodu biedy i niedożywienia. 75% dzieci mieszka w warunkach nadmiernego zagęszczenia. 17% gospodarstw domowych wydaje co najmniej 50% swoich dochodów na obsługę zadłużenia bankowego. Podobny odsetek stanowią pracujący biedacy, ludzie którzy mimo zatrudnienia nie potrafią związać końca z końcem. To są bankrutujące gospodarstwa domowe, które pożyczają w bankach i u lichwiarzy na zaspokojenie podstawowych, bieżących potrzeb życiowych. Dla porównania, w sąsiednich Czechach, gdzie dochód narodowy i historia ostatnich dziesięcioleci są bardzo zbliżone odsetek pracujących biedaków to zaledwie 3%. Każdy kto odwiedził Czechy zauważył, że Czesi chętnie i często jadają w restauracjach. Tymczasem niedawno GUS ogłosił tryumfalnie, że co druga polska rodzina może raz do roku pójść do restauracji.
Dlaczego tak zaciekle zwalczam mit polskiego cudu gospodarczego? Bo to cud dla nielicznych. Większość polskiego społeczeństwa jest zmuszana do pracy w wydłużonym czasie, za nędzne grosze i ponad siły. Większość nie ma czasu na wypoczynek, kontakty towarzyskie, utrzymywanie więzi rodzinnych. Zmuszeni do wyścigu szczurów Polacy czują się w obowiązku udawać, że wszystko jest w porządku. A wszystko po to by ich ktoś nie zaliczył do tej „niewielkiej grupy wykluczonych.” Bo jak głosi neoliberalna propaganda ci ludzie, którym nie starcza na czynsz, na porządne ubranie, na spłatę zobowiązań bankowych, to lenie i pijacy. Bo jak głosi podręcznik do podstaw przedsiębiorczości mojego syna: bezrobotni to tacy ludzie, którym się nie chce pracować.
Jednym z ważnych powodów, dla których ankietowani rodacy udzielają ankieterom optymistycznych odpowiedzi jest drastyczne obniżenie aspiracji polskiego społeczeństwa. Ludzie nie marzą już o sukcesach zawodowych, błyskotliwej karierze, tylko o możliwości przeżycia kolejnego miesiąca po zapłaceniu wszystkich zobowiązań. Pragną świętego spokoju i szczęścia rodzinnego, bo tego im właśnie najbardziej brakuje. Dlatego tak pożądanym dobrem stała się emerytura, pewny, stały dochód, którego nikt nam nie odbierze. I dlatego tak bardzo nie zgadzają się na to, żeby ten bezpieczny, suchy brzeg się od nich oddalił.
Przygotowana przeze mnie „Diagnoza kryzysu społecznego w Polsce” dowodzi, że większość Polaków jest w złej kondycji finansowej. Kiedy się o tym dowiedzą, kiedy runie mur kłamstw, może przestaną winić siebie i zrozumieją, że tu nie chodzi o ich błędy, zaniedbania czy nieudolność, ale o system, który niesprawiedliwie dzieli wspólnie wypracowany dochód narodowy. A wtedy może ta udręczona większość wygra wreszcie jakieś wybory i zaczną się zmiany.”
Źródło – http://www.super-nowa.pl/art.php?i=22925
‚
Polecam również:
– Popierajcie Tuska czynem, umierajcie przed terminem – http://www.stachurska.eu/?p=7031
– Ech! – http://www.stachurska.eu/?p=5932
‚
– http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/kraj/koszmar-ludzkich-wrakow-zyja-za-380-zlotych,1,5060226,kiosk-wiadomosc.html .
Boni – krytyka społeczeństwa – http://www.referendumacta.pl/
DZIENNIK – GAZETA PRAWNA zamieścił dzisiaj artykuł Pana Janusza K. Kowalskiego pt.
ZAMIAST SIĘ STROIĆ, ZAPEŁNIAMY LODÓWKĘ.
