Patriotyzm, czyli złamane serce

Piotr Ikonowicz:

„Cóż to jest ojczyzna? O czym, ze wzruszeniem powiedzielibyśmy słowami poety: „a to Polska właśnie”. Mam z tym wyraźny kłopot. Trudno identyfikować się z państwem, które bierze udział w wojnach napastniczych u boku USA i zupełnie nie dba o swych obywateli.

Od początku tzw. transformacji ustrojowej mam wrażenie, że żyjemy pod obcą okupacją, choć w istocie okupanci są Polakami i do naszego poczucia narodowej wspólnoty bardzo chętnie się odwołują. Skoro więc nie państwo, to może powinienem chociaż umiłować naród? Wszystkich tych ludzi opychających się bigosem w Boże Narodzenie i jajami na Wielkanoc, mówiących po polsku i kibicujących „naszym” w wielkich groteskowych czapach z orłem i biało-czerwonych szalikach? Chętnie, ale od narodu skutecznie odstręczają mnie narodowcy. Skoro „tylko pod tym krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem”, to ja wysiadam, bo czuję się wykluczony. W narodowym pociągu Jarosława Kaczyńskiego nie ma przedziału dla nie wierzących. Do tego dochodzą Litwini z Puńska (co najmniej 20 000) i mniejszość śląska na Śląsku, której naród nie uznaje, czyniąc z narodowości polskiej coś w rodzaju obowiązku państwowego.

Jeżeli nie państwo polskie, które napawa mnie wstydem a chwilami nawet odrazą. Jeżeli nie naród, który szuka wokół winnych swoich własnych błędów, to może mógłbym się utożsamić z polskim społeczeństwem? Może stanowimy zbiorowość miłych, życzliwych, ciekawych ludzi? Nie, nie stanowimy. Trudno nawet o tym społeczeństwie (tego słowa politycy i dziennikarze po prostu przestali pewnego dnia używać) mówić, że jest jakąś wspólnotą, skoro popękały nie tylko więzi sąsiedzkie, lokalne, społeczne, ale także rodzinne. W nieustającej pogoni za pieniędzmi i sukcesem mieszkańcy terenów położonych między Odrą a Bugiem, Bałtykiem i Tatrami zupełnie o sobie nawzajem przestali myśleć, czy jakkolwiek się troszczyć. Każdy tu niemal troszczy się wyłącznie o siebie, jak przystało na szczura biorącego udział w śmiertelnym wyścigu.

W społeczeństwie, które kiedyś potrafiło stanąć w solidarnym strajku generalnym w obronie jednej zwolnionej z pracy suwnicowej, zniknęły wszelkie wartości, poza materialnymi. Jedni gonią za monetą, żeby nie zdechnąć z głodu, inni dlatego, że nie mają lepszego pomysłu na życie niż napychać sobie brzuchy i portfele. W tych na górze, którym się udało przepchać na szczyt jest pogarda dla tych, którzy kłębią się na dole w walce o zwykłe przetrwanie. Ci na dole, wielbią tych na górze i chcą być tacy jak oni. Gardząc innymi biedakami, tak naprawdę to siebie samych mają za nic. Gdy sąsiada z dziećmi eksmitują zżymają się na leniwą hołotę, której się czynszu nie chce płacić. A gdy oni sami tracą pracę i czekają na komornika, też pozostają sami ze swoim nieszczęściem.

Polska to kraj nieszczęśliwych, samotnych, przerażonych ludzi. Tak bardzo biednych również w sensie duchowym, że niezdolnych do odruchu podstawowej ludzkiej solidarności z bliźnim w potrzebie. I jak to u żarliwych katolików bywa, wystarczy raz na tydzień się wyspowiadać i raz do roku wrzucić datek do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, by na co dzień mieć troskę o bliźnich z głowy.

Byłem niedawno w Hiszpanii, kraju pogrążonym w kryzysie i o wiele większym niż w Polsce bezrobociem. Tam gdy na ulicy ktoś kogoś przypadkiem potrąci, to zanim zdąży przeprosić, potrącona osoba z uśmiechem mówi, że nic nie szkodzi. Żadnych gniewnych spojrzeń, pouczeń czy wyzwisk. Ot co naród, to inna kultura.

Co mnie tu jeszcze trzyma? Wspomnienia. Pamiętam Polskę solidarną, w której każda jednostka była dla całego społeczeństwa dość ważna by jej bronić. Dziś namiastkę tej Polski zbudowaliśmy w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, gdzie dbamy o siebie nawzajem i nikomu kto do nas przyjdzie nie dajemy zginąć. Ojczyzna odradza się w miejscach takich jak ta nasza niepozorna suterena na warszawskim Grochowie, gdzie człowiek jest najważniejszy, gdzie nie jest już sam.”

