Regina Ciereszko:
‚
„Właśnie zaczął się nowy rok szkolny ? jaki będzie? Nie wiadomo, ale wiadomo na pewno, że poprzedni nie wypadł zadowalająco. Potwierdzeniem tego jest fakt, iż spory odsetek (25%) absolwentów liceów i techników nie zdało matury.
W tej sytuacji należałoby chyba przyjrzeć się naszemu szkolnictwu od strony ?kuchni?. Zastrzeżeń jest wiele ? nie tylko do poziomu nauczania. Są spory o to, czy religia powinna być w szkołach, czy gimnazja w ogóle są potrzebne, czy godzin nauki języków obcych jest wystarczająca ilość, czy rodzajów książek do wyboru przez nauczyciela nie jest zbyt dużo i wreszcie czy słusznie zrezygnowano z mundurków szkolnych? Problem edukacji jest oczkiem w głowie nie tylko szkół, ale również ich podopiecznych – czyli uczniów i studentów, rodziców tych podopiecznych, dziadków nawet, oraz… rynku pracy, więc uważam, że trzeba o tym mówić, wymieniać się spostrzeżeniami, szukać lepszych rozwiązań.
Z pomocą może nam przyjść ewaluacja ? ale czy na pewno? ?Ewaluacja? (ocena, sprawdzanie, weryfikacja, wyznaczenie drogi reform) stała się w ostatnich latach modnym słowem, często powtarzanym – lecz równie często chwalonym, jak i krytykowanym. Ale czy można tak jednoznacznie ją ocenić? Tak jak większość wprowadzanych programów ma swoje ?za? i ?przeciw?. W niniejszej wypowiedzi chciałabym przedstawić swoje poglądy i spostrzeżenia – oraz osób, które bezpośrednio stykają się z ewaluacją na co dzień – dotyczące wpływu jej na jakość edukacji.
Spróbuję przedstawić zadania, jakie powinna spełniać ewaluacja w oświacie. Według Tayler?a, ewaluacja powinna polegać na systematycznym badaniu wybranego obiektu (w tym przypadku najczęściej jest to szkoła) co pozwoliłoby na sprawdzenie poziomu realizacji celów edukacyjnych.
Z założenia ewaluacja, sama w sobie, powinna oczywiście być zjawiskiem pozytywnym – pozwalającym na wykrycie ewentualnych wad np. wdrażanego nowego programu edukacyjnego, co umożliwiłoby z kolei – skorygowanie tegoż programu – nie czekając na potencjalne niepożądane skutki. Takie jest przynajmniej jej pierwotne założenie… Chciałabym tutaj przyjrzeć się temu procesowi, od strony praktycznej. Czy rzeczywiście ewaluacja w edukacji spełnia swoje wyznaczone cele? Czy nie jest jednak częściej tak, że pochłania ona niemałe środki finansowe a stanowi jedynie utrudnienie w pracy nauczycieli, dyrekcji szkoły, a także zakłóca sam proces nauczania? Sprawa ta nie jest prosta i tak do końca, jednoznacznie wyjaśniona, ani określona. Jestem przekonana, że ewaluacja – tak jak pozostałe wytyczone cele, zadania, czy programy – powinna być monitorowana, sprawdzana i w miarę potrzeby modyfikowana, ale być powinna. Bez niej nie można wprowadzać reform, śledzić ich ani korygować. Na temat przydatności ewaluacji w oświacie można usłyszeć różne zdania. Spotkałam się z taką opinią nauczycieli, że ?…przez ewaluację, oświatę owładnęła taka ?papierkomania?, że coraz trudniej jest znaleźć czas na normalną pracę. Efekt jest taki, że finalnie tracą na tym uczniowie.? Znalazłam również w Internecie wypowiedzi pracowników oświaty potwierdzające to niekorzystne zjawisko: ?To, co się dzieje w oświacie woła o pomstę do nieba! Zamiast uczyć, wypełniamy morze papierów, których nikt nie czyta, ani nie analizuje. Jaki jest cel tych wszystkich działań? Sądzę, że nie wiedzą tego nawet ci, którzy je nieustannie wymyślają.? Oraz wypowiedź pod znamiennym tytułem – Zewaluować ewaluatorów – ?Od kilku lat pełnię funkcję wicedyrektora i mam głębokie przekonanie, że zapadam się z każdym rokiem coraz bardziej w straszną biurokratyczną otchłań. Obecny rok szkolny jest dowodem na to, że zabrakło zdrowego rozsądku. Oświacie potrzebna jest stabilizacja, nie wieczny karnawał..?1
Jak powszechnie wiadomo, nauczyciele w polskich szkołach mają trudne warunki pracy, borykając się ze zbyt dużą liczbą uczniów w klasach, nie pozwalającą na indywidualne podejście do każdego z nich. Ewaluacja jeszcze bardziej tą sytuację utrudnia, pochłaniając czas nauczycieli, dyrekcji szkoły, jak i samych uczniów.