Fakty wymienione w artykule jednoznacznie świadczą nie o godnym pogardy obżarstwie Polaków, ale o systemie wynagrodzeń absolutnie oderwanym od kosztów utrzymania. Zakup żywności zawsze był i będzie priorytetem w każdej rodzinie. Jednak zbyt niskie płace powodują, że inne, także niezbędne wydatki (jak np. opłaty za energię elektryczną, opał, gaz, środki higieny, lekarstwa, wyposażenie dzieci uczęszczających do szkoły itp) pokrywane są kosztem prawidłowego odżywiania.
Zatem, jeśli nastąpi jakakolwiek podwyżka rażąco niskich płac, to rodziny zaczynają się normalnie odżywiać… stąd zauważamy zwiększone wydatki na żywność.
Oto dowód, że wynagrodzenia są oderwane od kosztów utrzymania:
W IV kw. 2011 roku płaca średnia kształtowała się na poziomie 3586,75 zł (brutto) Pracownik otrzymywał 2565,46 zł (netto). Natomiast koszty utrzymania rodziny (czteroosobowej) wynosiły u nas 3247,43 zł na poziomie minimum socjalnego. Wynagrodzenie (brutto) gwarantujące rodzinie taki poziom środków do dyspozycji powinno wynosić 4565,00 zł, to znaczy, że płaca przeciętna była niższa o prawie 2000 zł od kosztów utrzymania (na poziomie minimum socjalnego !!!).
Różnica ta jest jeszcze bardziej szokująca, jeżeli koszty utrzymania obliczymy proponowaną przeze mnie metodą trzech standardów (BS, HS i CS), którą przedstawiłem na .
Panie Henryku, koszty utrzymania obliczone metodą trzech standardów ( BS, HS i CS ) gdzie mogę znaleźć?
Przepraszam. Nie wiem dlaczego nie pojawił się adres:
http://henryk-lewandowski.blog.onet.pl
Pani Tereso, nie wiem dlaczego nie wyświetlił się podany przeze mnie adres. O 19,35 próbowałem ponownie, niestety bez skutku. Może podam tytuł bloga: „koszty utrzymania rodziny” onet.pl
Spróbuję ja – http://henryk-lewandowski.blog.onet.pl/AKTUALNE-FAKTY-3,2,ID458947074,n
Wynagrodzenia są jeszcze bardziej oderwane… od kosztów utrzymania. Statystyczne koszty utrzymania nie zawierają spłaty rat pożyczek i kredytów, więc osoby które je spłacają muszą „zaoszczędzić” na innych niezbędnych wydatkach, żywnościowych nie pomijając. Dziwi że mainstream krytykuje tego skutki (zwolnienia lekarskie, kolejki do lekarza i szpitala, koszty refundacji leków, renty inwalidzkie), a przyczyn nie dostrzega. Jak tu już było mówione: czym zarybisz – to łowisz?
Gdyby zaczęto leczyć choroby przewlekłe (chociażby cukrzycę samą) Dietą Optymalną a nie lekami i insuliną obciążającą budżet państwa, to sytuacja ekonomiczna w Polsce mogłaby wyglądać dużo lepiej. Moglibyśmy być zdrowszym i bogatszym narodem…
Teresa pamiętasz ile kosztuje roczne „leczenie” cukrzycy w Polsce?