Źródło – http://www.super-nowa.pl/art.php?i=23060

Polecam:

– Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej – http://www.kss.vel.pl/

– Stanisław Lem – pół wieku temu – http://www.stachurska.eu/?p=6548

4 Responses to Patriotyzm, czyli złamane serce

  1. OPTY pisze:

    ” Polska to kraj nieszczęśliwych, samotnych, przerażonych ludzi. Tak bardzo biednych również w sensie duchowym, że niezdolnych do odruchu podstawowej ludzkiej solidarności z bliźnim w potrzebie.” -P.I.
    ——————-
    Pisałem już tu kiedyś ,że jesteśmy całkowicie rozbitym społecznie krajem , a którym właśnie przez to rozbicie można robić co się chce, zwałszcza jak się ma kasę i posłusznych polityków i klechów wszystkich szczebli .
    Potworna bieda większości zamieszkującego nasz umęczony kraj społeczeństwa zduszona jest przez uwiąd materialny spowodowany bezlitosnym wyzyskiem i ogłupionych dodatkowo i skutecznie przez księży ludzi. Ta bieda powoduje poczucie dojmującej niemocy , słyszy się tylko w rozmowach ,” a co ja na to mogę „. Wychodzi ,że nie możemy nic bośmy biedni a te grosze , które dostajemy na śmieciowych umowach- pensjach , starczają a raczej nie straczają na nic jak tylko na podłą egzystencję. Co ciekawe, strefa ubóstwa powiększa się z każdym dniem i nie widać żadnego światełka w tunelu , no chyba tylko to ,które oznajmia ,że zaraz na pełnym gwiździe przejedzie nas pędząca lokomotywa katastrofy. Skoro niemoc jest aż tak wielka , to faktycznie chyba czekać trzeba tylko na ta katastrofę bo gorzej już być nie może , a jak mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – szkoda tylko ,że po trupach i to tych , którzy nie ponoszą za ten stan żadnej winy a za to największę ofiary.
    Faktycznie miał racje Marks twierdząc ,że bieda degeruje , dodając że bogactwo również tylko w kierunku przeciwnym. Obszary natomiast biedy są odwrotnie proporcjonalne do skali bogactwa. I nasuwa się skojarzenie wypowiedziane przez M. Stirnera ,że ” biedni są winni temu ,że istnieją bogaci „, tylko kto to chce dziś rozumieć?

  2. adamel pisze:

    Dziwię się nieco Panu Ikonowiczowi. Przejęcie kraju przez grupę cwaniaków, za przyzwoleniem niedojrzałych do rządzenia „zasłużonych” musiało zaowocować taką sytuacją, jaką mamy obecnie. Majątek narodowy wyprzedany prawie w całości za bezcen, ludzie z obawą patrzący w przyszłość… Utrzymywanie wysokiej stopy bezrobocia, bez zabezpieczenia socjalnego pozwala na konfliktowanie wewnętrzne społeczeństwa i o to chodzi! Historia jednak kołem się toczy, a ostatnio jakby przyspieszyła…

  3. http://biznes.onet.pl/zatrudnienie-na-zlecenie,18563,5094542,1,prasa-detal :

    „Sprawozdania dyrektorów urzędów o stanie zatrudnienia, jakie premier otrzymuje co miesiąc, nadają się wyłącznie do kosza, bo oficjalne dane o liczbie urzędników to fikcja, twierdzi „Dziennik Gazeta Prawna”.

    Według niej ludzi zatrudnionych w administracji może być nawet dwukrotnie więcej niż podają statystyki. A oficjalnie jest ich prawie pół miliona.

    „DGP” przeprowadził sondę w 65 urzędach, które spytał o umowy zlecenia i o dzieło, zawierane przez te jednostki z osobami fizycznymi (z wyłączeniem firm i samozatrudnionych). Wyniki szokują.

    Gazeta podaje przykłady. W resorcie zdrowia jest ponad 500 etatów. Dodatkowo na zleceniu lub umowie o dzieło pracowało w ub. roku kolejnych 250 osób. Ministerstwo Rolnictwa na umowy zlecenia i o dzieło wydało 3,5 mln zł. Średnie wynagrodzenie osoby zatrudnionej na tej podstawie wyniosło rocznie 44,3 tys. zł.”

Dodaj komentarz