Zastanawiam się również na ile wyniki i wnioski z ewaluacji edukacyjnej są prawdziwe i wiarygodne, a na ile zaburzone stworzoną sztucznie sytuacją ? głównie w obrębie samych dokumentów, czyli tak zwanej biurokracji ? nie mającej koniecznie potwierdzenia w rzeczywistości. Mam obawy, czy wykazane przez osoby ewaluowane dane, nie są często wyidealizowane, naciągane i ukrywające różne braki. Pomimo słabych stron ewaluacji, jestem przekonana, iż jest ona bezwzględnie potrzebna i uzasadniona. Ułatwia ona wprowadzenie korzystnych zmian w szkolnictwie na wielu płaszczyznach. Ewaluacja musi jednak spełniać podstawowe kryteria funkcjonalności. Nie może być celem samym w sobie. Na przykład wybór badanego obiektu musi być poprzedzony starannymi badaniami jego charakteru, sposobu działania, przydatności i efektywności. Znajomość tych zagadnień pozwoliłaby na dokonanie wyboru najlepszych i najbardziej pasujących do danego obiektu technik i metod badawczych,
Obecnie jest reformowany system szkół i w okresie wdrażania kolejnych etapów reformy, ważne jest badanie wszystkich spraw związanych z ich funkcjonowaniem – takich jak programy i metody nauczania, kompetencje uczniów czy warunki pracy szkoły. Na pewno bez ewaluacji, monitorowanie tego procesu byłoby praktycznie niemożliwe ? a co za tym idzie ? utrudnione byłoby wprowadzanie bieżących, trafnych korekt. Na pewno – aby ewaluacja była skuteczna i przynosiła wymierne korzyści dla wszystkich zainteresowanych stron, powinna być ona ciągle konsultowana i udoskonalana.
Uważam, iż najważniejszym zagadnieniem, na którym powinni obecnie skupić się teoretycy ewaluacji, jest kwestia wyeliminowania słabych punktów jej przeprowadzania – przez skoncentrowanie się na sprawach spornych i niejasnych. Z pewnością nowe rozwiązania w tej dziedzinie powinny być poparte pozytywnymi wynikami praktycznymi. Również nie ulega wątpliwości założenie, iż wyniki ewaluacji powinny być omawiane zarówno ze zleceniodawcą – jak i z zaangażowanymi w nią pracownikami oświaty, rodzicami uczniów, jak i z samymi uczniami. Dzięki ewaluacji można poszerzyć punkt widzenia rzeczywistości szkolnej ? wzbogać ją o perspektywę spojrzenia uczniów i ich rodziców oraz włączyć ich w procesy dydaktyczno-wychowawcze, zmobilizować młodzież do wzięcia odpowiedzialności i udziału we własnym kształceniu.
Oczywistym wydaje się fakt, iż jednorazowe przeprowadzenie ewaluacji jest niewystarczające. Nie daje ono możliwości porównania wyników, jak i śledzenia – w okresie długoterminowym – procesu wdrażania reformy, jak i skutków jej zastosowania. Dlatego, po zbadaniu funkcjonalności wybranego obszaru życia szkoły, w wyniku którego wprowadzono zmiany – po pewnym czasie należałoby sprawdzić ich efekty. Dlatego niezbędna jest kolejna ewaluacja. Unia Europejska przeznaczyła środki finansowe na poprawę szkolnictwa w Polsce i jeśli umiejętnie się ich nie wykorzysta, to poziom nauczania w Polsce nadal będzie daleko poniżej poziomu szkół państw zachodnich.
Pomimo, iż ewaluacja jest obecna w polskiej administracji już od kilku lat, to jednak wiedza na temat jej przydatności, zakresu stosowania oraz efektów – jakie może ona przynieść, z pewnością wymaga poszerzania i popularyzacji. Ewaluacja jest wyzwaniem i jednocześnie nadzieją na poprawę funkcjonowania nie tylko szkolnictwa…”
.
Polecam – Jan Hartman: Szkoła do przebudowy – http://polska.newsweek.pl/hartman-szkola-do-przebudowy,81354,1,1.html
‚
______________________________________
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1519386,1,czworki-dostawali-matury-oblali.read
„…Podkreśla, iż dawniej również „prości ludzie” szli masowo na studia, ale wtedy „kazało im się czytać 50 stron dziennie i robiło ze dwa porządne egzaminy”. Hartman ubolewa, że dzisiaj tego nie ma. – Baranem wchodzisz, baranem wychodzisz. Żadna siła tego nie zmieni, bo student nasz pan – konkluduje…” Więcej – http://wiadomosci.onet.pl/kraj/surowa-ocena-polskich-uczelni-hartman-bylem-profes,1,5501287,wiadomosc.html .
Obecnie poziom intelektualny uczniów jest poniżej krytyki…
Naukowcy zastanawiają się co jest tego przyczyną. Biorą wszystko pod uwagę, tylko nie jakość jedzenia. Po chipsach i coca-coli umysł uczniów nie pracuje prawidłowo. Pisała o tym prof. Cichosz. Twierdzi ona, że młodzież zjada za mało wartościowego białka i to osłabia ich zdolność uczenia się. Gabaryty młodzieży się zwiększają, a rozum ich się „kurczy”.
” Naukowcy zastanawiają się co jest tego przyczyną. Biorą wszystko pod uwagę, tylko nie jakość jedzenia.” – Renia
——————-
Witaj !
Bo jak napiszesz ,że ” jedzenia ” to brzmi to bardzo nieprawdziwie , prozaicznie i oszukańczo dla nich . Naukowcy wymagają ich wysublimowanego, egzaltowanego , górnolotnego języka . Nie dociera zwykły, prosty a przy tym adekwatny do rzeczywistości język prawdy.
Nauka buja dziś dziś w obłokach wyobrażeń o swojej wielkości mierzonej postępem widocznym na każdym kroku i zapomina ,że robi się to tylko i wyłącznie dla zysku poprzez wyzysk pozostawiając tak rudymentarną sprawę jak żywienie ludzi sztabom oszustów będących na ich usługach.
Rozum to rzecz tak odległa jak Galaktyka Andromedy.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13868169,Studia__Prof__Hartman___Baranem_wchodzisz__baranem.html
Witaj OPTY
Prof. Jan Hartman to wytrawny dyskutant – http://hartman.blog.polityka.pl/2013/05/09/przyganial-episkopat-garnkowi/ .