.
Robiłam je tylko co gościom przekonanym że najlepsze jadło to ryby i kurczaki oraz ryże, kasze makarony i – oczywiście – pieczywo z pełnego przemiału, za to nie są amatorami warzyw. Przy okazji eksperymentu, wszak od dziewięciu lat drób na stole miałam trzeci raz (dwa wcześniejsze to rosół z wiejskiej kury i pasztet z mięsem, które po gotowaniu ww rosołu zostało), dokonałam ciekawych – dla mnie – odkryć, z których pierwsze że te udka są droższe od boczku Ale po kolei.
Było:
– 800 g (4 szt) udek
– 30 g smalcu
– 200 g wody
Udka obsmażyłam na gorącym smalcu na patelni, dodałam do nich 200 g wody i wszystko dusiłam pod przykryciem do czasu aż woda odparowała, a udka były miękkie. Ku memu zaskoczeniu uduszone udka ważyły 480 gram. Potem się okazało że tylko 400 g, gdyż 80 g ważyły kostki, które zotały z obiadu.
Cena kilograma udek wynosi 7,80 zł, kilogram boczku bez kości ca 15 zł/kg. Nie zdarzyło mi się aby duszony boczek odparował do połowy wagi surowego. No i dodatkowy, ważny, walor boczku to fakt iż jest on wieprzowy i zawiera solidną porcję tłuszczu.
Dodatkowa wątpliwość to brak odpowiedzi na pytanie, czy to że kurczak podczas obróbki termicznej w połowie się „ulatnia” bo taka jego natura, czy może te udka też są na potrzeby podrasowania zysku obstrzykiwane wodą i chemią? Kuchnia w naszych czasach to miejsce różnych przygód, żal że pośród nich wiele należy do co najmniej smętnych.
Wobec powyższej wątpliwości nie podejmuję się odpowiadać za wyliczenie B i T w przygotowanych udkach, choć je policzyłam jakbym pytań (bez odpowiedzi póki co) nie miała.
Otóż w 100 g duszonych udek mogło być:
– B – 32,04 g
– T – 25,42 g
– B : T = 1 : 0,8
Goście dostali do udek kaszę jaglaną, a ja pocieszyłam się ziemniakiem startym na dużych oczkach i usmażonym na wysokim tłuszczu, smalcu znaczy. Zaś do kawy na po obiedzie dodałam sobie 50 g masła, które z kawą zmiksowałam spieniaczem do mleka, uzyskując w sumie dla całego obiadu B : T = 1 : 2,5. Wolę więcej, ale dobrze że było i tyle
.
Boczek z kością i skórą 10,50 – 11,50.