Jak dla mnie , jak ja to widzę , od wielu lat sytuacja w Polsce pogarsza się ustawicznie dla znakomitej większości społeczeństwa od 1989 roku. Zdaje się ,że właśnie dochodzimy, dobijamy do dna , a jak się za chwilę okaże i je ktoś ukradł. Nie ma dziedziny życia społecznego gdzie by nie było źle, wszystko jest zabagnione i widoczny uwiąd struktur państwa oraz niemoc w poradzeniu sobie z czymkolwiek. Nie ma żadnych dobrych rozwiązań jest natomiast reformowanie reform , reform – toż to paranoja. Jest niewielka 10-15% grupa najbogatszych , którym żyje sie przyzwoicie. Czasami mam wrażenie ,że reszta ludzi tej grupie jest kulą u nogi i najchętniej by ich ” zutylizowali „. Pytanie nasuwa się jedno, po co w ogóle istnieje to państwo pod nazwą Rzeczpospolita Polska (RP – rzeczpospolita posprzedawana) ? Czy wykładnią istnienia reszty społeczeńdtwa jest jej pogłąbiająca się bieda i coraz zamożniejsza wcześniej wymieniona grupa ? Czy ta rażąca jakikolwiek zdrowy rozsądek dysproporcja nie jest zarzewiem potężnego konfliktu społecznego – buntu, w konsekwencji rozlewu krwi ? Wcześniej czy później źle się to skończć musi jeśli natychmiast nie znajdziemy rozwiązań stysfakcjonujących wszystkich obywateli tego uciemiężonego kraju. Wszystkie to wymienione przez P. Ikonowicza nie tylko w tym artykule ale i w poprzednich , oraz nie tylko przez niego , wskazują jednoznacznie ,że niebezpiecznie zbliżamy się do katastrofy społecznej o rozmiarach niewyobrażalnych. Nikt nie reaguje właściwie na zagrożenia we wszystkich dziedzinach życia spolecznego, nikt nie ma dobrego planu naprawczego , bo jak widać tego chyba już naprawić nie można , to się musi zawalić pod ciężarem powszechnego bewładu władzy oraz dezorganizacji społecznej. Nasz naród , co z przykrością stwierdzam został rozbity i rozbijacka polityka się pogłębia przynosząc degeneracyjne i patologiczne działania i skutki. Polska obłędem stoi już od wielu lat. Przykro mi ale tak to widzę , nie kraczę , ale nazywam po imieniu zjawiska , które potwierdzają tylko to ,co napisałem. Polska obłędem stoi .
OPTY, w uzupełnieniu – http://www.stachurska.eu/?p=5849 .
Reniu, gdzieś czytałam że uwzględniając powikłania średnio na jednego diabetyka ca tysiąc złotych na miesiąc.
Póki co wśród lekarzy diabetyków też nie brakuje, więc gdyby chociaż oni umieli wyzdrowieć…
Polacy udzielają ankieterom optymistycznych odpowiedzi ponieważ najzwyczajniej w świecie się wstydzą. Wstydzą się swojej biedy, skoro zewsząd słyszą że są biedni bo są niezaradni. W telewizji seriale rozgrywające się niemal bez wyjątku w przepięknych wnętrzach i krajobrazach (prym wiodą tu produkcje tvn-u) – tak mieszkają normalni ludzie, a ja gniję w ruderze – myśli Polak i się wstydzi tej swojej biedy i rzekomej niezaradności. Coś Państwu to przypomina? Tak, latynoamerykańskie telenowele rozgrywające się w pałacach – w krajach slumsów i faveli. Polska Ameryką Łacińską Europy!
Teresa, trochę to nie w temacie, ale już zamieszczę ten link z 2010 roku…
Nie byłam pewna czy chodzi tutaj o miliony, czy o miliardy…
?
http://www.pulsmedycyny.com.pl/index/archiwum/13848,leczenie,cukrzycy,polsce.html
Pingback: By runął mur kłamstw « ZYGFRYD GDECZYK
„– Dla państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci – takie słowa podczas spotkania PO z PSL poświęconego reformie emerytalnej miał wypowiedzieć premier Donald Tusk. O całym zdarzeniu informuje serwis wprost.pl. …” Źródło – http://wiadomosci.onet.pl/emerytury,temat.html
————-
http://www.wprost.pl/ar/312408/Tusk-do-PSL-rodzina-bez-dzieci-to-rodzina-tania-dla-panstwa/
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/21/to-nie-musi-byc-zart/#comment-95687 :
Kartka z podróży
23 marca o godz. 14:05
„Wiesiek 59
Dziś ciekawa informacja, że pracujący na tzw „umowach śmieciowych” czyli wyłączeni spod tradycyjnych gwarancji prawnych dających poczucie stabilności socjalnej – 1/3 zatrudnionych w Polsce, rekord Europy w „smieciowości” – mają wiekszą szansę na zatrudnienie stałe aniżeli ci, którzy prac dorywczych nie przyjmują. Co ciekawe ta budująca, krzepiąca konkluzja wynika z badań opłaconych przez jakiś bank.
