Dość

http://passent.blog.polityka.pl/2011/04/21/jajeczko-kulturalne/#comment-201931 :

spokojny pisze:
2011-05-02 o godz. 11:01

„Szanowna Pani @Magrud tekst z 1 maja , godz.20.54
Witaj Wspaniała @Magrud i bywaj tu jak najczęściej!
Bardzo ciekawy i zbliżający nas do prawdy o ekonomii liberalnej tekst.
Ten współczesny liberalizm, neoliberalizm, czy turbokapitalizm, co obserwujemy od ponad 20 lat w Polsce – ma bardzo wielu „wyznawców”, nawet na tym blogu.
Piszę wyznawców, bo oni jak NEOFICI nadal SILNIE wierzą w niewidzialną rękę wolnego rynku .
Jeśli fakty zaprzeczają wyznawanej przez nich doktrynie, gdy np. system się sypie jak ostatnio, to robią ludziom w głowach zamęt i PLANOWANE: ZYSKI, stopy zwrotu, wzrost gospodarczy, itp. wskaźniki makroekonomiczne przedstawiają jako fakty!
Ich wiara wyklucza w wielu wypadkach myślenie, które by było efektywne, musi być krytyczne. No i w ich rachunkach znika człowiek, są tylko wykresy i tabelki.
Jak jest z tą wolnością na rynku, to widzimy gołym okiem. Obowiązują na nim zgodnie z jego logiką WILCZE PRAWA, że warunki dyktuje silniejszy i mądrzejszy, bo wiedza (zwłaszcza ta skoncentrowana w bogatych korporacjach) odgrywa coraz większą rolę i jest już takim samym czynnikiem „produkcji” jak kiedyś za Marksa był „KAPITAŁ”, czego przykładem jest np. Pani piękny zawód.
Całkowicie się z Panią @Magrud zgadzam, że (te pieniądze) „Rosną kosztem realnej gospodarki i podstawowych ludzkich potrzeb.” Ostatni kryzys, a raczej kryzysy pokazały, że My wszyscy: obywatele, firmy i rządy wielu Państw, o czym Pani pisze – jesteśmy tylko po to, by zasilać te wszystkie systemy spekulacyjne, giełdy i banki – a te już dawno zatraciły swoje specjalizacje, które gdy pękają – to MY WSZYSCY (obywatele, firmy i rządy) – musimy je ratować .
Według mnie to jest czysty „realny socjalizm”, tak jak było to w PRL-u, bo nikt z zewnątrz systemu nie wybiera składu swoistych „KC ani Biur Politycznych”, jakimi są zarządy i rady nadzorcze gigantów finansowych tego świata i nikt nie ma wpływu na kształt, czy też korektę ich „jedynie słusznych” rozwiązań. Uważam, że oni po prostu skopiowali „realny socjalizm” do swoich neoliberalnych potrzeb. Nikt im nie ma nie przeszkadzać w mnożeniu ich majątków.
Nikt też nad tymi tworami nie panuje, co przyznają rządzący tym światem na przeróżnych szczytach G-8, G-20 czy G-xxx! To co tam ustalają, to są tylko pozory, żeby wyborcom wysłać sygnał, że niby „kontrolują i panują nad sytuacją”.
Zyski są ich a straty – NASZE! Korporacje globalne też ryzykują, co jest niezbędne w każdym biznesie, ale ich straty biorą na siebie społeczeństwa, jak pokazały ostatnie kryzysy.
Też bym tak chciał.
Zarządy finansowych korporacji zawsze są w stanie wypłacić sobie bajońskie dywidendy, nagrody, itp., nawet jak mają straty!
I nie można przeciwko temu nawet próbować protestować, jak to było w 1956, 1970 i 1980 roku w Polsce, mimo że członkowie władz PRL sobie bajońskich dywidend tak hojnie nie płaciły, gdyż obecne systemy władzy i mediów całego „wolnego świata” są za jego utrzymaniem, bo z niego żyją lub on je utrzymuje. Podobnie działał aparat propagandowy w PRL-u, bo czymże innym były ówczesne media?
