Najprostszy pasztet

Najprostszy pasztet

Najprostszy i też smaczny. Mam dobry robot to mięsa na pasztet mleć nie muszę. Na pasztet mogę ugotowane mięso wraz z dodatkami zwyczajnie zmiksować. Ale można tradycyjnie: zemleć w maszynce do mięsa, dodać inne składniki, dokładnie wymieszać i upiec.

Przygotowałam:

– 500 g wątróbki wieprzowej
– 500 g podgardla
– 200 g skórek wieprzowych
– 30 g suszonych grzybów
– 30 g bułki tartej
– 100 g jaj
– 100 g żółtek
– 100 g stopionego masła
– sól, pieprz

Grzyby na dwie godziny namoczyłam w wodzie. Wątróbkę pokroiłam na 2-centymetrowe plastry i je obgotowałam przez około 10 minut w ca 0,5 l wrzącej wody (wraz z grzybami jw), po jej wyjęciu w tym samym wywarze – wraz z grzybami – udusiłam do miękkości podgardle (też pokroiłam na plastry) i skórki wieprzowe. Teraz wątróbkę, podgardle, skórki, grzyby, tartą bułkę, jaja, żółtka, stopione masło i przyprawy zmiksowałam. Masę przełożyłam do formy, upiekłam, po czym zostawiłam w piekarniku do ostygnięcia.

W 100 g miałam:

– Białko – 15,53 g
– Tłuszcz – 35,35 g
– Węglowodany – 3,05 g

– B : T : W = 1 : 2,2 : 0,2

Formę wyścieliłam pergaminem do pieczenia, więc problemów z wyjęciem nie miałam. Pokroiłam go na porcje i część zamroziłam na później.


[shopeat_button]

5 Responses to Najprostszy pasztet

  1. Nemer pisze:

    Szanowna Pani Tereso
    Przeczytałem na głos mej mistrzyni kuchennej Pani przepis, bo jest nieco inny od tego, który uważam za najznamienitszy może i z tego powodu, że nie miałem okazji spróbować Pani produkcji. Różnice są takie oto:
    – boczek (dwa razy więcej niż łopatki;
    – łopatka (tyle ile wątróbki);
    – słoniny też tyle ile łopatki;
    – na 2 kg mięsa(łopatka, boczek, słonina),
    – jedna bułka murarka zamoczona w wywarze;
    – watróbka j.w.
    – 15 jaj;
    – mięso gotowane wraz z grzybami i dwoma cebulami;
    – majeranek,
    – sól i pieprz;
    – sporo gałki muszkatołowej;
    Mięso, buła i wątróbka mielone 2 razy bo miksowane, to lubią pozostawić włókna, tak twierdzi. Bez masła, bo podobno w wysokiej temperaturze traci sporo wartości zdrowotnych.
    Pieczenie w kombiwarze, w temp. 170 stopni, czas – 40 minut.
    Dla mnie i nie tylko, rewelacja.
    Bay The Way – a kto to wie, pewnie też właściwe.
    Pozdrawiam świątecznie-jajecznie, Nemer

  2. Nemer pisze:

    Acha, zapomniałem, ścianki jednorazowych małych foremek posmarowane smalcem własnym (produkt uboczny jajecznicowych skwarek) i posypane bułką tartą. Zawsze wychodzi bez przeszkód.

  3. Panie Nemer, dziękuję, wykonam jak w przepisie. Proszę o pozwolenie na użycie nazwy: Najznamienitszy pasztet Pani Nemerowej, bo – oczywiście – dam go na stronę oraz do miesięcznika „Optymalni” :) Co do miksowania, to proszę zaufać: przy użyciu thermomixu żadnych zbędnych włókien nie będzie. Miksowanie wymaga ca 1 minuty. Podobnie jak lody, ale obroty niższe.

  4. Nemer pisze:

    Szanowna Pani Tereso
    Tak, oczywiście, będzie nam bardzo miło jeśli będzie smakował ten pasztet. Zamiast podgardla, jest – jak Pani pewnie zwróciła uwagę – słonina. Mnie podgardle nie przeszkadza ale Nemerowej tak, nawet jak kiełbasę robiliśmy, to w miejsce podgardla dawaliśmy słoninę i boczek. Jej po prostu zapach podgardla nie odpowiada, dlatego te kotlety, które Pani nam blogowiczom serwowała, to z boczku klepanego jadam a nie z podgardla, które mnie akurat nie razi.

    Acha, co do wątróbki w pomidorach.
    Nie wiem jak u Pani z możliwościami magazynowymi ale jeśli Pani jakieś ma, to może podobnie jak przecier pomidorowy ale zamiast przecierać, poupychać ćwiartki w sierpniu w słoiki i spasteryzować, żeby tych z puszek nie używać. Myślę, że byłyby lepsze niż z puszki.
    My takie używamy. Zupa z takich pomidorów ma specyficzną, gęstawą konsystencję z takimi kawałkami. Oczywiście najpierw są wrzucane do gorącej wody w dużym garze, potem wyławiane „podbierakiem”, ściągana jest skórka i wycinany głąbek. Jedyną przyprawą jest sól (może i drogowa).
    W zimie (i nie tylko) taka zupa to naprawdę rewelo jest a przy tym te prawie całe pomidory świetnie nadają się do innych potraw, m.in. do takich wątróbek, jakie Pani proponuje czy kiełbasek nafaszerowanych żółtym serem i okutanych boczkiem wędzonym. Nie bez powodu Chorwaci na pomidory „paradajsy” mówią.
    Co do pasteryzowania, to robimy to „na sucho”, w kombiwarze. Wygoda, chyba porównywalna z Pani rezygnacją z mielenia mięsa na rzecz miksera. Czas stały, dzwonek i następna partia.

    Pozdrawiam, Nemer

  5. Panie Nemer, znaczy jest dobrze :) Przepis będzie i do miesięcznika „Optymalni” go poślę.

    Mięso w thermomixie miksuję na pasztet, chyba jedynie. Bo już do kiełbasy, mielonych, maszynka do mięsa jest odpowiednia. Moje przeciery (z thermomixa, wcześniej oporządzone jak u Państwa, na koniec trochę odparowane) są do picia i do zupy (sosu) pomidorowej, także czasem do duszonej kapusty kwaszonej na jarzynę do mięsa. Możliwości magazynowe i są, i ich mało, jako że nie lubię latać do piwnicy, ale że ma Pan rację co do puszek, to w tym roku zrobię pomidorów więcej. Na patelni, bo się świetnie odparowują. Zamykanie słoików to nie problem, bo wypełnione wrzącym przetworem wystarczy odwrócić do dołu zakrętką. Jak wystygną są gotowe.

Dodaj komentarz