No ale ja mam pytanie – w jakich działach gopodarki dominują umowy stałe a w jakiś smieciowe? Żołędzie przeciwko euro postawię, że umowy stałe dominują w biurokracji państwowej, rozmaitych służbach oplacanych z budżetu i w bankowości – tudzież dzialach pochodnych, żyjących jak pasożyty z pieniędzy podatników. Na śmieciowych pracują owo „proleci”, których jedynym zadaniem jest nadymanie słynnego PKB. Mięso armatnie utrzymujące tych, którzy cieszą się socjalną stabilnością – tych pracują na stałych umowach. Wcale się więc nie dziwię, że to poczucie socjalnej stabilności pozwala im skladać tu deklaracje, że gotowi są w tak komfortowych warunkach pracować do ponad siedemdziesiątki.
Pozdrawiam”
‚
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95339 :
karwoj8
15 marca o godz. 7:49
„Koleżeństwo blogowiczostwo.
Wytłumaczcie mi proszę bo być może coś do mnie nie trafia a może pozostaję w „mylnym błędzie”.
Sprawa idzie o nową ustawę emerytalną,
Sądząc z wyglądu – bo o wiek nie wypada się pytać – o sprawie dyskutują m.in. Prezydent, nasza Gospodyni a i inni o których można powiedzieć, że się zbliżają bądź przekraczyli granicę 60 lub 65 rok życia.
Dyskutują wtłaczając w umysły słuchaczy czy też czytających, że granica 67 lat – określająca dla kobiet i mężczyzn wiek przejścia na emeryturę – jest jedyną i niepowtarzalną.
Sami będąc w słusznym wieku krzyczą też, że o ustawie nie mają prawa dyskutować ich rówieśnicy bo ona ich nie dotyczy.
Czy to nie hipokryzja?
Dodam, że wykluczają w ten sposób wielką grupę społeczną kierując ją do skansenów, rezerwatów czy też podobnych enklaw być może w przyszłości okolonych drutem kolczastym.
Nie poprzestają na wykluczaniu tylko starców.
Z duskusji wykluczają, m.in. przeciwników politycznych, związki zawodowe, ludzi pracujących w tzw. uprzywilejowanych zawodach…itp.itd.
Ogarnia ich niepomierne zdziwienie, że ktoś protestuje w demonstracjach ulicznych a przecież „dała nam przykład Solidarność jak zwyciężać mamy”.
W minionym okresie demonstracji słusznych a dzisiaj określanych jako burdy uliczne.
Czekam tylko zapowiedzi, że odrąbiemy tę zbrodniczą rękę podniesioną na miłościwie nam panujących.
Pozostaną jedynie – przecież nie uprzywilejowani acz dobrze wynagradzani – politycy a w tym posłowie z PO, PSL i RP – oraz grupa osób zblizona do kól rządzących czy to na płaszczyźnie gospodarczej czy nawet koleżeńsko – rodzinnej.
Jednym słowem GRANDA – chociaż może się mylę.”
‚
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95367 :
Marcin
16 marca o godz. 9:43
„@ Torlin
„Bo musisz zrozumieć, że dla mnie ten Twój spis, że wszystko ma Państwo dać, łącznie z pracą przypomina ideały komunistyczne, w którym Państwo zdejmuje z bark obywatela ciężar walki o byt”
Szanowny Torlinie, wlasnie w prasie pisza (Fakt) ze to Panstwo ktore „zdejmuje z bark
obywatela ciezar walki o byt” wyjatkowo troszczy sie o byt tych ktorzy trwonia prace
przecietnego Polaka pracujacego czesto na pol etatu w rozdetych apanazach dla siebie.
Ponizej sa podane emerytury dwoch gosci ktore uzupelniaja ich wysokie pobory sentorskie.