Na tym blogu zaraz nam przypną etykiety Lizakowych Ludzi, za jakże heretyckie próby krytyki systemu neoliberalnego, jako najlepszego z systemów , który nie podlega żadnym rewizjom, bo jest przecież najdoskonalszy pod słońcem! A bez krytyki nie ma możliwości postawienia diagnozy i nie można rozpocząć leczenia.
System regulacyjny w światowej ekonomii nie ma bowiem skutecznie działającego ujemnego sprzężenia zwrotnego. Sygnały sterujące z „wyjścia” układu nie docierają na jego „wejście”, bo te istotne powiązania układu regulacji przecięła zwykła chciwość.
Czym to grozi w przypadku maszyn, wie każdy mechanik. Maszyna kręci się coraz szybciej i szybciej. Na pewnym poziomie nie wystarczą już włączane ręcznie systemy „hamowania”. Wyłączenie zasilania z kolei jest niemożliwe, bo system musi „ciągle się kręcić”. Pytanie tylko jak długo jeszcze? Oto jest pytanie!
Co do robotników, to trzeba ich szanować, co ja czynię na co dzień.
Nazywani są „pracownikami”, bo o „klasycznego robotnika” coraz trudniej. Zresztą ta nazwa „robotnik”, jest przez nich źle widziana, bo bliska jest pojęciu „robola”, który kiedyś prawie bezmyślnie musiał wykonywać swoją pracę. Dziś każdy z nich musi myśleć. Ma co najmniej średnie wykształcenie, liczne kursy i przeszkolenia i po latach nie odbiega poziomem wiedzy od inżyniera. Zaciera się zatem powoli granica pomiędzy „robotnikiem” a „inżynierem”, który staje się raczej menedżerem nadzorującym „rytm” pracy w firmie, który nie jest jednostajny, bo dyktuje go co do ilości i asortymentu – rynek. Ta posiadana przez pracowników wiedza i umiejętności są największym skarbem każdej firmy. Dlatego warto o ludzi dbać. Tylko żeby jeszcze klienci opłacali faktury na czas, byłoby całkiem dobrze. Póki co pracownicy regularnie dostają swoją zapłatę i inne świadczenia na czas i nie są im potrzebne takie wynalazki, jak związki zawodowe, przeciwko którym zasadniczo nic nie mam.
Ciekawy i jakże obłudny jest stosunek dużych central do tworzenia organizacji związkowych w Polsce, zwłaszcza w prywatnych przedsiębiorstwach, a szczególnie w wielkich zagranicznych sieciach handlowych lub filiach koncernów „coś tam” produkujących. To jest obszar do napisania nowej „Ziemi obiecanej”, który czeka jeszcze na swojego Reymonta.
Czas jest bardzo ważnym czynnikiem w szacowaniu ryzyka różnych przedsięwzięć, również obliczaniu przyszłych zysków, o czym doskonale wiedzą finansiści.
Ostatnio wstrząsnęła mną informacja, że w USA sektor finansowy przysparza swoimi usługami około 30% dochodu narodowego! Nie sieją, nie orzą …
Nie jestem tej informacji do końca pewny i może jakiś mędrzec ekonomiczny na tym forum to potwierdzi. Ja pozostaję w szoku, tak jak mój kolega, który doznał silnego wstrząsu gdy dowiedział się, że ciało ludzkie składa się aż w 80% z wody!
„Robotnicy” w Polsce pozbawili się swoich praw sami. Powoli to zauważają.
Serdecznie Panią @Magrud pozdrawiam, życzę udanego tygodnia, spełnienia marzeń i miłości. Niech Ona Panią otacza i po inteligentnym jej „przetworzeniu” – niechaj emanuje dalej!
Bo miłość jest w życiu najważniejsza!
Miłość to jest ten „czynnik”, którego neoliberałowie jeszcze nie zawłaszczyli. Liberalizm, libertarianizm czy libertynizm, zwłaszcza ten ostatni – nie uwzględniają miłości, bo ta polega przecież na „dawaniu”. Natomiast te wszystkie Liber-izmy kochają, ale „zawłaszczać”, brać w swoje wyłączne posiadanie wszelakich dóbr, w tym też niekiedy drugiego człowieka.”