Senator Zbigniew Meres (60 l.) – PO – 14 tys. zł
Senator Kazimierz Kutz (83 l.) – Niezal. -13,4 tys. zł
Co ciekawe o ile powiedzmy Meres nawet nie osiagnal mandatoryjnego wieku emerytalnego, o tyle Kutz bierze te pieniadze juz niezla ilosc lat.
Jedno sie cisnie na jezyk po przeczytaniu tych danych: wyjatkowo dobrze funkcjonuje
budowanie niesprawiedliwosci spolecznej. Tak nawet nie postepuja w krajach gdzie
nie ma zadnych swiadczen socjalnych. Stosujac metody przytoczone powyzej uznac nalezy ze Panstwo nie tylko ze okrada spoleczenstwo z placonych podatkow, ale takze okrada obywateli z placonych przez nich swiadczen emerytalnych. I to jest juz kryminal.’
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95375 :
Sławek
16 marca o godz. 20:32
„Marcin z 16 marca o godz. 9:43 napisał:
„Ponizej sa podane emerytury dwoch gosci ktore uzupelniaja ich wysokie pobory sentorskie.
Senator Zbigniew Meres (60 l.) ? PO ? 14 tys. zł
Senator Kazimierz Kutz (83 l.) ? Niezal. -13,4 tys. zł
Co ciekawe o ile powiedzmy Meres nawet nie osiagnal mandatoryjnego wieku emerytalnego, o tyle Kutz bierze te pieniadze juz niezla ilosc lat.”
To, co piszesz nazywa się zawiść i jest grzechem. Nie wiem co robił pan Meres ale czym się zasłużył Polsce reżyser Kazimierz Kutz wiem dobrze. I uważam, że ma emeryturę śmiesznie niską w porównaniu do zachodnich reżyserów tej klasy. On powinien sobie leżeć na jakiejś tropikalnej wyspie z bajecznie drogim koktailem w ręku a, mimo wieku, pracuje w Senacie!
Urawniłowkę już przerabialiśmy i to z takim skutkiem, że cofnęło nas cywilizacyjnie w stosunku do Europy Zachodniej o ładne kilkadziesiąt lat. Więc, proszę nie wskrzeszaj upiorów przeszłości bo przypomina mi się tow. Wiesław mówiący „robotnicy, chłopi i wy inteligencjo pracująca”.”
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95378 :
Marcin
17 marca o godz. 5:23
„@ Slawek
„To, co piszesz nazywa się zawiść i jest grzechem. Nie wiem co robił pan Meres ale czym się zasłużył Polsce reżyser Kazimierz Kutz wiem dobrze. I uważam, że ma emeryturę śmiesznie niską w porównaniu do zachodnich reżyserów tej klasy”
Szanowny Slawku emerytur nie placi sie za zaslugi. Za zaslugi otrzymuje sie ordery. Emerytura jest pomoca socjalna panstwa na ktora podatnicy placa skladki emerytalne.
Jezeli ktos jest wybitnym rezyzerem -Kuca zaliczyc do nich to czysta kpina, to jego filmy kupuje caly swiat i ma wystarczajace profity z tego. Nagradzanie rezysera dodatkowo socjalnymi ochronami panstwa i to w wysokosci grubo przekraczajacej pensje w wielu zawodach jest po prostu niemoralne w stosunku do osob ktore maja trudnosci zwiazac koniec z koncem. Polska nie konczy sie w salonach PO. Bieda piszczy tam gdzie salonowcy swoimi panstwowymi limuzynami nie docieraja. Przyjrzyj sie na codzien tym w okolicach szescdziesiatki ktorzy szukaja bezskutecznie pracy, wtedy otworza ci sie oczy ze ten kraj wyrolowal maluczkich za ktorych wstawiajac sie porownujesz mnie do towarzysza Wieslawa. Moze jeszcze przyjdzie czas ze wspomnisz to co pisze gdy bieda dotknie i ciebie. W kryzysie nikt nie zna dnia ani godziny.”
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95380 :
Marcin
17 marca o godz. 8:25
„@ Torlin
Widze ze zabraklo ci argumentow by odpowiedziec na moj wczesniejszy wpis do ciebie.