.

Polecam:

– Janusz Dąbrowski: John C. Bogle „Dość” – http://www.rog.com.pl/bogle1.htm

http://www.sklep.pte.pl/art/show/124/dosc-prawdziwe-miary-bogactwa-biznesu-i-zycia-john-c-bogle

6 Responses to Dość

  1. „… 8,30 funta na godzinę to szacowane przez władze Londynu minimum niezbędne do utrzymania się nad granicą nędzy.

    Minimum płacowe dla Londynu (London Living Wage) kalkulowane rocznie przez grupę GLA Economics zakłada, że pracownikowi wystarcza na mieszkanie odpowiadające podstawowym standardom, może sobie pozwolić na to, by je ogrzać, a także na to, by odżywiać się zdrowo i pożywnie, a on sam i osoby na jego utrzymaniu nie żyją w chronicznym stresie z powodu niemożności związania końca z końcem… ” – http://biznes.onet.pl/by-wyzyc-w-londynie-trzeba-zarabiac-830-funta-na-g,18563,4260470,1,news-detal

  2. grakuz46 pisze:

    Najbardziej jaskrawym przejawem obludy, jest nazwanie zawodu sprzątaczki – konserwatorem powierzchni płaskich. Taka sama obrzydliwywa praca łącznie z zasranymi przez „wielkich tego świata” kiblami, którym godność nie pozwala na zamkniecie klapy na sedesie ich jakze czystymi paluszkami, ktore w pośpiechu licza ten „brudny szmal”, rozkładając na swoje kupki, zapominajac o wynagrodzeniu dla pracy „konserwatorki”. A któż będzie kopał rowy, gdy zepsuje sie koparka – inżynier ?, a kto temu inzynierowi upiecze chleb, lub zrobi kielbaskę, kiedy wszyscy posiąda upragniony papierek „tylko ” magistra ? Czy taki kopacz rowów pozwoli sobie na żenująco niską wypłatę ???

  3. OPTY pisze:

    Witaj Grakuz !
    Wreszcie tu jesteś !!! To sem ja ! Wiesz kto ? hehehe

  4. OPTY pisze:

    Witaj na gościnnych stronach wspaniałej kobiety jaką jest Tereska S.

  5. grakuz46 pisze:

    A witam , witam bardzo serdecznie – zaglądam tu – bo rzeczowo i przytulnie i tez kopalnia wiedzy, która nie wszyscy chca sie zajmować – chyba jesteśmy troszkę „inni”- ale podoba mi sie ta inność. Jeszcze raz dzieki za namiary na książkę !

  6. grakuz46 pisze:

    Może troche zbocze z tematu,ale to o czym napiszę -nadaje i w tej dyskusji i o „wykluczonych”.Mówimy o rozruszaniu gospodarki, o patronacie nad samozatrudnieniem i takie tam…Mowa jest też o chciwości rozbuchanej ponad miarę a w tle patriotyzm, ktory skłanial by nas – zwykłych konsumentow do robienia zakupów – tych najbardziej podstawowych w osiedlowych sklepikach i tylko u polskiego handlowca. A jaka jest rzeczywistość ?- mój przyklad – staram się robić tzw, zapasy – czyli mąka+cukier+ryż+kasza+kawa+herbata+masło,margaryna ,olej+ środki czystości i higieny osobistej, i najzwyklejsza bieliznę , czy ubranie – te i podobne zakupy robie w sklepach i hurtowniach typu dyskont. Co o tym decyduje – wiadomo portfelik, zbyt chudziutki, by stac mnie bylo na okazanie patriotyzmu i podtrzymywanie rodzimej gospodarki. Co za tym idzie – wiadomo- tak „zaklepane ” umowy, które pozwalaja w/w sklepom na płacenie zanizonych drastycznie podatków do budżetu Polski, lub unikanie ich po przez zmiane szyldu i adresu właściciela, którymi sa i niemieccy i francuscy i azjatyccy kupcy i przedsiębiorcy.Jezeli ktoś mnie zapyta, dlaczego unikam polskich sklepów – to juz mówie – większość polskich właścicieli tych sklepikow zaopatrują sie tez w tych dyskontach i hurtowniach , narzucając horendalne marże – więc była bym skończonym idiotą, gdybym nie rozumiala tych zależności i wypłukiwala ostatni grosz z własnej kieszeni . Tak to kreci sie nasz „zadupiaszczy światek „

Dodaj komentarz