Ludzie ktorzy cos osiagneli w zyciu powinni pamietac o tym ze sa na tym swiecie ktorym sie nie udalo. Tylko osoby bez poczucia zwyklej ludzikiej wrazliwosci potrafia przechodzic obojetnie wobec tych ktorych zycie nie jest uslane rozami. Powiesz ze sa sobie winni, wiec niech sie nad nimi kot z kulawa noga nie zlituje. To takie plytkie jak ta nowa Polska pelna pychy i deptania brudnymi buciorami po slabszych, byle po czyich plecach do sukcesu. Oligarchia w stylu rosyjskim tylko na mniejsza, zasciankowa skale. Czy masz sie czym szczycic piszac takie teksty? Jestes jednym z tych ktorzy na zlo przymykaja oko, a dobro traktuja jako cos anarchicznego, co nie przystaje do tego wyscigu w ktorym licza sie tylko zwyciezcy, ostatnich niech gryza psy. No coz, zatwardzajcie wasze serca, ktore pozwalaja patrzec na ludzkie dramaty w sposob bezduszny. Tylko to pozwala isc po drodze uslanej rozami. Oczywiscie do czasu, az znajda sie tacy ktorzy przejda po waszych plecach.”
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95384 :
Sławek
17 marca o godz. 10:52
„Marcin 17 marca o godz. 5:23 pisze:
„Emerytura jest pomoca socjalna panstwa na ktora podatnicy placa skladki emerytalne.”
To jest ta trzecia prawda według księdza Tischnera. Przez całe Twoje życie zawodowe państwo pobiera z Twoich zarobków całkiem niemałe kwoty. Wykorzystuje je jak chce a w zamian gwarantuje Ci wypłacanie emerytury proporcjonalnej do Twoich zarobków. To nie jest żadna pomoc socjalna! Nikt tu łaski nie robi. Dużo zarabiałem, to mam dużo dostać. To jest podstawa funkcjonowania nowoczesnego państwa. Ludzie muszą być pewni, że ich praca będzie doceniona. Inaczej kraj przeradza się w stado baranów, które ktoś może poić karmić i strzyc, że o przerabianiu na mięso nie wspomnę.
Co do reszty Twojej wypowiedzi to, o ile ją zrozumiałem, skłaniasz się do poglądu, że należy zabrać bogatym i dać biednym. Nie jesteś pierwszym, który wpadł na ten pomysł. Przed Tobą był tow. Lenin, potem jego myśli rozwijali tacy tytani ducha, jak tow. Stalin i nieodżałowany Mao. Koszty ich sposobu myślenia ponosi do tej pory większość ludzi na świecie. Okazało się mianowicie, że człowiek jest tak skonstruowany, że jeśli coś dostaje za darmo, to zmniejsza się znacznie jego zapał do pracy (bo po co się męczyć) i cała jego uwaga jest skoncentrowana na tym, żeby ktoś nie dostał nieco więcej (bo to niesprawiedliwie). Jeżeli jednak powiemy twardo „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz”, to na efekty nie trzeba długo czekać, wystarczy choćby popatrzeć na błyskawiczny rozwój Chin a także Polski w ostatnim okresie.
Oczywiście są całe grupy ludzi, którzy z rozmaitych powodów nie są w stanie wypracować sobie odpowiednich zarobków i psim obowiązkiem państwa jest dostarczanie im środków do życia. Im bogatsze państwo, tym więcej na ten cel może poświęcić środków. Ale zawsze według zasady: im więcej przysporzyłeś dóbr społeczności, w której żyjesz, tym więcej dostaniesz. Każde inne rozumowanie jest niemoralne i prowadzi do upadku państwa a co najmniej do zahamowania jego rozwoju..
I staraj się, proszę nie używać argumentów typu „Polska nie konczy sie w salonach PO. Bieda piszczy tam gdzie salonowcy swoimi panstwowymi limuzynami nie docieraja.” bo to nawet nie komunizm a już bardziej wspólnota pierwotna.
I jeszcze jedno. Jako głos sumienia na tym forum jesteś nieprzekonujący. Podobnie jak wróżbita wieszczący mi straszną przyszłość. Na autorytet i uznanie trzeba ciężko zapracować mądrymi wypowiedziami a nie szczuciem jednych ludzi (biednych) na drugich (bogatych). To nie ma nic wspólnego z wrażliwością społeczną, moralnością i Dekalogiem.”
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95392 :
Haszszu
17 marca o godz. 14:16
„‘Sławek’
17 marca o godz. 10:52
Cyt.
‘Co do reszty Twojej wypowiedzi to, o ile ją zrozumiałem, skłaniasz się do poglądu, że należy zabrać bogatym i dać biednym. Nie jesteś pierwszym, który wpadł na ten pomysł. Przed Tobą był tow. Lenin, potem jego myśli rozwijali tacy tytani ducha, jak tow. Stalin i nieodżałowany Mao. Koszty ich sposobu myślenia ponosi do tej pory większość ludzi na świecie ……. Jeżeli jednak powiemy twardo ?jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz?, to na efekty nie trzeba długo czekać, wystarczy choćby popatrzeć na błyskawiczny rozwój Chin a także Polski w ostatnim okresie ………. Ale zawsze według zasady: im więcej przysporzyłeś dóbr społeczności, w której żyjesz, tym więcej dostaniesz. Każde inne rozumowanie jest niemoralne i prowadzi do upadku państwa a co najmniej do zahamowania jego rozwoju..’
Dlatego też, obywatele takich krajów jak Finlandia, Szwecja , Norwegia, Dania i Islandia, gdzie rządzą, duchowi spdkobiercy ideii i pilni uczniowie tow. Lenina, tow. Stalina i przede wszystkim tow. Mao, marzą i o niczym innym nie myślą jak tylko o emigracji do takich krain szczęśliwości jak Chiny i Polska, a do ambasad tych ‘rajów’, Skandynawowie stoją w kolejkach po wizy i ze łzami w oczach proszą o zgodę na emigrację. Szczególnie pożądanym kierunkiem są Chiny gdzie nikt nawet nie wie, kto to jest tow. Mao, a którego idei Skandynawowie wyjątkowo dotkliwie doświadczyli. Chętnie też przenieśliby się do Polski. Mają tak dość swojego progresywnego, sięgającego nawet 50%, opodatkowania, że gotowi są wprost wpław przepłynąć Bałtyk byle tylko poodychać zdrowym powietrzem kapitalistycznej Polski. Dość mają tych swoich zdegenerownych, niemoralnych państw, tego braku bezrobocia, tych swoich rozpasanych zasiłków, brzydzą się państwową opieką, i czystym powietrzem a szczególnie uwiera takiego Skandynawa, opieka zdrowotna i edukacja moralnie permisywna. Dlatego chcą do Polski.
Szanowny ‘Sławku’, pozwoliłem sobie na ironiczny komentarz do Twojego wpisu, gdyż wydaje mi się, że przedstwiłeś poglądy zbyt proste i zbyt daleko idące, na temat ‘zabierania bogatym i dawania biednym’. Sugeruję zapoznać się z terściami artykułu podanego kiedyś, przez Panią Teresę Stachurską.
http://www.stachurska.eu/?p=6146
‘Upadek skandynawskiego modelu gospodarczego’
Twarde fakty i dane staystyczne tam przedstawione jednoznacznie świadczą, że rozpowszechniane tu i ówdzie w środowiskach konserwatywnie i dogmatycznie liberalnych, tezy o tzw. upadku skandynawskiego modelu gospodarczego, są tylko o doktrynerskim zaślepieniem.”
‚
– http://paradowska.blog.polityka.pl/2012/03/12/krajobraz-po-katastrofach/#comment-95409 :
Marcin
17 marca o godz. 20:21
„@ Slawek
„I jeszcze jedno. Jako głos sumienia na tym forum jesteś nieprzekonujący”
Zgadzam sie z toba, ludzie dla ktorych miec jest wazniejsze niz byc nie sa w stanie zrozumiec ze jest cos takiego jak realizowanie sie poprzez prace. To ten rodzaj ktory zamiast szarych komorek ma poukladane w mozgu rulony banknotow. Dla tego rodzaju ludzi twierdzenie ze zycie jest czyms wiecej niz pogon za ciagle uciekajaca mamona trafia w proznie, albo tez odbija sie od sciany. Chce tutaj przypomniec przyziemnym materialistom ze prawdziwa tworczosc wynika nie z pogoni za mamona ale z potrzeby serca. Ile Mickiewicz otrzymal pieniedzy za swoja tworczosc? Przeciez wtedy nie bylo panstwa ktore mogloby go wynagradzac jak Kuca (dla Ewy Kutza)? On jednak tworzyl z mysla o Polsce swoich marzen, Polsce w ktorej ludzie beda sobie bracmi. Polsce ktora biednych nie bedzie spychala na margines. Polska staje sie karlem przez ten rodzaj obywateli ktorzy nie maja w sobie nic z orlow. Nic dla drugiego czlzowieka, wszystko dla siebie, byle tylko money, money, money. Pozalowania godne postawy.”
‚
‚
===================
Od siebie – proponuję porównać:
– Trystero: Fascynująca prawda o polskim systemie socjalnym – http://www.stachurska.eu/?p=6975
– z: W Warszawie widać co i jak – http://www.stachurska.eu/?p=2712
uwzględniając – System kapitałowy, czy repartycyjny – http://www.stachurska.eu/?p=6984 .
Czy „Praga Północ” złoży się na emerytury „Wilanowa”?
Gościnne strony Pani Teresy otwarte są też dla uwag spóźnionych.
Ja z tego korzystam…
Batalię o przedłużenie wieku emerytalnego traktuję jako psychologiczne przygotowanie społeczeństwa do podniesienia składki emerytalnej. Niebawem usłyszymy taką alternatywę: albo godzicie się na reformę albo akceptujecie podwyżkę składki. Jeśli inicjatorzy reformy tak myślą, to przypominam, że tak sformułowany warunek jest typową dysjunkcją, czyli alternatywą rozłączną. Elementarna wiedza logiczna wystarcza, aby stwierdzić, że alternatywa rozłączna jest prawdziwa także wówczas, kiedy oba jej człony są fałszywe, czyli także wtedy, kiedy ani nie będzie przedłużony obowiązek pracy do 67 roku życia, ani nie będzie podniesiona składka emerytalna.
Jak zwykle jest jeszcze szereg innych możliwości. Np. radykalna reforma wynagrodzeń. Wiadomo, że deficyt nie tylko w ZUS, ale i w budżecie państwa zależy przede wszystkim od poziomu wynagrodzeń. Wyższe płace, to większe wpływy przy zachowaniu tego samego procentowego poziomu obowiązkowych obciążeń.
Prognozy demograficzne mogą niepokoić tylko wtedy, kiedy akceptuje się obowiązujący system płac. Trudno się jednak zgodzić z perspektywą, że ciągle wynagrodzenia w krajach „starej” Unii będą kilkakrotnie wyższe (za taką samą pracę !!!) od wynagrodzeń w Polsce. Regulowanie poziomu np. minimalnego wynagrodzenia tempem wzrostu inflacji, jest kardynalnym błędem w sytuacji, kiedy poziom wynagrodzeń nie jest konfrontowany z kosztami utrzymania rodziny. Czy nie lepiej naprawiać oczywiste błędy w polityce płac, niż zamieniać prawo do pracy na dożywotni obowiązek pracy?
Panie Henryku, ma Pan rację, ale rząd czuje się chyba reprezentantem jedynie wielkiego kapitału – http://www.stachurska.eu/?p=1241 , czy jakoś tak.
– http://praca.wp.pl/title,Ujawniamy-szokujace-dane-Ile-limuzyn-ma-rzad-Tuska,wid,14372227,wiadomosc.html?ticaid=1e2ea
– http://szczesniak.pl/1979#pollfield-1979-0
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wybory-prezydenckie-w-usa-2012/milionom-zrujnowanych-amerykanow-grozi-glod,1,5276593,wiadomosc.html .